Romuald Twardowski – ekspresja bez egzaltacji

01.05.2024

min czytania

Udostępnij

„Dla mnie romantyzm, chociaż cenię go bardzo, jest niebezpieczny. Oddalam się od niego, bo się go boję, jego egzaltacji i nadmiernej uczuciowości. Z kolei chłodny, zimny neoklasycyzm też mi nie odpowiada. Czy uczucie, ekspresja, musi koniecznie kojarzyć się z romantyzmem? Wcale nie musi. Jestem gdzieś pośrodku, wędruję w labiryntach, chodzę własnymi drogami…”

Romuald Twardowski w wywiadzie dla „Ruchu Muzycznego”, nr 21/2020

 

Dwa lata temu Polskie Wydawnictwo Muzyczne zainicjowało serię „Małe monografie”. Powierzchowność tych książek jest zaiste skromna (objętość około 200 stron, brak ilustracji, ekonomiczny druk i papier), lecz zawartość z nawiązką spełnia kryteria publikacji popularnonaukowych. Wybór bohaterów serii – wbrew oczywistej hierarchii, wbrew chronologii i czytelnemu kluczowi – to temat ciekawy, wręcz intrygujący. Jakiż wniosek płynie z sąsiadujących na półce nazwisk, by wymienić tylko twórców polskich: Lutosławski, Szymański, Palester, Bacewicz, Kilar, Wieniawski, Moniuszko, Chopin, Szymanowska (tak, nie chodzi o Szymanowskiego), Twardowski, Karłowicz, Kisielewski, Paderewski, Baird, Wajnberg?

058 069 Hifi 12 2023 001

Portret w dwugłosie

W przedstawianej panoramie muzyki polskiej wydawcy starają się zwrócić uwagę (i wyostrzyć słuch) melomanów na kompozytorów bardzo ważnych, a niekoniecznie znanych, choć na szlachetnie pojęty rozgłos niewątpliwie zasługują. Należy do nich Romuald Twardowski. Obdarzony świetną pamięcią i poczuciem humoru 93-latek, pełen energii i inwencji, wciąż aktywnie uczestniczy w życiu muzycznym. Mateusz Ciupka, dziennikarz „Ruchu Muzycznego” i bloger, który w ramach serii PWM-u napisał monografię Twardowskiego, miał wielkie szczęście (i niekłamaną przyjemność) zaproszenia bohatera książki do współuczestnictwa w jej powstawaniu. Efektem jest ciekawa opowieść o ciekawym człowieku żyjącym w ciekawych czasach i tworzącym ciekawe dzieła.

058 069 Hifi 12 2023 001

Dźwięki z różnych parafii

Czy Czesław Wydrzycki stałby się Czesławem Niemenem, gdyby rodzinie nie udało się wyjechać z Wasiliszek na Białorusi? Raczej nie, pewnie prędzej czy później wylądowałby jako nauczyciel w lokalnej szkole, bez szans na karierę progresywnego rockmana. Romualdowi Twardowskiemu udało się repatriować do Polski, lecz litewski i polski odcinek jego artystycznej biografii stanowią jedność. Na Litwie zapewne nie miałby takiej swobody twórczej i takich szans na kontakty międzynarodowe jak w Polsce, lecz można zaryzykować stwierdzenie, że talent zapewniłby mu miejsce w czołówce kompozytorskiej. Wilno, miasto wielokulturowe, otaczało małego chłopca dźwiękami płynącymi ze świątyń katolickich i prawosławnych, a także brzmieniami muzyki ludowej – żydowskiej, litewskiej, białoruskiej, polskiej. Romuald Twardowski, urodzony w 1930 roku w skromnej rodzinie bez żadnych muzycznych tradycji, chłonął zewsząd te odgłosy. W przedszkolu zafascynował go proces strojenia fortepianu. Jako uczeń słuchał radiowych audycji muzycznych (tu pierwszy raz zetknął się z muzyką Karola Szymanowskiego). Kiedy oglądał wystawione w witrynie sklepu muzycznego skrzypce, zagadnął go Władysław Gelard, skrzypek i pedagog. Dwunastoletni Romuś zaczął regularne lekcje gry na skrzypcach, a kiedy Gelard tuż po wojnie wyjechał do Polski, zainteresowania chłopca przeniosły się na fortepian i organy. Musiał szybko opanować technikę gry na tyle, by objąć posadę organisty w kościele bonifratrów, zaproponowaną przez znajomego księdza. Jan Żebrowski, organista i chórmistrz, nazywał Romualda wirtuozem, jako że spośród całej grupy organowych kursantów robił największe postępy. Już po roku nauki szesnastolatek mógł zasiąść za pulpitem kościelnego instrumentu. Równolegle do nauki gry edukował się w zakresie historii i teorii muzyki. Z czasem dostał posadę w kościele św. Jana – tam, gdzie sto lat wcześniej organistą był Stanisław Moniuszko, zaś w kościele Misjonarzy nie tylko grywał do mszy, lecz również skompletował i prowadził chór kameralny. Zdał też egzamin do średniej szkoły muzycznej, do dwóch klas – fortepianu i kompozycji (mógł pokazać swoje pierwsze utwory). Po dwóch latach nauki jego profesor kompozycji, Povilas Tamuliūnas, „załatwił” zdolnemu uczniowi przyjęcie na studia muzyczne, co miało i tę zaletę, że zwolniło Twardowskiego ze służby w Armii Czerwonej.

