
25.09.2012
min czytania
Udostępnij
Coro e Orchestra Sinfonica di Milano/ Marco Armiliato Decca 2009 Dystrybucja: Universal Music Polska
Cóż dziś pozostało z weryzmu, prężnego nurtu opery przełomu XIX i XX wieku? Na scenach świata utrzymuje się większość dzieł Pucciniego, sklejane w dyptyk „Pajace” Leoncavalla i „Rycerskość wieśniacza” Mascagniego oraz „Fedora” Giordana. Kilkanaście arii należy do kanonu wokalnego. Kompozytorzy weryzmu stworzyli jednak o wiele więcej operowych historii, w których muzyka podkreślała realizm fabularny i psychologiczny, a bohaterowie nie tylko śpiewali, lecz także mówili. Na płycie „Verismo”, obok evergreenów weryzmu, znalazły się fragmenty utworów zapomnianych, takich jak „Zaza” Leoncavalla, „Lodoletta” Mascagniego, „Gloria” Cilei czy „Conchita” Riccarda Zandonai. Siedemnaście arii skomponowanych w latach 1892-1926 starannie wybrała i wykonała Renée Fleming. Powstał fascynujący recital płytowy. Głos primadonny, zgodnie z prawidłami fizjologii, excusez le mot, „zmężniał”, ściemniał, stał się bogatszy w odcienie, a także lekko rozwibrowany (co artystka świetnie wykorzystuje). Fleming podjęła słuszną decyzję, żeby sięgnąć po mocniejszy repertuar – dotychczas jej specjalnością byli Haendel i Mozart oraz bel canto. Jej interpretacja jest perfekcyjna w każdym szczególe. Oddech, frazowanie, dynamika, kształtowanie barwy – wszystko zostało podporządkowane stworzeniu przekonującej kreacji aktorskiej. Składając hołd swoim mistrzyniom (Price, Olivero, Milanov, Ponselle), Fleming potrafi im dorównać.
Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 11/2009
Przeczytaj także