02.10.2012
min czytania
Udostępnij
Stunt Records 2008 Dystrybucja: Multikulti
Flet i fortepian w rolach głównych – to najkrótszy opis zawartości „Grey to Blue”. Gwiazdy przedsięwzięcia to dwie panie. Jedna pochodzi aż z Japonii, druga z Francji. Spotkały się w Kopenhadze, gdzie postanowiły nagrać razem album. Flet to instrument, który rzadko się pojawia na pierwszym planie w repertuarze jazzowym. Grająca na nim Bitran jest więc trochę jak Ian Anderson (Jethro Tull) w rocku. Nagrania z „Grey to Blue” dowodzą jednak, że potrafi się doskonale wkomponować w wymogi stylu, a jej improwizacje przyciągają uwagę. Hirabayashi miała nieco łatwiejsze zadanie, bo pianistka w jazzie jest jak ryba w wodzie, za to ma znacznie liczniejszą i zarazem bardziej utytułowaną konkurencję. Panie nie poszły na łatwiznę i nie wzięły na warsztat standardów, ale cały repertuar ułożyły z własnych kompozycji. Tyle że to akurat najsłabszy punkt albumu. O ile wykonania, zwłaszcza w przypadku Bitran, okazują się dobre, o tyle kompozycje to w sumie nic specjalnego. Duży plus należy się natomiast zaproszonym do współpracy panom. Bob Rockwell (saksofony, klarnet), Erik Olevik (kontrabas) i Morten Lund (perkusja) jako akompaniatorzy radzą sobie znakomicie.
Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 7-8/2009
Przeczytaj także