13.09.2012
min czytania
Udostępnij
Joanna Wronko (skrzypce) Frank van de Laar (fortepian) M.A.T. Music 2009
Swoją dotychczasową drogą życiową Joanna Wronko udowadnia, że dla artystów nie istnieją granice państw, kultur, tradycji ani języków. Naukę gry na skrzypcach zaczynała w Łodzi, studiowała w Niemczech, koncertowała w całej Europie, wygrywała stypendia fundacji w różnych krajach Zachodu, zaś omawianą tu płytę nagrała wspólnie z holenderskim pianistą w kościele pod Rotterdamem. A w programie – utwory polskie i francuskie. Poza umacnianiem aliansu między narodami, trudno jednak odgadnąć klucz, wedle którego dokonano selekcji dzieł. Cóż bowiem ma wspólnego Lutosławski z Chaussonem, a Szymanowski z Massenetem? Co prawda Debussy’ego z Chaussonem łatwiej już połączyć nicią muzycznych skojarzeń, ale Lutosławskiego z Debussym – niekoniecznie. Na szczęście, w tym przypadku eklektyzm nie jest powodem do anatemy. Potraktujmy ten album raczej jako wizytówkę upodobań i warsztatu wiolinistycznego Joanny Wronko. Młoda skrzypaczka przekonuje słuchaczy, że jest instrumentalistką bardzo sprawną technicznie, a zarazem subtelną, wrażliwą na barwę i niuanse artykulacyjne. Potrafi drapieżnie zaatakować dźwięk (jak w „Subito” świetnym, mniej znanym późnym utworze Lutosławskiego), ale i słodko go zaokrąglić (jak w „Medytacji” Masseneta). Konsekwentnie trzyma się „ekspresjonistycznej” wersji interpretacyjnej sonaty d-moll Szymanowskiego, chociaż pianista jej towarzyszący lansuje wersję „impresjonistyczną”. Skądinąd chciałoby się posłuchać Franka van de Laara solo.
Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2010
Przeczytaj także