09.05.2018
min czytania
Udostępnij
Deutsche Grammophon 2017
Krystian Zimerman zawsze dąży do nagrania perfekcyjnej wersji danego utworu. Obmyśla i testuje interpretację latami, a kiedy wchodzi do studia, jest absolutnie przekonany, że efekt pracy stanie się swoistym testamentem, wzorcem, punktem odniesienia dla melomanów i innych pianistów. Tak było choćby z jubileuszową edycją koncertów Chopina i Sonaty nr 2 Bacewiczówny. Najnowsza płyta zawiera sonaty fortepianowe A-dur i B-dur Schuberta, które Zimerman włączył do repertuaru trzy dekady temu, a zarejestrował tuż przed 60. urodzinami, uznając, że nadszedł na to idealny czas. Dla Zimermana technika pianistyczna ma nie mniejsze znaczenie niż realizacja nagrania, dlatego wybrał salę o znakomitej akustyce, w Kashiwazaki (miasto odwdzięczyło się pianiście za wsparcie Japonii po trzęsieniu ziemi w 2007) i użył klawiatury własnej konstrukcji (o przesuniętym miejscu uderzenia młoteczka w strunę). Dźwięk instrumentu jest niesamowity – to połączenie donośności i głębi steinwaya, delikatności historycznego pleyela i baśniowej dzwoneczkowatości celesty. Zimerman przenosi słuchacza w inny wymiar nie tylko cudownym brzmieniem, lecz także niuansami artykulacji i tempa. Nie sposób się otrząsnąć z wrażenia, jakie robi druga część sonaty A-dur. To opis stanu wahania (lęku?), ociągania się, szukania pretekstu do zatrzymania się, to znów mozolnej wędrówki. Przy tak wspaniałych płytach recenzent jest bezsilny. Niech mówi muzyka.
Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2018
Przeczytaj także