01.08.2024
min czytania
Udostępnij
Po hip-hopowym szaleństwie, które na dość długo opanowało światową fonografię, listy przebojów szturmuje kolejny nurt. Dzieje się tak za sprawą 30-letniego Morgana Wallena, który nie tylko wydaje udane płyty, ale też zachęca innych wykonawców, by spróbowali sił w muzyce z amerykańskiej prerii. Dyskografia wykonawcy liczy na razie tylko trzy albumy, ale pochodzące z nich nagrania podbijają listy przebojów nie tylko w Stanach. Pierwszy longplay Wallena „If I Know Me” (2018) szerokiej publiczności może jeszcze nie zachwycił, ale sympatyków country już tak – na liście bestsellerów tego stylu dotarł do pierwszego miejsca. Po takim debiucie wieści o piosenkarzu szybko się rozeszły i jego dwa kolejne albumy – „Dangerous: The Double Album” (2021) i „One Thing at a Time” (2023) – dotarły na szczyt listy „Billboard 200”. A jako że dzięki Wallenowi melomani w country zasmakowali, to zaczęli się rozglądać za piosenkami innych przedstawicieli tego stylu. Sukcesy odnosi Chris Stapleton, laureat Grammy za utwór „White Horse”. Śmiało rywalizuje z nim Luke Combs, również nominowany do złotego gramofonu, który zinterpretował „Fast Car” Tracy Chapman (premiera w 1988 roku). Na brak popularności nie narzeka też dwoje innych kandydatów do tegorocznych Grammy: Tyler Childers (z utworem „In Your Love”) oraz Brandy Clark („Buried”).
Wśród artystów o dłuższym stażu nie słabnie zainteresowanie Dolly Parton, choć akurat autorka rozsławionego przez Whitney Houston „I Will Always Love You” od country ostatnio odeszła. Po tym, jak przyjęto ją do Rockandrollowej Izby Sławy, nagrała album z kompozycjami rockowymi („Rockstar”, 2023). O tym, że country nadal pozostaje w kręgu jej zainteresowań, świadczy nowa wersja przeboju Tony’ego Paxtona z 1964 roku, pt. „The Last Thing On My Mind”. Zinterpretowana przez Parton, również kandydowała do Grammy 2024. Ostatnio styl zyskał szansę dotarcia do jeszcze większej liczby odbiorców, ponieważ wzięła go na warsztat Beyoncé. Wspólnie z Dolly Parton nagrały utwór „Tyrant”, wydany na longplayu „Cowboy Carter”. To właśnie na nim pani Knowles odsłania nowe muzyczne oblicze.
„O mój Boże!” – wykrzyknęła paroletnia Beyoncé na widok Michaela Jacksona śpiewającego na scenie z grupą Jackson 5. Później marzyła już tylko o karierze piosenkarki. „Kiedy wreszcie trafiłam na scenę, chciałam na niej być każdego dnia.” Jeśli przyjąć, że nagrody Grammy są najważniejszym muzycznym wyróżnieniem, to najbardziej docenioną artystką jest właśnie 42-letnia Beyoncé Giselle Knowles-Carter. Ma 32 statuetki i o jedną wyprzedza sir Georga Soltiego, brytyjskiego dyrygenta węgierskiego pochodzenia. Na trzecim miejscu – z 28 gramofonami na koncie – plasuje się Quincy Jones, znany m.in. z produkcji płyt Michaela Jacksona („Off the Wall”, „Thriller”, „Bad”) oraz piosenki „We Are the World”. Beyoncé urodziła się 4 września 1981 roku w Houston, największym mieście w Texasie. Międzynarodową sławę zyskała pod koniec lat 90. XX wieku, współtworząc żeńską grupę wokalnę Destiny’s Child. „Byłyśmy grzecznymi nastolatkami, dobrze wychowanymi i zbyt zapracowanymi, żeby czuć się gwiazdami – wspomina pierwsze lata kariery. – Nie miałyśmy nawet czasu pomyśleć, ile udało nam się osiągnąć.”
