Muzyka: Realizacja: Płyta niemal wzorcowa dla melomanów lubiących delikatny blues i soul z elementami rocka. Jeśli dodać niezły wokal i wprawne solówki gitarowe Roberta Craya – będziemy mieli to, co miłośnicy stylu lubią najbardziej. Mimo że Cray włączył do repertuaru kompozycje innych twórców, jak choćby nieźle zinterpretowany „Nobody’s Fault But Mine” Ottisa Reddinga czy „Your Good Thing Is About To End” Portera i Hayesa, to prym wiodą piosenki jego autorstwa. W „You’re Everything” słychać świetny głos lidera i jego równie dobrą grę na gitarze. Podobać się też może „Fine Yesterday”. Cray zdecydowanie idzie w kierunku delikatnych brzmień wytwórni Motown. Mamy tu kolejną wyważoną, nie za długą, gitarową solówkę. Grupa The Robert Cray Band działa od 40 lat i towarzyszyła takim sławom, jak Tina Turner, B.B. King i Chuck Berry. Później Cray poszedł własną drogą. Słusznie, bo sprawdza się jako lider i starzeje jak dobre wino. Ciekawostką jest okładka CD. Widnieje na niej napis „33 1/3 microgoove”, jak na krążkach analogowych. Mamy też dopisek, że można ją odtwarzać na sprzęcie mono. Szata graficzna jest stylizowana na płytę winylową. To nie pierwszy taki przypadek. Najwyraźniej sprzedawcy kompaktów chcą skorzystać z komercyjnego sukcesu analogu. Grzegorz Walenda Źródło: HFiM 04/2015