Sting nostalgicznie

18.12.2024

min czytania

Udostępnij

„Muzyka to dla mnie trójwymiarowa krzyżówka – mówi Sting. – Jej istotą jest niespodzianka.” Angielski piosenkarz również lubi zaskakiwać, bo po współpracy z większymi składami instrumentalistów i światowymi gwiazdami piosenki, w trwającą od ubiegłego roku trasę „3.0 Tour” wyruszył jedynie z dwoma muzykami. Zupełnie jak w czasach The Police, kiedy również występował w trio.

Gordon Matthew Thomas Sumner urodził się 2 października 1951 roku w stoczniowym mieście Wallsend. W młodości lubił szkocki i irlandzki folk, a także amerykańską muzykę country; słuchał Hanka Williamsa i Johnny’ego Casha. Jego matka grała na fortepianie i przynosiła do domu płyty Elvisa Presleya i Little Richarda, a ojciec słuchał big-bandów i Franka Sinatry. Chłopiec mógł więc bez przeszkód rozwijać swoje muzyczne zainteresowania. Chłonął dźwięki i wyrabiał sobie własny gust.
„Kiedy słucham muzyki i po pierwszych ośmiu taktach nie jestem nią zaskoczony, to ją wyłączam – powiedział. – Wartość każdej kompozycji oceniam po stopniu, w jakim sprawia mi niespodziankę. Lubię zwłaszcza utwory w rytmie na trzy i wcale nie musi to być walc.”
Ze względu na miejsce urodzenia i rodzinne tradycje niewiele brakowało, by zamiast śpiewać na scenie, Gordon zajął się szkutnictwem.
„Urodziłem się w sąsiedztwie stoczni – wspomina. – Pamiętam, że statki zasłaniały mi widok na wodę i o wschodzie słońca rzucały cień na moją ulicę. Było głośno i niebezpiecznie, a warunki pracy odbiegały od przepisów BHP. Jako że mój dziadek pracował w stoczni, obawiałem się, że też tam wyląduję. Tak się nie stało. Kiedy skończyłem osiem lat, dostałem używaną gitarę. Szybko nauczyłem się grać i uznałem, że będzie moją przyjaciółką na całe życie, a równocześnie wspólniczką w planie ucieczki od surrealistycznego przemysłowego otoczenia.”
Plan doczekał się realizacji, choć nie od razu. Najpierw Sting uczył się w Newcastle, a następnie zaliczył semestr na uniwersytecie w Coventry. Żeby zarobić na utrzymanie, był m.in. bileterem w autobusie, budowlańcem i urzędnikiem podatkowym. Stałą posadę – jako nauczyciel w szkole podstawowej – zdobył po ukończeniu uczelni Northumbria University; przez dwa lata uczył dzieci. Po pracy występował w zespołach jazzowych, z których najpopularniejszym był Last Exit. Kilka utworów tej kapeli weszło do koncertowego repertuaru The Police.

The Police

Ronnie Wood, gitarzysta Stonesów, przy okazji wywiadu dla „Los Angeles Times” opowiedział pewną anegdotę. W garderobie, przed wyjściem na scenę, kilku muzyków wciąga biały proszek. Nagle zagląda do nich organizator koncertu i informuje, że przyjechała policja („Police is here!”). Artyści panikują i wrzucają dragi do sedesu. Wtedy do garderoby wchodzą Stewart Copeland, Andy Summers i Sting – muzycy The Police.
Grupa powstała w 1977 roku i w wymienionym składzie działała przez dziewięć lat. W pierwszym roku aktywności jej czwartym muzykiem był francuski gitarzysta Henry Padovani. Nie dogadywał się jednak z resztą zespołu i współpraca szybko się zakończyła. Padovani dołączył do formacji Wayne County & the Electric Chairs, a następnie utworzył kapelę The Flying Padovanis. W latach 1984-1994 był wiceprezesem IRS Records, a później menadżerem włoskiego piosenkarza Zucchero.

 

The Police grali głównie rocka, ale łączyli ten styl z reggae, a niekiedy z jazzem. Wydali pięć albumów studyjnych, z których najbardziej znany jest ostatni – „Synchronicity” (1983). Longplay dotarł do pierwszych miejsc list bestsellerów w USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Australii. Jego nakład przekroczył 20 mln egzemplarzy. Z utworów, które się na nim znalazły, największą popularnością cieszył się „Every Breath You Take”. Królował na listach singli po obu stronach Atlantyku.

