Muzyka: Realizacja: Płyta dotarła do redakcji ze sporymopóźnieniem, ale warto o niej napisać.Nie tylko dlatego, że jej twórca dawno, dawno temu dostał u nas nagrodęroku za „To, co nieokreślone” (2004).W „Hi-Fi i Muzyce” nie ma za to dodatkowych punktów. Przeciwnie, od zwycięzców i liderów oczekujemy więcej.„Following The Light” to jednak bardzociekawa propozycja. Przede wszystkimdla fanów starego, dobrego ambientu.Takiego w stylu płyt Briana Eno sprzed40 lat i niektórych albumów DavidaSylviana (tych bez wokalu). Nie jest tojednak kopiowanie, a twórcza inspiracjatamtą estetyką. Maciej Staniecki na codzień działa jako kompozytor muzykifilmowej, a przede wszystkim – producent uznanych wykonawców. Nie musiwięc nagrywać płyt takich jak ta, alewidocznie chce. Świadomość to punktwyjścia do zrozumienia „FollowingThe Light”. Nie ona jest jednak najważniejsza. Najważniejsza jest wrażliwość.Wejście we własną interpretację ruchutaśm, wędrówek echa i eksperymentówz szumami nie niszczy ducha. A duch,który unosi się nad bezmiarem pogłosów i podróżujących groove’ów, jest tutaj podstawą. Duch niespokojny, wrażliwy, pełen nadziei. „Following The Light” to nie tylkoprzestrzenie i elektronika, ale równieżgitary, używane wyjątkowo zgrabnie.Tradycyjne, ciepłe brzmienia wplatają się w muzyczne plamy. Budują pulsi idealnie współgrają z całością. Polecam każdemu, kto lubi takie klimat