058 069 Hifi 12 2023 001

W 1957 roku ukończył studia i zgodnie z przepisami musiał znaleźć stałe zatrudnienie. Został nauczycielem muzyki w szkole w Poniewieżu, 130 km na północ od Wilna. Wtedy czekał już z matką na pozwolenie na wyjazd do Polski. Być może do repatriacji ostatecznie przekonał go kompozytor Tadeusz Baird, który odwiedził Wilno w ramach Dni Muzyki Polskiej. Baird powiedział młodszemu o dwa lata koledze: „Niech pan stąd wyjeżdża, tu nie ma żadnych perspektyw”.

Miejsce na ziemi, miejsce w muzyce

W grudniu 1957 Twardowski i jego matka przylecieli z Wilna do Warszawy. W biurze repatriacyjnym dostali przydział na mieszkanie w Częstochowie. Romuald został przyjęty na trzeci rok studiów w klasie kompozycji Bolesława Woytowicza w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej (studia ukończył w 1960 roku). Dostał też miejsce w akademiku. Natomiast w Częstochowie zatrudnił się w szkole muzycznej II stopnia jako nauczyciel fortepianu. Nawiązał również współpracę z częstochowską prasą jako recenzent muzyczny. Przez kilka lat dzielił czas i aktywność między Warszawę i Częstochowę, dopóki nie stanął mocno na nogach jako kompozytor. Bardzo chciał podróżować, oglądać muzea i zabytki, chodzić do oper i filharmonii w miastach Europy Zachodniej. Taki wyjazd stypendialny mogło mu zapewnić wygranie dorocznego konkursu Związku Kompozytorów Polskich, organizowanego od 1958 roku (pierwszym triumfatorem był Penderecki). Marzenia się spełniają! Wcześniej Woytowicz ośmielił swego studenta do wychodzenia poza tonalność, do eksperymentowania z instrumentacją, tempem, rytmem. I oto skutek: za kompozycję „Antyfony” na zespół instrumentalny Twardowski zdobył w roku 1961 pierwszą nagrodę, a w 1963 wyjechał do Paryża na roczne studia kompozytorskie u słynnej Nadii Boulanger. Po trzech latach powrócił do niej na jeszcze jeden „turnus” konsultacji. Ich waga była dla niego nie do przecenienia.

058 069 Hifi 12 2023 001

Na rosnącą w środowisku muzycznym pozycję Twardowskiego niebagatelny wpływ miały laury, które dwukrotnie zdobył w prestiżowym Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim im. księcia Rainiera III w Monako: w 1965 za balet-pantomimę „Posągi czarnoksiężnika” i w 1973 za dramat muzyczny „Lord Jim”. Nagrody, wykonania, nagrania – wszystko to przyczyniało się do życiowej stabilizacji. Twardowski zamieszkał na stałe w Warszawie, a od 1972 do 2008 roku był wykładowcą kompozycji na stołecznej uczelni. Lubiany przez studentów za bezpośredniość, konkretność i komunikatywność, zyskał przydomek „Twardziel”.