Destiny’s Child od 1998 roku wydały pięć albumów – w tym jeden gwiazdkowy – i wylansowały sporo przebojów, w tym „No, No, No”, „Emotion”, „Independant Women”, „Survivor” i „What’s My Name”. Dwóm ostatnim grupa zawdzięcza Grammy w kategorii „najlepsze wykonanie utworu R&B przez zespół lub duet wokalny”. Skład formacji kilkukrotnie się zmieniał, jednak nie dotyczyło to Beyoncé. Oprócz niej najsłynniejszymi wokalistkami grupy były Kelly Rowland (autorka czterech albumów solowych, a w 2013 roku członkini jury amerykańskiej edycji programu X Factor) oraz Michelle Williams (również piosenkarka z czterema płytami, a poza tym aktorka teatralna i filmowa). Mimo że w niektórych piosenkach Destiny’s Child głosy Rowland i Williams słychać na pierwszym planie, to w większości utworów rola głównej wokalistki przypada właśnie Beyoncé. Destiny’s Child oficjalnie pożegnały się z koncertową widownią 19 lutego 2006 roku w Houston, śpiewając w tamtejszej hali Toyota Center. Jednak parę dni później trio powróciło na scenę nowojorskiego Madison Square Garden, by wziąć udział w dobroczynnym widowisku Fashion Rocks. 28 marca 2006 Destiny’s Child zostały upamiętnione w hollywoodzkiej Alei Gwiazd.
„Od dziecka śpiewałam i tańczyłam – mówi Beyoncé. – Na początku moją artystyczną aktywnością kierował ojciec. Zawsze myślałam, że usamodzielnienie się i pójście własną drogą bez pomocy jest zbyt ryzykowne. Przyszedł jednak czas, że trzeba było to zrobić.” Beyoncé zadebiutowała płytą solową kilka lat przed oficjalnym rozwiązaniem Destiny’s Child. „Dangerously in Love” ukazała się w 2003 roku. Repertuar nawiązywał do tego, co nagrywała z Rowland i Williams, ale jako że była producentką i współautorką prawie wszystkich kompozycji, mogła przekazać więcej osobistych treści i własnych pomysłów. Spod jej pióra nie wyszła jedynie piosenka „Sings”, za to przy mikrofonie – razem z Beyoncé – stanęła jej współkompozytorka, Missy Elliot. Poza nią na płycie wystąpili także Sean Paul, nieżyjący już Luther Vandross (jeden ze współpracowników Davida Bowie na płycie „Young Americans”) oraz raper Big Boi. W przygotowaniu solowego debiutu Beyoncé brał też udział jej obecny mąż, Jay-Z. Piosenkarka wydała do tej pory osiem albumów, z których najlepiej sprzedał się „Dangerously in Love”, a zaraz po nim „B’Day” (2006) i „I Am… Sasha Fierce” (2008). Ten ostatni, dwupłytowy, przedstawia dwa oblicza artystki. Na pierwszym krążku znalazły się typowe nagrania R&B z elementami popu, czasem łagodniejsze, niektóre z udziałem akustycznych gitar. Na drugim słychać więcej tanecznej elektroniki i dynamicznego synth popu.
Dobrą okazją, by poinformować fanów o pomyśle na country, była tegoroczna edycja finału ligi amerykańskiego futbolu. Główną atrakcję imprezy stanowi oczywiście mecz, ale nie mniejszym zainteresowaniem cieszą się kilkunastominutowe występy gwiazd w jego przerwie. W 58-letniej historii Super Bowl na scenie pojawiali się wykonawcy z najwyższej półki – od Michaela Jacksona (1993), Diany Ross (1996) i U2 (2002), po Paula McCartneya (2005), The Rolling Stones (2006) i Prince’a (2007). Wydarzenie zwykle ogląda przed telewizorami blisko 100 milionów widzów, a w tym roku zainteresowanie było nawet większe. Portal Front Office Sports informuje, że mecz, w którym drużyna Chiefs z Kansas City pokonała na stadionie Allegiant w Las Vegas zespół 49-ers z San Francisco 25:22, oglądało 123,4 mln ludzi. Nie bez powodu znane firmy przygotowały na dzień transmisji premierowe reklamy, a koszt ich emisji był jak zwykle astronomiczny. Za 30-sekundowy spot w transmitującej wydarzenie stacji CBS trzeba było zapłacić 6,5-7 mln dolarów. W ch zagrali znani aktorzy (m.in. Ben Affleck, Bradley Cooper i Anthony Hopkins), a także gwiazdy muzyki. Z okazji Super Bowl Beyoncé wystąpiła w półtoraminutowym klipie promującym Verizon – dostawcę usług telekomunikacyjnych. W końcówce filmu pojawiła się zapowiedź jej ósmego albumu. Równocześnie ukazały się dwie piosenki z zapowiadanego longplaya – „Texas Hold ‘Em” i „16 Carriages”. Artystka już przed imprezą wspominała, że zainteresowała się brzmieniami country. Zachęciła też fanów do posłuchania nowych kompozycji, występując w zrobionym na szybko teledysku w kusym stroju. Oficjalny teledysk do „Texas Hold ‘Em” pojawił się dopiero niedawno. Zawiera więcej scen z życia na prerii, choć nie zabrakło w nim również fragmentów z pierwszej wersji.
