18.09.2012
min czytania
Udostępnij
Boyletown Music, Inc. 2009 Dystrybucja: Warner Music
Recenzując poprzednią płytę Scarlett Johansson, sugerowałem, że powinna się raczej skoncentrować na karierze filmowej, a mikrofon zostawić innym. Widocznie nie przeczytała mojej opinii, bo niedawno powróciła do studia, aby zarejestrować materiał na omawianą płytę. Tym razem towarzyszy wokaliście i kompozytorowi Pete’owi Yornowi. Płytę wyróżnia – niestety in minus – to, że jest rekordowo krótka. Dziewięć nagrań trwa zaledwie 29 minut. Część z nich zapowiada się zupełnie dobrze. W otwierającym „Relator” Johansson brzmi trochę jak Bessie Smith. Z kolei w „I Don’t Know What To Do” ona i Yorn tworzą duet, nawiązujący do czasów współpracy Lee Hazlewooda i Nancy Sinatry czy – jak kto woli – Serge’a Gainsbourga i Brigitte Bardot. Może się też podobać „I Am The Cosmos”, gdzie oboje wokaliści śpiewają równocześnie. Jednak mimo tych kilku lepszych momentów całość nie porywa. Niemal wszystkie utwory brzmią, jakby były niedokończone. Aż się prosi, żeby je dopieścić, rozwinąć. Poza tym albumowi pomogłoby podwojenie ilości nagrań, tym bardziej, że te, które są, nie grzeszą długością. W sumie mogłaby być z tego dobra płyta, zwłaszcza że repertuar oryginalny, muzycy sprawni, a Scarlett Johansson rozwinęła swoje umiejętności wokalne. Ale nie do końca wyszło.
Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 02/2010
Przeczytaj także