 

26 lipca 2024 roku krążek „Synchronicity” wróci na rynek w rozbudowanej wersji, na kilku nośnikach, poszerzony m.in. o niepublikowane wcześniej nagrania demo.
Sting był niekwestionowanym liderem The Police. Nie tylko wyznaczał kierunki rozwoju, ale też przyciągał uwagę rozpoznawalnym głosem, łączącym melodyjny szept z naturalnym vibrato. Pisał też większość piosenek. To spod jego pióra wyszły „Roxanne”, „Message in a Bottle”, „Walking on the Moon” czy „Every Little Thing She Does Is Magic”.
„Osiągnęliśmy wiele, zważywszy na krótki czas naszej aktywności” – podsumowuje. – Grupa była świetna i sporo się w niej nauczyłem. Dała mi dobry start do czegoś innego. Zawsze poszukuję nowości. Chętnie podejmuję ryzyko, by się rozwijać. W zespole indywidualny rozwój jest utrudniony. To dobre dla muzyków AC/DC czy Stonesów, ale ja jestem inny.”
W 1986 roku muzycy zakończyli granie w zespole i rozpoczęli działalność solową. 20 lat później spotkali się jednak ponownie, by odbyć wspólną trasę koncertową. Ich tournée z okazji 30-lecia debiutu pod szyldem „The Police” wystartowało w 2007 roku i trwało prawie dwa lata.

Solo

Sting rozpoczął samodzielne nagrywanie w 1985 roku, a więc krótko przed oficjalnym rozpadem zespołu. Wtedy ukazał się jego album „The Dream Of the Blue Turtles”, oparty w znacznej mierze na muzyce improwizowanej. Wśród instrumentalistów znaleźli się jazzmani Branford Marsalis (saksofon) i Omar Hakim (perkusja). Sting nie zerwał jednak z rockiem. Melanż rocka z jazzem, a niekiedy z muzyką świata słychać na prawie wszystkich jego albumach. Nagrał ich dotąd 15. Ostatni – „The Bridge” – ukazał się 19 listopada 2021 roku.
Sting pracował nad płytą głównie ze swoim stałym gitarzystą, Dominikiem Millerem. Znają się od blisko 30 lat i są fanami twórczości The Beatles. Czasami razem komponują; wspólnie napisali trzy z dziesięciu utworów na „The Bridge”. Ekskluzywna wersja zawiera nagrania bonusowe, zarówno autorskie, jak i innych twórców. Do tych ostatnich należy evergreen „(Sittin’ On) The Dock of the Bay” Steve’a Croppera i Otisa Reddinga (został nagrany w 1967 roku, dwa dni przed tym, jak Redding zginął w katastrofie lotniczej).
Ważnym elementem samodzielnej twórczości Stinga są nagrania wydane na jego longplayu „The Last Ship”. Wrócił w nich do czasów dorastania. Historia upadku przemysłu stoczniowego w Wallsend stała się częścią treści musicalu pod tym samym tytułem co album. Sting skomponował do niego piosenki.

Współpraca

Artysta chętnie podejmuje współpracę z innymi wykonawcami; śpiewał m.in. z Anną Marią Jopek. Stało się to w 2016 roku w Toruniu, dokąd przyjechał na koncert promujący jego longplay „57th & 9th”. Z Polką Sting wykonał utwór „Fragile”. Z kolei na debiutanckim albumie Matthew Morrisona (2011), gwiazdy serialu „Glee”, Sting zaśpiewał z nim w duecie kompozycję „Let Your Soul Be Your Pilot”, która w 1996 roku została wydana na singlu zapowiadającym szósty krążek Stinga – „Mercury Falling”.
W latach 2014-15 artysta odbył tournée z Paulem Simonem. Ich trasa „On the Stage Together” rozpoczęła się koncertami w USA. Następnie odwiedzili Australię, Nową Zelandię oraz kraje Europy. W 2018 roku Sting wydał album „44/876” (tytuł łączy telefoniczne numery kierunkowe Wielkiej Brytanii i Jamajki), w którym towarzyszy mu jamajski piosenkarz Shaggy. Najwięcej gwiazd pojawia się na składankowym longplayu „Duets”, który ukazał sie w 2021 roku. Obok Stinga wystąpili na nim Melody Gardot, Eric Clapton, Mary J. Blige, Annie Lennox oraz Sam Moore.

