
24.12.2018
min czytania
Udostępnij
Requiem Records 2016
Ostrzeżenie. To nie jest normalna płyta! To płyta wyłącznie dla słuchaczy otwartych i poszukujących. Z tyłu okładki widnieje opis, zaczynający się od słów: „Tradycyjna muzyka pozaświatowa z różnych regionów”. W uproszczeniu można ją uznać za kompilację rozmaitych inspiracji, przetłumaczoną na osobisty język artysty, spajający całość. Spiritus movens operacji – Remek Hanaj – zafascynowany głęboką warstwą nieznanej powszechnie muzyki ludowej, przybliża ją zdezorientowanym słuchaczom, by z każdym taktem… dezorientować ich jeszcze bardziej. Niecodzienna forma rozlewa się po onirycznych ostępach przyjaznej melancholii. Melancholia przestaje bowiem dołować, gdy jej istota wchodzi w reakcję z oczywistością naturalnego cyklu życia i przyrody. To, co nieprzystępne, staje się przystępne, i odwrotnie. Pięknie, acz oszczędnie wydany, ciężki winyl dumnie obraca się pod igłą, za każdym razem odsłaniając kolejne tajemnice. Ponoć ludowi muzycy, którzy już nie żyją, przychodzą do Hanaja w snach. Współcześni kompozytorzy też tu są. Kiedy płyta się ukazywała, jeden z tych wielkich (dziś już nieobecny) jeszcze żył. Mowa o Eugeniuszu Rudniku. Drugi utwór mogliśmy zresztą usłyszeć na jego płycie „Miniatury” z roku 2015. Nagrania pochodzą głównie z roku 2011. Płytę wydano w 2016, a my piszemy o niej w 2018. Nic bowiem nie jest do końca powiedziane, a czas bywa względny. Podobnie jak każde niewyrażone słowo i każda moc, która najsilniejsza jest wtedy, gdy nie można jej użyć.
Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 09/2018
Przeczytaj także