
18.08.2021
min czytania
Udostępnij
DUX 2020
Manuskrypty z domowego archiwum Ludomira Różyckiego (1883-1953) pochłonęła pożoga Powstania Warszawskiego. W ostatnich latach życia kompozytor skupił się na odtwarzaniu utworów powstałych tuż przed i w czasie wojny, lecz nie doprowadził pracy do końca. Z napisanego w pierwszej połowie 1944 roku koncertu skrzypcowego op. 70 zreanimowane zostały partia solowa, kilkadziesiąt taktów orkiestracji i wyciąg fortepianowy. Na podstawie tych materiałów, po kilku podejściach, udało się zrekonstruować tekst. Do stanu wykonalności partię solową doszlifował Janusz Wawrowski, ponieważ Różycki nie znał możliwości skrzypiec tak dobrze jak fortepianu. Prezentowane tu nagranie jest prapremierą fonograficzną. Różycki zatytułował ten koncert „Feniks”, wierząc, że wojna wnet się skończy, a świat odrodzi się z popiołów. Dwuczęściowe dzieło jest hymnem światła, wolności, radości życia i optymizmu; wzbudza dobry nastrój. Różycki stawia na piękno melodyjnej frazy, unoszonej przyjaznym rytmem. Przywołuje w pamięci partytury mistrzów hollywoodzkiej muzyki filmowej – Korngolda, Rozsy, Waxmana. Jasny, miękki dźwięk stradivariusa „Polonia”, w połączeniu z liryczną wirtuozerią Wawrowskiego, sprawia uszom wielką przyjemność. Słynny koncert Czajkowskiego, choć o niemal półwiecze wcześniejszy, wydaje się, paradoksalnie, naturalną kontynuacją „Feniksa”. Wawrowski wydobywa z dzieła całą energię, lecz znów pierwsze skrzypce, nomen omen, gra tu stradivarius „Polonia” i jego balsamiczne brzmienie. Czy „Feniks” zagości teraz na estradach? Oby.
Hanna Milewska
Przeczytaj także