Muzyka: Realizacja: Choć scena instrumentalnej progresywy stała się ostatnio niesamowicie płodna, to prawdziwe perełki zdarzają się rzadko. Tym razem jednak mamy z taką do czynienia, ponieważ Pomegranate Tiger nie tyle rzucił konkurencji poważne wyzwanie, co raczej zdeklasował rywali. „Boundless” od samego początku daje do zrozumienia, że nikt tu nie zamierza bawić się w artystyczny minimalizm ani zachowywać umiaru w popisywaniu się umiejętnościami technicznymi. Słuchacze od razu zostają rzuceni w wir szybkich pasaży i ciężkiej, djentowej sekcji rytmicznej, a chwile wytchnienia, choć obecne, są ograniczone do minimum. Dzięki temu wydają się jednak dopracowane i nie przeciągają się niepotrzebnie. Pomimo wszechobecnego szaleństwa twórcom udało się wpleść w kompozycje sporo chwytliwych motywów, co w przypadku płyt pozbawionych wokalu nie jest częste. Kompozycje stanowią zamkniętą całość, do której trudno byłoby dodać cokolwiek. Pozostające na pierwszym planie gitary doskonale sobie radzą w roli instrumentu prowadzącego, natomiast wszelkie dodatki, nawet w wykonaniu najlepszego wokalisty, jedynie zagłuszałyby złożone motywy instrumentalne. „Boundless” imponuje od strony wykonawczej. Przygniata swoim ciężarem. Zapada w pamięć i dzięki złożonym melodiom ani odrobinę nie nudzi. Jest to album stworzony z rozmachem i na pewno nie pasuje do niego nietrafione hasło „mniej znaczy więcej”. n Karol Wunsch Źródło: HFiM 02/2016