
05.08.2012
min czytania
Udostępnij
4AD 2012
Amerykańskiego piosenkarza nie wszyscy melomani znają z solowych projektów. Wielokrotnie bowiem wspomagał wokalnie innych artystów. Jeśli ktoś poznał go na płytach nagranych wspólnie z byłą wokalistką Belle and Sebastian, Isobel Campbell, zawartością jego najnowszej propozycji będzie zaskoczony. O ile bowiem tam czarował niskim, ciepłym głosem, dodając blasku melodyjnym folkowo-rockowym balladom, o tyle na „Blues Funeral” poraża „garażową” stylistyką i szorstkim brzmieniem. Owszem, tu i ówdzie rytm łagodnieje i pojawiają się spokojniejsze klimaty („Bleeding Muddy Water”), ale tylko na chwilę. Zaraz bowiem dynamika znów wzrasta i króluje „Pogrzeb bluesa”. Wbrew ponuremu tytułowi, muzyka nie jest wyłącznie dołująca. Odzywają się też pozytywne motywy. O ile oczywiście do takich można zaliczyć przesłanie z „Phantasmagoria Blues”: „Jesteś wolna, wolna jeszcze raz”. Mimo niewątpliwej przewagi smutku, kompozycje i aranżacje są udane. Lanegan napisał i śpiewa wszystkie utwory, nie gra jednak na żadnym instrumencie. Być może dlatego płytę firmuje także zespół Mark Lanegan Band. Połączenie charakterystycznego głosu lidera z profesjonalną grą pozostalych uczestników sesji sprawia, że słuchamy z zapartym tchem. Album zbiera świetne recenzje, a ja też przyznaję, że coś w nim jest.
Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 4/2012
Przeczytaj także