Tytuł „Cowboy Carter” rozszyfrować dość prosto. Skoro wypełnia go w większości country – wzbogacone elementami folku, bluesa, a nawet hip-hopu – to pierwszy człon wydaje się oczywisty. Carter zaś to nazwisko piosenkarki po mężu, za którego wyszła 4 kwietnia 2008 roku. 54-letni raper jest powszechnie znany pod pseudonimem Jay-Z, ale tak naprawdę nazywa się Shawn Corey Carter. Towarzyszył Beyoncé na trybunie w trakcie Super Bowl. Razem z nimi mecz oglądały ich dwie córki – 12-letnia Blue Ivy oraz 6-letnia Rumi. Jay-Z to nie tylko raper, kompozytor i producent muzyczny, ale też sprawny biznesmen. W 1999 roku uczestniczył w założeniu linii odzieżowej Rocawear, a cztery lata później otworzył sieć luksusowych barów 40/40 Club. W 2014 roku zainwestował w wytwórnię szampana Armand de Brignac. Wprowadził też do sprzedaży własny koniak D’Usse. Działa w branży nieruchomości i inwestuje w dzieła sztuki. Wartość jego kolekcji obrazów, w której znalazło się dzieło Jean-Michaela Basquiata za 4,5 mln USD, jest szacowana na 70 milionów dolarów. Wszystkie te aktywności, w połączeniu z pracą w branży muzycznej (m.in. w ramach agencji talentów Roc Nation, udziały w serwisie Tidal) zaowocowały bajońskimi dochodami. Jay-Z w 2019 roku stał się pierwszym miliarderem wśród raperów. Aktualnie jego majątek jest wyceniany na 2,5 mld USD (dane portalu „Forbes”). Pod tym względem Beyoncé mu nie dorównuje, choć i ona dysponuje aktywami o niebagatelnej wartości pół miliarda dolarów. Jak widać, bieżącymi wydatkami państwo Carter nie muszą się zamartwiać. Od czasu do czasu lubią też sobie sprawić prezent, ot choćby taki, jak zakupiony w ubiegłym roku letniskowy dom w Malibu za skromne 190 milionów dolarów. Wróćmy jednak do longplaya „Cowboy Carter”. Znalazło się na nim aż 27 nagrań. Wśród gości pojawiają się wspomniana Dolly Parton, a także Willie Nelson. Oprócz nich w studiu była obecna Linda Martell – pierwsza ciemnoskóra wokalistka country – oraz kolejny przedstawiciel tego stylu, Willie Jones. Album zawiera również akcenty zupełnie z tą muzyką niezwiązane. Pojawia się na przykład „Blackbird” z repertuaru The Beatles, a współautorem dwóch innych piosenek jest Chuck Berry. Wśród wykonawców znaleźli się też raperzy (m.in. Post Malone i Shaboozey) oraz przedstawiciele popu, w tym Miley Cyrus. Jest to więc gatunkowa mieszanka w gwiazdorskim wykonaniu.
