![](https://www.hi-fi.com.pl/wp-content/uploads/2024/04/125-126_01_2010_JohnMayall.jpg)
20.09.2012
min czytania
Udostępnij
Eagle Records 2009
Gwiazdy rocka potrafią starzeć się z klasą. Przykładem choćby szalejący po światowych scenach 60-letni Stonesi. Ale nawet oni i obchodząca niedawno 70. urodziny Tina Turner to „młodzież” w porównaniu z Johnem Mayallem, który skończył 76 lat. Tymczasem ten ostatni nie zerwał z muzyką. Wręcz przeciwnie wydał płytę, która nie odbiega poziomem od produkcji innych wykonawców. Odznacza się za to żywiołowością, której wielu młodszych muzyków może staremu wydze pozazdrościć. Mayall zdaje sobie sprawę z upływu czasu i opowiada o burzliwym życiu. „Dni zaczynałem o północy…” – zwierza się w kompozycji „Slow Train To Nowhere”. Wspomina okres, kiedy budził się rano w otoczeniu ludzi, których nie poznawał, bo w trakcie nocnego balowania przesadził z alkoholem. Przyznaje, że był to zły pomysł na życie. Teraz się ustatkował i poszukuje ocalenia w miłości. No i w muzyce, bo zawartość „Tough” jest nie tylko ciekawa pod względem artystycznym, ale i optymistyczna. Wprawdzie bluesman nie może się pogodzić z kiepskim poziomem rocka w radiu („That Good Old Rockin’ Blues”) i ma poważne zastrzeżenia do światowej ekonomii („Tough Times Ahead”), ale nadal potrafi nieźle zagrać na 12-strunowej gitarze („Numbers Down”), czy poszaleć przy klawiszach Hammonda („Just What You’re Looking For”). Mayall dla tych, co go znają, choć nie tylko.
Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 01/2010
Przeczytaj także