03.09.2016
min czytania
Udostępnij
Metal Blade 2016
Muzyka: Realizacja: Amon Amarth z pewnością nie należy do najbardziej zaskakujących zespołów na metalowej scenie. Grając bezpiecznie, zespół stara się wprowadzać do swojej formuły jedynie drobne zmiany, które nie zrażą dotychczasowych fanów. W warstwie instrumentalnej kontynuuje trend odchodzenia od melodeathowych korzeni na rzecz inspiracji innymi gatunkami metalu. Z początku jesteśmy częstowani kilkoma „singlowymi” kawałkami, z których zespół jest znany, a które nie powalają kreatywnością. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak od „At Dawn’s First Light”, kiedy grupa odchodzi od powtarzania starych schematów i, jak na „One Thousand Burning Arrows”, fachowo buduje nastrój. Wisienkę na torcie kładzie „A Dream That Cannot Be”, któremu głosu użyczyła Doro Pesch. Co zaskakuje, czyste żeńskie wokale w piosence Amon Amarth nie wydają się nie na miejscu i działają odświeżająco. Problem, niestety, stanowi realizacja. Kompresja daje się mocno we znaki. Dźwięk nie jest zbyt przestrzenny, co odczuwa się na bardziej stonowanych piosenkach. Kiedy natomiast akcja się zagęszcza, partie rytmiczne zlewają się w jedno. „Jomsviking” nie przyniósł żadnej rewolucji i nie przysporzy zespołowi wielu nowych fanów. Starzy wielbiciele będą natomiast wniebowzięci.
Źródło: HFiM 05/2016
Przeczytaj także