
05.09.2012
min czytania
Udostępnij
Jan Garbarek (saksofon sopranowy i tenorowy) The Hilliard Ensemble ECM 2010 Dystrybucja: Universal Music Polska
„Czymże jest muzyka? Nie mamy definicji; po prostu muzyka to coś, co dzieje się, gdy saksofonista, kwartet wokalny i producent spotykają się, by razem ją robić” – wyjaśniał John Potter, niegdysiejszy tenor Hilliard Ensemble, kiedy Jan Garbarek rozpoczął współpracę z tą grupą płytą „Officium” w roku 1994. Po „Mnemosyne” (1999) melomani otrzymują już trzeci zapis tej kooperacji, chyba najbardziej eklektyczny pod względem programowym. Mamy tu i hymny ormiańskie, i śpiewy bizantyjskie, i kompozycje współczesne, w tym samego Garbarka, który jako kompozytor świetnie naśladuje cechy idiomu dawnej muzyki liturgicznej. Program albumu tworzy zadziwiająco spójną, ponadczasową całość, co potwierdza wspólnotę korzeni różnych kultur, z drugiej zaś strony – buduje międzynarodową wspólnotę słuchaczy. Garbarek et consortes ćwiczą ich w ascezie – w dawkowaniu dźwięków. Im ich mniej, tym lepiej – bowiem z tym większą ekspresją przemawia cisza, świetnie uchwycona w nagraniu. Słów też jest niewiele. Czworo wokalistów The Hilliard Ensemble czysto i żarliwie wyśpiewuje wiarę w rzeczywistość pozaziemską, w rajską krainę istniejącą „nieco wyżej” i „dalej” – jak mówi wiersz Seferisa, recytowany przez Bruno Ganza na zakończenie płyty. A saksofon Garbarka? Niesie głos Boga, niewerbalne przesłanie – dyskretne, gdzieś z dystansu, przesłanie o nieprzewidywalnej frazie i dynamice, kierowane wprost do serca. Przecież muzyka nigdy nie unika dialogu z zaświatami.
Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2010
Przeczytaj także