
20.08.2012
min czytania
Udostępnij
Wrocław Baroque Orchestra/Jarosław Thiel Dux 2009
Z Czechami jest trochę problemów. Na filiżankę mówią „dzbaneczek”, na gwiazdozbiór „hvezdokupa”, a teatr narodowy nazywają „narodni divadlo”. W dodatku mają przy nazwiskach tyle różnych fistaszków, że trudno znaleźć czcionkę, która by je pokazała. Ale mają też wiele zalet. Jedną z nich jest muzyka; także ta sprzed kilku wieków. Kozeluch niemal zastąpił Mozarta po jego rezygnacji z posady w Salzburgu. Rejcha w swoich traktatach pisał o ćwierćtonach, polirytmii i politonalności. Voriska grano na tych samych koncertach, na których miały miejsce wykonania dzieł Beethovena. W Czechach płyty z muzyką wszystkich tych kompozytorów są w każdym sklepie muzycznym. Dobrze, że od teraz możemy ich słuchać także u nas. Wrocławska Orkiestra Barokowa, choć jest zespołem młodym stażem, brzmi już niczym starzy wyjadacze z Zachodu. Bez trudu daje sobie radę z szybkimi tempami. Jest precyzyjna, dynamiczna i muzykalna. W tym wykonaniu symfonie skrzą się barwami, fascynują motoryką, pomysłami w instrumentacji i pracy tematycznej. Nic dziwnego, że utwór Kozelucha błędnie przez lata przypisywano Haydnowi. Jest w nim ten sam wigor i elegancja. Spotkanie z czeską muzyką XVIII wieku to jeszcze jeden dowód na to, że na klasykach wiedeńskich świat się nie kończy. A wrocławscy muzycy umieli nam pokazać nowe horyzonty naprawdę znakomicie. Szkoda tylko, że zbyt duży pogłos sali Radia Wrocław zmniejsza czytelność planów i odbiera muzyce ostrość kształtów. Mimo to przyjemność ze słuchania nie ominie nikogo. Zaręczam!
Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 05/2011
Przeczytaj także