Komponowanie

„Piosenki piszą się same – twierdzi Sting. – Trzeba tylko mieć początek. Później harmonie prowadzą do finału. Na gitarze układam riff. Następnie z takich drobnych pomysłów tworzę strukturę. Zwykle tradycyjną, składającą się ze zwrotki i refrenu. A co do tekstów, to czasami – kiedy już nagramy instrumentalne demo – słucham podkładu w czasie spaceru po ogrodzie, aż w końcu przychodzą mi do głowy słowa. Widzę ludzi, sytuacje z życia; zaczynam słyszeć wypowiedzi bohaterów. Nie jestem wykształconym muzykiem. Ważne są dla mnie akordy, które zabiorą mnie w podróż. W trakcie takich wędrówek powstają piosenki. Zazdroszczę instrumentalistom, którzy mają za sobą naukę w konserwatoriach. Jednak bez wyuczonego podejścia do tworzenia też sobie radzę. Nie wszyscy muzycy komponują. Oprócz umiejętności technicznych trzeba mieć w sobie iskrę do tworzenia. Potrafię ją odnaleźć.”

 

 

Trudno się z tym nie zgodzić. Bez owej iskry nie usłyszelibyśmy „Roxanne”, „Message in a Bottle” czy „Every Breath You Take”. Nie powstałaby też zapewne piosenka „When We Dance”, wydana na składance „Fields Of Gold” (1994). To tylko wybrane przeboje Stinga; wiele z nich do dziś nie utraciło swojej wartości.
„‘Roxanne’ gram dziś inaczej niż dawniej, przez co niektórym utwór wydaje się nowy – mówi autor. – Inne piosenki The Police również brzmią, jakby powstały niedawno. Tworząc, nie opieram się na teorii kompozycji. Gram to, co instynktownie przychodzi mi do głowy. Towarzyszą mi fantastyczni akompaniatorzy, którzy podobnie jak ja czerpią z całego muzycznego spektrum, a nie tylko koncentrują się na jednym z jego elementów. Grają wszystko – klasykę, soul, pop, jazz…”

„The Last Ship”

„Myślałem, że zostawię po sobie tylko utwory, które stworzyłem z The Police oraz te, które miałem w repertuarze solowym – stwierdził Sting. – Ostatnio jednak dumny jestem z inscenizacji ‘The Last Ship’, która trafiła na Broadway i z którą jeździłem po świecie. Niewykluczone nawet, że powstanie z tego opera. Jestem przywiązany do tego projektu, ponieważ opowiada o sprawach osobistych, o moich korzeniach i o ludziach, przy których dorastałem. Mówi wreszcie o mojej ucieczce z tego środowiska.”
Autorami tekstów są John Logan i Brian Yorkey. Widowisko opowiada dzieje stoczni w Wallsend, przy której Sting dorastał. Pracę nad spektaklem rozpoczęto w 2011 roku, a premiera odbyła się w 2014 w Chicago. Później wystawiano go na nowojorskim Broadwayu, a także w Toronto i Wielkiej Brytanii. Wykorzystano utwory Stinga, które znalazły się na albumie „The Last Ship”, a także piosenki z wcześniejszych płyt – „The Soul Cages” („Island of Souls” i „All This Time”) oraz „Brand New Day” („Ghost Story”). Ze sceny rozbrzmiewa także „When We Dance” ze składanki „Fields of Gold: The Best of Sting 1984–1994”.
Musical „The Last Ship” gości w różnych teatrach od dziesięciu lat. Rolę jednego z głównych bohaterów, Jackie White’a, w kolejnych edycjach zagrali: Jimmy Nail, Joe McGann i… Sting.