Mówiąc o Beyoncé, trudno nie wspomnieć o jej współpracy z mężem. Jay-Z wielokrotnie pomagał wybrance w studiu, nawet jeszcze zanim się pobrali. Jednak niezależnie od okazjonalnej wspólnej aktywności, małżonkowie działają razem jako duet The Carters. Pod tym szyldem wydali w 2018 roku płytę „Everything Is Love” i pojawiają się na scenie. Jako The Carters w 2018 roku gościli w Warszawie, w ramach trasy „On The Run II”. Beyoncé śpiewała na Narodowym także pięć lat wcześniej, jako tytułowa gwiazda widowiska „The Mrs. Carter Show World Tour”. Widząc ją, występującą w idealnej synchronizacji z tancerzami i wokalistami, można sobie wyobrazić wysiłek włożony w przygotowanie takiego show. „Na scenie czuję się wolna – wyznaje Beyoncé. – Mogę na niej wyrazić moją zmysłowość, mój ból, moją wrażliwość i siłę. To, że wychowywałam się pod troskliwą opieką rodziców, nie oznacza, że nie jestem zwykłą kobietą. Taką, która w dorosłym życiu sporo przeszła.” Szczęśliwcy mogli podziwiać artystkę na warszawskim Stadionie Narodowym także w ubiegłym roku, kiedy promowała album „Renaissance”. Jeżeli jednak pojawi na scenie teraz, atmosfera występu może być inna. Chociaż nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Ta artystka może wszystkich zaskoczyć.
„Moje życie to gale, autokary i hotele – mówi. – Ludzie prawią mi komplementy, a wszystko dzieje się w takim tempie, że nie wiadomo, kiedy mija czas. Dziękuję im i pędzę dalej, bo wiem, że muszę już myśleć o następnym singlu, kolejnym teledysku i planowanej trasie. Mama mówi, że powinnam zwolnić i poświęcić więcej czasu na życie prywatne. Niekiedy udaje mi się wziąć urlop od śpiewania. Kiedy odpoczywałam nad Morzem Czerwonym i nurkowałam, podwodny świat mnie uspokoił i zainspirował. Spędziłam też sporo czasu z rodziną. Otworzyło mi to oczy na świat i skłoniło do refleksji nad życiem.” Teraz jednak piosenkarkę znów wciągnął wir zajęć. „Jestem pracoholiczką. Nie wierzę w to, że można z czegoś zrezygnować, że trzeba koniecznie spać. Jeśli ja nie śpię, to nikt wokół mnie nie może spać. Jeśli mam coś zrobić, to nikt ani nic mnie od tego nie odciągnie.” 2 kwietnia 2024 roku otrzymała nagrodę dla innowatorki roku, wręczaną przez amerykański portal iHeartRadio. Doceniono odwagę jej działań artystycznych, dotychczasowy wkład w rozwój kultury popularnej oraz wspomnianą trasę koncertową „Renaissance World Tour”. Nagrodę wręczał Stevie Wonder. „Dziękuję, że motywujesz świat, by stawał się lepszy” – powiedział. Beyoncé zaś podziękowała Wonderowi za udział w sesjach do „Cowboy Carter” i zadeklarowała: „Jeśli mnie ktoś zapyta, kogo chciałabym słuchać przez resztę życia, odpowiem, że Ciebie.”. „Innowacyjność zaczyna się od marzeń, ale najpierw trzeba je mieć – stwierdziła na zakończenie krótkiego przemówienia. – Później trzeba je zrealizować, chociaż droga do tego jest zwykle wyboista. Ale nic nie jest niemożliwe. Wystarczy nie zważać na krytykę, przezwyciężać trudności i konsekwentnie zmierzać do celu.” Najwyraźniej sama postępuje zgodnie z tą zasadą. Świadczy o tym zawartość jej najnowszej płyty.
Solo:
1. Dangerously in Love (2003)
2. B’Day (2006)
3. I Am… Sasha Fierce (2008)
4. 4 (2011)
5. Beyoncé (2013)
6. Lemonade (2016)
7. Renaissance (2022)
8. Cowboy Carter (2024)
Z Destiny’s Child:
1. Destiny’s Child (1998)
2. The Writing’s on the Wall (1999)
3. Survivor (2001)
4. 8 Days of Christmas (2001)
5. Destiny Fulfilled (2004)
Z Jayem-Z (jako The Carters):
1. Everything Is Love (2018)
Grzegorz Walenda
Hi-Fi i Muzyka 05/2024
Przeczytaj także