058 069 Hifi 12 2023 001

Rozległe zainteresowania Twardowskiego (architektura, malarstwo, literatura, teatr) i osadzenie w tradycji judeochrześcijańskiej przełożyły się na jego dokonania muzyczne. W bogatym dorobku kompozytora znajdują się zarówno utwory na wielką obsadę orkiestrową i chóralną, jak i na składy kameralne, instrumentalne i wokalne, sceniczne i sakralne, dla dziecięcych słuchaczy i dla dziecięcych wykonawców. Uwaga: czuje awersję do kwartetów smyczkowych, więc ich nie komponuje. Twardowski czerpie inspirację z twórczości dawnych epok i z muzycznej awangardy, z wielkiej literatury i folkloru. Świadom swej stylistycznej niejednolitości, nieoczywistości, wymyśla określenia, które ułatwiają klasyfikację jego dzieł, np. neoarchaizm. Etykiety mają dla niego znaczenie drugorzędne. W autobiograficznej książce „Było, nie minęło” z 2004 roku stwierdza: „O przetrwaniu dzieła decydować będzie zawsze to samo – oryginalność i siła wyobraźni ukryta wśród nut”. Sam pisał libretta utworów scenicznych. Libretto opery radiowej „Upadek księdza Suryna” zostało entuzjastycznie zaakceptowane przez Jarosława Iwaszkiewicza, twórcę literackiego pierwowzoru. Libretto „Lorda Jima” powstało w języku angielskim. Twardowski uważa dziś, że w tej partyturze nie zmieniłby ani nuty.

058 069 Hifi 12 2023 001

Szczególne miejsce w sercu Romualda Twardowskiego zajmuje muzyka chóralna. Nie tylko jest autorem około stu kompozycji chóralnych, lecz od czterdziestu lat sekunduje Dniom (później – Festiwalowi) Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce (później – w Białymstoku). Ekumeniczne przesłanie niesie jego hymn „Alleluja”, który cieszy się wielką popularnością zarówno wśród zespołów prawosławnych, jak i katolickich.

Wychodzenie z traumy

Narrator powieści „Jedyna historia” współczesnego brytyjskiego pisarza Juliana Barnesa twierdzi, że większość ludzi ma w swoim życiorysie jedno takie wydarzenie, które określa całą biografię; wydarzenie, o którym warto i trzeba opowiedzieć innym. W przypadku Romualda Twardowskiego tym najważniejszym – traumatycznym – przeżyciem jest historia jego związku z Elisabeth Tramsen.

058 069 Hifi 12 2023 001

Elisabeth była duńską kompozytorką i muzykologiem. Twardowski poznał ją w 1963 roku, w trakcie swego pierwszego pobytu stypendialnego w Paryżu. Po kilku latach znajomości, korespondencji (w języku francuskim), spotkań i wspólnych podróży zaręczyli się. W 1970 Elisabeth przyjechała do Warszawy, aby podąć studia na uniwersytecie. Wynajęła pokój w willi na Saskiej Kępie – i tam zmarła. Podmuch powietrza zgasił płomień w piecyku gazowym i kobietę zatruł czad. Prawdopodobnie był to nieszczęśliwy wypadek. Skąd wątpliwości? Otóż dopiero po śmierci narzeczonej Twardowski poznał dramatyczne szczegóły z życia jej ojca. Helge Tramsen, chirurg, był członkiem międzynarodowej komisji, która w 1943 prowadziła ekshumacje ofiar mordu w Katyniu. Tramsen, na podstawie badań zwłok, uznał, że za egzekucjami polskich oficerów stoi Związek Sowiecki. Udało mu się nawet wywieźć jedną z badanych czaszek do Danii. Po wojnie, na forum międzynarodowym, niejednokrotnie wypowiadał się o sowieckich zbrodniarzach. Śmierć córki nim wstrząsnęła; był pewien, że to nie przypadek.

058 069 Hifi 12 2023 001

Twardowski nigdy nie zapomniał o Elisabeth. Co roku jeździł do Danii, aby złożyć kwiaty na jej grobie. Muzycznym zapisem żałoby stał się cykl trzech „Sonetow pożegnalnych” do poezji starofrancuskiej. Nieszczęśliwie zakończyło się małżeństwo Twardowskiego z Małgorzatą Nieżychowską, która zmarła na nowotwór. Druga żona, Alicja Stradczuk, poślubiona w 1981 roku, stworzyła Twardowskiemu ciepły, bezpieczny dom, pełen uczucia i wspólnych zainteresowań. Pani Alicja, była studentka kompozytora, jest muzykologiem, organizatorką życia muzycznego, wydawcą (oficyna Pani Twardowska) i lokalną patriotką – silna więź łączy ją z rodzinnym Radzyniem Podlaskim. Twardowscy mają syna Adama. Alicja mówi o mężu: „Przeżyliśmy razem rożne zawirowania, piękne chwile, ale i zmagania twórcze, a także trudne chwile. Dzięki niemu poznałam świat, życie, które dało mi dużo piękna”.

