
04.05.2025
min czytania
Udostępnij
Indiana Line Utah 5 dobrze się wpisuje w nostalgiczny nurt współczesnego sprzętu hi-fi. Po epoce wąskich kolumienek z niewielkimi wooferami słuchacze coraz przychylniej spoglądają na głośniki z szerokim frontem. Jednymi kieruje tęsknota za młodością, inni upatrują w dużych głośnikach basowych umieszczonych na szerokiej desce frontowej remedium na niedobory energii basu. Niezależnie od motywacji, obie grupy poszukują rozwiązań, od których jeszcze całkiem niedawno większość producentów stroniła, a dziś coraz śmielej i z rosnącym przekonaniem włącza je do oferty. Spektakularny powrót JBL-a z serią Classic, nawiązania do historycznych konstrukcji Wharfedale’a czy opracowana zupełnie od nowa seria Jade polskiej wytwórni Pylon Audio to tylko najbardziej oczywiste przykłady wspomnianego trendu. Teraz do tego grona dołącza Indiana Line. Utah 5 to duży monitor, nietypowy o tyle, że został skonstruowany z myślą o ustawieniu bezpośrednio na podłodze, a nie na stendzie. Zaopatrzono go tylko w dwie nóżki z przodu. Określają one kąt odchylenia przedniej ścianki do tyłu oraz definiują odległość od podłoża. Oba parametry są istotne i wpływają na brzmienie. Przesunięcie w tył sprawia, że szerokie pasmo częstotliwości dociera do słuchacza w tym samym czasie. Dystans od najbliższej powierzchni odbijającej dźwięk konstruktor bierze pod uwagę przy strojeniu bas-refleksu. Jeżeli wylot znajduje się z przodu albo z tyłu kolumny, to projektant coś w przybliżeniu zakłada i trzyma kciuki, żeby użytkownik nie był na przykład zmuszony do dosunięcia głośników do ściany i nie zburzył w ten sposób misternej układanki. W Utah 5 tunel rezonansowy promieniuje w dół, dzięki czemu można określić optymalną odległość od podłoża co do centymetra. To wygodne i dla konstruktora, i dla użytkownika, ponieważ pozwala uzyskać większą powtarzalność efektu brzmieniowego w rozmaitych warunkach. Wpływ pomieszczenia pozostanie oczywiście istotny, ale przynajmniej ten czynnik można wyeliminować. W komplecie producent dodaje opcjonalne nóżki tylne, ale one znajdą zastosowanie wtedy, kiedy głośniki staną na podestach, niskich regałach czy komodach. Nie są to wymarzone warunki, ale i takie Indiana Line bierze pod uwagę, projektując swoje zestawy. Trójdrożny układ powstał w oparciu o trzy przetworniki dynamiczne. Wysokie tony reprodukuje 26-mm tekstylna kopułka ze zmodernizowanym układem magnetycznym. Została osadzona na szerokim 10,4-cm kołnierzu, który ma poprawiać dźwięk. Za średnicę pasma odpowiada 15-cm polipropylenowy stożek, zamontowany w osobnej komorze, izolującej go od efektów pracy 27-cm woofera, również z polipropylenu. Pasmo dzieli zwrotnica bazująca na rozwiązaniach sprawdzonych wcześniej w modelach Diva 6 i Tesi 6. Obudowy są klejone z MDF-u i wykańczane folią winylową. Front pozostaje czarny i można go przykryć maskownicą mocowaną na kołki. Reszta powierzchni ma kolor jasnego dębu albo czarny. Monitory Indiana Line wydają się bardzo kompatybilną konstrukcją. Czułość 94 dB (2,83 V/1 m) oraz impedancja zawierająca się w przedziale 4-8 omów sprawiają, że z ich wysterowaniem poradzą sobie nawet słabowite wzmacniacze. Producent zaleca moc rzędu 30-160 W, ale nawet kilkunastowatowa lampa nie powinna dostać zadyszki. Indiana Line Utah 5 są już dostępne w sklepach.
Za parę zapłacimy 2988 zł.
Przeczytaj także