
09.08.2014
min czytania
Udostępnij
Młody, wykształcony klasycznie pianista jazzowy, Piotr Orzechowski, wziął na warsztat kilka utworów z różnych okresów twórczości Pendereckiego. Dzięki rewelacyjnie wymyślonym preparacjom dwóch instrumentów – fortepianu i pianina elektrycznego Rhodesa – osiągnął brzmienia zaskakujące bogactwem i wielowymiarowością; stworzył niezwykłą orkiestrę. Prawdziwy Banksy fortepianu.
Do tej pory nikt nie wydał kompletu symfonii Pendereckiego. To największe i najbardziej prestiżowe przedsięwzięcie w dziejach wytwórni Dux: trzy lata pracy. To także poniekąd nagranie kanoniczne, bowiem w roli dyrygenta wystąpił sam kompozytor. Drugim bohaterem nagrania jest Sinfonia Iuventus – orkiestra działająca pod patronatem Ministerstwa Kultury, a złożona z najlepszych absolwentów i studentów polskich uczelni muzycznych.
Arte dei Suonatori przyzwyczaili publiczność i krytykę do najwyższej jakości interpretacji i audiofilskiego brzmienia. Najwyraźniej to podejście zaszczepili także w wytwórni Bis. Użyte przy realizacji ich najnowszej płyty mikrofony Neumann, monitory B&W 802, słuchawki AKG K702 to zestaw, który pozwolił wydobyć z muzyki oraz akustyki kościoła w Wykrotach więcej, niż można by oczekiwać. Dobór temp, artykulacji, frazowania jest dokładnie taki, by muzykę odebrać z przyjemnością i chętnie do niej wracać.
Album zarejestrowano na żywo w wiedeńskim Konzerthaus, co pozwoliło uchwycić temperaturę emocjonalną spektaklu. Zadbano także o znakomitą jakość techniczną nagrania. Trzy korony wokalne dzierżą: energiczna Ann Halleberg (Merope), precyzyjna i żywiołowa Vivica Genaux oraz delikatna i giętka Julia Leżniewa. Orkiestra Europa Galante – w najwyższej formie. Znakomita płyta, warta wyróżnienia.
Ukazanie się „Without A Net” było jednym z najważniejszych wydarzeń jazzowych minionego roku. Tym albumem 80-letni Wayne Shorter potwierdził swoją pozycję lidera światowej sceny jazzu. Tytuł odnosi się do jego postawy wobec kanonów tej muzyki – „Without A Net” (bez asekuracji) oznacza porzucenie zasad, które definiują jazz jako gatunek, ale mogą ograniczać swobodę wypowiedzi. Kwartet artysty proponuje muzykę o otwartej formie, nieskrępowanej improwizacji, pełną koloru i zaskakujących zdarzeń. Słuchając albumu, ani przez moment nie mamy wątpliwości, że obcujemy z arcydziełem.
Zachwycamy się sukcesami Tomasza Stańki, tymczasem inny nasz rodak, na co dzień mieszkający w Kanadzie, ma na koncie naprawdę udaną płytę. Napisał wszystkie kompozycje i zaaranżował cały materiał. Jeden z utworów, od którego wszystko się zaczęło – „There Is Always Time” – otrzymał w 2009 roku drugie miejsce na konkursie studentów inżynierii dźwięku w Monachium. Potem przyszły kolejne kompozycje, trasa koncertowa i w końcu wyróżniona dzisiaj płyta. Świetny jazz na każdą porę roku.
Najnowszy krążek grupy Queens of The Stone Age to już nie tylko idealny przykład muzycznej sceny z Palm Desert, grania rodem z Kalifornii czy Zachodniego Wybrzeża USA. To po prostu świetna, nowoczesna muzyka rockowa. Zestaw piosenek, zaprezentowany przez Josha Homme’a, jest momentami przebojowy, kiedy indziej ostro rockowy, w końcu zaś po prostu poruszający. Po raz kolejny udało się zdementować informację o śmierci rocka.
Album trębacza Terence’a Blancharda jest przykładem idealnej równowagi pomiędzy konstrukcją a kreacją; między tym, co zaplanowane a spontaniczne. Wielostylistyczna, lecz spójna wewnętrznie muzyka ciekawie łączy różne odmiany akustycznego jazzu z elektroniką. Ma żywą narrację i bogate brzmienie, które jest także efektem wzorowej pracy realizatorów. Album nie mógłby powstać bez udziału znakomitych partnerów Blancharda: pianisty Fabiana Almazana, perkusisty Kendricka Scotta, saksofonisty Raviego Coltrane`a i gitarzysty Lionela Loueke.
Wszystko jest tu, jak trzeba. Miłe dla ucha kompozycje, profesjonalna oprawa instrumentalna i ciekawe interpretacje. Joe Barbieri nagrał płytę przyjemną w odbiorze i doskonałą od strony wykonawczej. Zaprosił do współpracy kilkunastu świetnych muzyków sesyjnych, dzięki którym efekt jest znakomity, a wsłuchiwanie się w szczegóły daje równie wiele satysfakcji, co chłonięcie całości. Doskonały jazz dla każdego.
Jeśli ktoś się zastanawia, jak powinny się starzeć klasyczne grupy rockowe, niech sięgnie po najnowszy krążek Deep Purple. Weterani hard rocka zachowują wierność swojemu stylowi, ale nie popadają w banał. Na „Now What?!” potwierdzają swoją klasę instrumentalistów i udowadniają, że popisy muzyczne można zamknąć w formie przebojowych piosenek.
Costello znowu w formie. Po genialnym albumie z Burtem Bacharachem i nieco mniej udanej współpracy z Allenem Toussaintem, mąż Diany Krall wszedł do studia z hip-hopową grupą The Roots. Stylistyka może w pierwszej chwili zaskoczyć fanów wykonawcy, ale łatwo się do niej przyzwyczaić. „Wise Up Ghost” to jedna z ciekawszych tegorocznych premier.
Płyta świetnie brzmi już od pierwszych taktów. Blues ze sporą, pozytywnie zaskakującą dawką jazzu i wspaniałą gitarą Robbena Forda. Artysta wyraźnie przypomniał sobie czasy, kiedy występował z Milesem Davisem. Przeważają covery, ale autorski utwór „Oh, Virginia” też jest najwyższej próby. Warto posłuchać.
Przeczytaj także