15.12.2017
min czytania
Udostępnij
SJ Records 2017
Leszek „Hefi” Wiśniowski należy do nielicznych polskich flecistów jazzowych. Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że nawet na tle kolegów posługujących się rozmaitymi gatunkami fujarek w służbie jazzu HeFi jest przypadkiem szczególnym. Przede wszystkim, nieustannie eksperymentuje – zarówno używając licznej rodziny fletów (na „Parallax Error” mamy pięć rodzajów – od rzadko używanego kontrabasowego, przez basowy, po japoński shakuhachi i C-flute z innowacyjnym ustnikiem glissando headjoint), jak i stosując własne środki intonacyjne. Kolejnym poletkiem eksperymentalnym jest technika nagraniowa. Rejestrując dźwięk fletów basowego i kontrabasowego, HeFi użył dwóch mikrofonów – jednego przy ustniku, a drugiego przy wylocie instrumentów. Powstał w ten sposób oryginalny, przestrzenny efekt. Nie miałoby to jednak większego znaczenia, gdyby nie poziom muzyki. Ośmielę się napisać, że to jedna z najlepszych polskich płyt, jakie słyszałem w tym roku. A co tam! To jedna z lepszych płyt, jakie się w ogóle ostatnio ukazały! Wiśniowski elegancko i z wdziękiem balansuje na pograniczu jazzu i muzyki współczesnej. Pomaga mu w tym znakomity zespół, w którym idealnie uzupełnia go pianista – Dominik Wania. To człowiek, który zagra właściwie wszystko, ale pomiędzy jazzową improwizacją a klasyczną architekturą dźwiękową czuje się najlepiej. Jednak to flety sprawiają, że w tej muzyce jest jakaś tajemnica, że wciąga ona jak ruchome piaski. Najbardziej niesamowite jest to, że ani przez moment nie traci komunikatywności. Jest przyswajalna nawet dla słuchaczy, którzy nie przepadają za awangardą.
Marek Romański
Źródło: HFiM 09/2017
Przeczytaj także