058 069 Hifi 12 2023 001

Potrzeba odbiorcy

Monografia Mateusza Ciupki zachęca do poszerzenia wiedzy o bohaterze. Twardowski nagrał serie kilkuminutowych „Gawęd”, dostępnych na YouTubie – piękną polszczyzną opowiada o najważniejszych wydarzeniach w swojej artystycznej biografii. W sieci można znaleźć nagrania jego utworów, recenzje płyt i koncertów. Admiratorem i świetnym wykonawcą liryki wokalnej Twardowskiego jest śpiewak Tomasz Konieczny (album firmy Anaklasis). Dwie szkoły muzyczne I stopnia, w Gostyninie i w Puławach, noszą imię Romualda Twardowskiego. On sam przedstawia się jako „kompozytor umiarkowanie nowoczesny” – co oznacza twórcę nietracącego kontaktu z filharmonijną publicznością. Zachęca młodych kolegów, aby wyszli z festiwalowo-konkursowego getta i zaistnieli na koncertach abonamentowych.

058 069 Hifi 12 2023 001

Mateusz Ciupka: Twardowski Polskie Wydawnictwo Muzyczne Kraków 2023 Liczba stron: 196

058 069 Hifi 12 2023 001

Kompozycje Romualda Twardowskiego (wybór):

Antyfony na grupę instrumentów (1961) Bukoliki na chór mieszany (1962) Posągi czarnoksiężnika (Rzeźby mistrza Piotra) – balet-pantomima (1963) Mała liturgia prawosławna na zespół wokalny i 3 grupy instrumentów (1968) Oda do młodości na głos recytujący, chór mieszany i orkiestrę (1969) Upadek ojca Suryna – radiowy dramat muzyczny (1969) Lord Jim – dramat muzyczny (1970-73) Trzy sonety pożegnalne [wersja I] na bas-baryton i orkiestrę kameralną (1971) Trzy sonety pożegnalne [wersja II] na bas-baryton i fortepian (1971) Maria Stuart – dramat muzyczny (1978) Oblicze morza – 5 pieśni na bas-baryton i fortepian (1979) Trzy pieśni kurpiowskie na chór mieszany (1980) Historya o św. Katarzynie – moralitet muzyczny (1981) Erotyki na głos i fortepian (1983) Joannes Rex – kantata na baryton, chór mieszany i orkiestrę (1983) Kotek i smok – 7 piosenek na głos i fortepian (1986) Sonety Michała Anioła na baryton i fortepian (1988) Alleluja na chór mieszany (1990) Trzy sonety do Don Kichota na bas-baryton i fortepian (1990) Tu es Petrus na baryton, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1991) Jezu, ufam Tobie. Misterium o Miłosierdziu Bożym na sopran, baryton, 2 głosy recytujące, chór mieszany i orkiestrę (2002) Exegi monumentum – oratorium na sopran, bas, chór i orkiestrę (2007) Kolorowe nutki na skrzypce i fortepian (2011) Mały wirtuoz na fortepian (2011) Caelum et terra – oratorium na bas-baryton, chór mieszany i orkiestrę (2018)

 

Hanna Milewska

Hi-Fi i Muzyka 02.2024

Przeczytaj także

Same nowości – jesień/zima 2024, część 3

12.03.2025

Muzyka

Fonografia

Same nowości – jesień/zima 2024, część 3

Peter Frampton – wśród najlepszych

27.02.2025

Muzyka

Wydarzenia

Peter Frampton – wśród najlepszych

Kasia Nova Kochać Wydanie własne/e-muzyka 2024

20.02.2025

Muzyka

Winyl

Kasia Nova – Kochać

Charles Mingus – jazz z dynastii Ming

20.02.2025

Muzyka

Sylwetki / monografie

Charles Mingus – jazz z dynastii Ming

Marcin Wargocki Droga

10.02.2025

Muzyka

Winyl

Marcin Wargocki – Droga

Nowości płytowe – jesień 2024, cz. 2

10.02.2025

Muzyka

Fonografia

Nowości płytowe – jesień 2024, cz. 2

The Cure wracają do studia

01.02.2025

Muzyka

Wydarzenia

The Cure wracają do studia

Ukryte pod „Czarną maską”

23.01.2025

Muzyka

Wydarzenia

Ukryte pod „Czarną maską”