11.09.2012
min czytania
Udostępnij
EMI 2010
Na trzecim albumie najpopularniejszej animowanej muzycznej grupy świata jest wiele… wszystkiego. Czyli, jak zwykle u Gorillaz, płyta rozbrzmiewa mnogością popowych stylistyk, pomysłowością i tłumem gościnnie występujących muzyków. Niekiedy ta ilość atrakcji przytłacza; momentami chciałoby się wręcz z kilku tych dodatków zrezygnować. Męczy rymujący niezmiennie beznamiętnie Snoop Dogg, a eksperymentalne fragmenty pokroju „Sweepstakes” wręcz irytują. Wszak nie dla znanych raperów czy muzycznych dziwadełek sięgamy po twórczość Gorillaz! Ten projekt to przede wszystkim melodyjny elektro-pop z hip-hopowym rytmem, charakterystycznym wokalem Damona Albarna i wpadającymi w ucho refrenami. Szczęśliwie muzycy nie zrezygnowali z tych aspektów i na „Plastic Beach” można znaleźć utwory takie, jak „Rhinestone Eyes” lub „Some Kind of Nature”, które od razu przywołają miłe wspomnienia dwóch poprzednich krążków. Dzięki nim czy kojarzącym się z latami 80. piosenkom „Stylo”, „Empire Ants” i „On Melancholy Hill” album prezentuje się jako pełen potencjalnych przebojów. Wprawdzie w zestawie nie znajdziemy kompozycji, która chodziłaby po głowie równie długo co „Feel Good Inc.” czy „Clint Eastwood”, ale próba powiązania kompozycji antykonsumpcyjną tematyką czyni płytę bardziej spójną od poprzedniczek.
Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 7-8/2010
Przeczytaj także