
16.05.2014
min czytania
Udostępnij
Zatrudnienie przez Deep Purple Boba Ezrina okazało się strzałem w dziesiątkę. Popularny kanadyjski producent nie tylko opracował porządnie brzmiący rockowy krążek, ale jako współautor muzyki przyczynił się do tego, że najnowsza płyta Purpli jest najlepszą w ich dorobku od lat. Wielbiciele zespołu tradycyjnie odnajdą tu sporo pierwszoligowych hardrockowych i progrockowych partii instrumentalnych. Będą je zawdzięczać głównie Donowi Aireyowi i Steve’owi Morse’owi. Obaj muzycy pokazują, jak dobranym są duetem już od pierwszego mocniejszego uderzenia, po bardzo ładnym intro w otwierającym album numerze „A Simple Song”. Najważniejsze jednak – a przypuszczam, że znów duża w tym zasługa Ezrina – iż złożone czy improwizowane instrumentalne partie udaje się formacji zawrzeć w sprawnie skomponowanych piosenkach. Nie brak na „Now What?!” chwytliwych refrenów, takich jak energiczny chórek w „Hell To Pay” czy bardziej liryczny motyw z „All the Time In the World”. Lata lecą. Głos Gillana mocno zmienił brzmienie od czasu kultowego „Made in Japan”. Teraz w zespole pierwsze skrzypce grają najmłodsi purplowym stażem Morse i Airey. Od czasu opuszczenia grupy przez Lorda, jedynym jej oryginalnym członkiem jest perkusista Ian Paice. Mimo wszystko „Now What?!” to pełnokrwisty album starego dobrego Deep Purple!
Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 11/2013
Przeczytaj także