Honory

Na przestrzeni blisko pół wieku aktywności artysta doczekał się wielu wyróżnień. Ma na koncie 45 nominacji i 17 nagród Grammy. W 2003 roku, wraz z pozostałymi muzykami The Police, został przyjęty do Rockandrollowej Izby Sławy. Sting jest ponadto Komandorem Orderu Imperium Brytyjskiego, stąd przy jego nazwisku widnieje akronim CBE (Commander of the Most Excellent Order of the British Empire). Piosenkarz został uhonorowany tym zaszczytnym odznaczeniem w 2003 roku za zasługi dla przemysłu muzycznego. Ma ponadto swoją gwiazdę w hollywoodzkiej Alei Sław.
Warto dodać, że Sting od lat walczy z niszczeniem lasów tropikalnych. W 1989 roku wraz z żoną, Trudie Styler, założyli fundację gromadzącą środki na ich ochronę. Żeby zebrać fundusze na ten cel, Sting grał liczne koncerty charytatywne; kilka odbyło się w nowojorskiej Carnegie Hall. W jednym z takich występów, który zorganizowano w 2008 roku, oprócz Stinga wzięli udział m.in. Billy Joel, Feist, James Taylor i Brian Wilson, lider grupy The Beach Boys.

Koncerty w Polsce

Polskę Sting odwiedził w 2024 roku, w ramach trasy „3.0 Tour”. Śpiewał w gdańskiej Ergo Arenie (6 czerwca) oraz w łódzkiej Atlas Arenie (7 czerwca). Miałem przyjemność oglądać drugi z występów. Złożyły się na niego 23 piosenki: 12 z repertuaru The Police i 11 z solowej dyskografii piosenkarza.
Wszystko odbyło się zupełnie jak za dawnych lat, bez wyszukanej choreografii, bez wymyślnych dekoracji i fajerwerków. Jedynym wizualnym dodatkiem były ekrany, na których wyświetlano powiększony obraz tego, co się działo na scenie. Niepodzielnie królowała muzyka.
Występ rozpoczął utwór z repertuaru The Police – „Voices Inside My Head”, a po nim muzycy zagrali m.in. „Message in a Bottle”, „Walking on the Moon” i na finał, choć jeszcze przed bisami, „Every Breath You Take”.
Sting przeplatał je utworami z repertuaru solowego. Wspaniale zabrzmiał na przykład niezapomniany przebój „Englishman in New York”. Artysta sprawiał wrażenie, że świetnie się czuje na scenie z nieodłączną gitarą basową. Nie jest łatwo grać na tym instrumencie i równocześnie śpiewać, ale Sting radził sobie, jak na estradowego weterana przystało i na zupełnym luzie. Raz nawet wspomniał, że dobrze wchodzi mu polska wódka. Zapewne żartował, ale czymkolwiek był pomarańczowy płyn w wysokiej szklance, nie osłabił jego scenicznej formy. Pomimo 72 lat na karku muzyk nadal świetnie się trzyma. Tylko pogratulować!

Dyskografia studyjna:

The Police
1. Outlandos d’Amour (1978)
2. Reggatta de Blanc (1979)
3. Zenyatta Mondatta (1980)
4. Ghost in the Machine (1981)
5. Synchronicity (1983)

Solo
1. The Dream of the Blue Turtles (1985)
2. …Nothing Like the Sun (1987)
3. The Soul Cages (1991)
4. Ten Summoner’s Tales (1993)
5. Mercury Falling (1996)
6. Brand New Day (1999)
7. Sacred Love (2003)
8. Songs from the Labyrinth (2006)
9. If on a Winter’s Night… (2009)
10. Symphonicities (2010)
11. The Last Ship (2013)
12. 57th & 9th (2016)
13. 44/876 (2018) (z udziałem Shaggy’ego)
14. My Songs (2019)
15. The Bridge (2021)

 

Grzegorz Walenda

Hi-Fi i Muzyka 07-08/2024

Przeczytaj także

Rena Rolska

07.01.2025

Muzyka

Sylwetki / monografie

Rena Rolska – role jej życia

David Gilmour Luck and Strange

31.12.2024

Muzyka

Pop-rock

David Gilmour – Luck and Strange

27.12.2024

Muzyka

Pop-rock

Jack White – No Name

24.12.2024

Muzyka

Sylwetki / monografie

Billy Joel – młodszy dzięki AI

John Lennon Mind Games

22.12.2024

Muzyka

Winyl

John Lennon – Mind Games

Joan As Police Woman Lemons, Limes and Orchids

20.12.2024

Muzyka

Pop-rock

Joan As Police Woman – Lemons, Limes and Orchids

17.12.2024

Muzyka

Klasyka

Łukasz Macioszek Joanna Czapińska – Forgotten Sonatas

16.12.2024

Muzyka

Sylwetki / monografie

Wolfgang Rihm – presja ekspresji