HFM

BC Acoustique EX-332D

4150092015 07

Przed laty francuska firma BC Acoustique zaistniała w Europie za sprawą udanych kolumn głośnikowych, a po zmianie asortymentu na wzmacniacze dała popalić konkurentom w najniższym segmencie cenowym. Recenzowany dziś model EX-332D należy wprawdzie do droższych, jednak już na pierwszy rzut oka widać, że cena nie została wyssana z palca.

 
Już w trakcie wnoszenia wzmacniacza BC do mieszkania (trzecie piętro bez windy) zastanawiałem się, kto nakładł do pudła kamieni. W podwójnym kartonie, z akcesoriami i instrukcjami, wzmacniacz waży niemal tyle, co worek cementu. Taszcząc go, nie miałem, bynajmniej, na twarzy dobrotliwego uśmiechu towarzysza Stalina, oglądającego pochód pierwszomajowy. Po wypakowaniu delikwenta wszystko się wyjaśniło.



Budowa
Przednią ściankę wykonano z grubego plastra szczotkowanego aluminium i ozdobiono tuzinem manipulatorów. Wbrew pozorom, nie znalazły się tam one z czystej fantazji, kilka z nich skrywa bowiem prawdziwe niespodzianki. Ot, choćby regulatory barwy dźwięku – wyglądają jak guziczki, ale po wciśnięciu wysuwają się i zamieniają w pokrętła. Także wśród wejść tylko dwa sprawiają wrażenie normalnych. Trzecie, opisane jako „Bypass”, kieruje sygnał ze źródła wprost do końcówki mocy, co może być przydatne np. w kinie domowym. Czwarte załącza DAC, a piąte, fabrycznie ustawione jako liniowe, po dokupieniu odpowiedniego modułu można zamienić w gramofonowe lub cyfrowe z wejściem USB.
Jeśli front sprawiał wrażenie intrygującego, to tył EX-332D wywraca do góry nogami wszystkie utarte opinie na temat wzmacniaczy za cztery tysiące z groszami. W oczy rzucają się masywne, szeroko rozstawione terminale głośnikowe á la WBT oraz wejście i wyjście XLR.

1726092015 01Włącznik na dole.

 

Kolejnych pięć par gniazd RCA przypisano wejściom liniowym oraz wyjściom dla dwóch subwooferów i dodatkowej końcówki mocy. Pod nimi pozostawiono puste miejsce dla opcjonalnych modułów. Z prawej strony można dostrzec dwa wejścia cyfrowe: koaksjalne i optyczne. Obraz dopełnia mały przełącznik hebelkowy, zamieniający francuską integrę w 400-watowego potwora pracującego w trybie monobloku.
Pomimo potężnych gabarytów, wnętrze EX-332D jest wypełnione po brzegi. Zasilanie oparto na wielgachnym transformatorze rdzeniowym o mocy 700 VA i sześciu elektrolitach, po 10 tys. µF każdy. O rozmiarach trafa niech świadczy fakt, że musiano wyciąć i obniżyć podstawę pod nim, by całość zmieściła się pod pokrywą.

1726092015 01Potężne zasilanie, ekranowany preamp i separowane końcówki mocy.

 

Preamp, zbudowany z licznym udziałem scalaków, podzielono na dwie części – dla prawego i lewego kanału – oraz umieszczono w bezpośrednim sąsiedztwie końcówek mocy. W sekcji cyfrowej pracuje znakomity DAC Cirrus Logic CS8416 oraz konwerter Burr-Browna PCM1793, którego firmowe parametry 24/192 ograniczono do 24 bitów i 48 kHz. Posiadacze streamerów mają do wyboru dwa opcjonalne moduły z konwerterami hi-res (FLAC 24/192, DSD 5,6 MHz). Regulator głośności to czarny Alps, sterowany silniczkiem. Po obu stronach obudowy widać długie radiatory z przytwierdzonymi do nich końcówkami mocy. W każdym kanale pracują dwie pary tranzystorów Toshiby.
Po oględzinach nabrałem na francuski piecyk nie lada apetytu. Jeśli EX-332D gra tak, jak wygląda, to będziemy mieli rewelację sezonu.

 

1726092015 01BC Acoustique EX-332D


Wrażenia odsłuchowe
„Kto gra grubo – wygrać musi”. Chyba każdy zna to powiedzenie, jednak zasada ta nie zawsze się sprawdza w przypadku sprzętu hi-fi.
W klasyce BC Acoustique zabrzmiał gładko, bez choćby śladowej ostrości, wręcz bezpłciowo. Po tak zbudowanym urządzeniu oczekiwałem więcej charyzmy, ale dźwięk był tak bezpieczny, że aż asekuracyjny. Pomimo niezłej detaliczności środek ciężkości przesunął się wyraźnie w stronę niskich tonów. W najbardziej efektownych realizacjach, jak suita „Espanola” Izaaka Albeniza (XRCD24), EX-322D mógł imponować dynamiką; wysuwał też ostre pazury, szarpiące powietrze wokół miejsca odsłuchowego. Jednak w czasie rejsu po Tamizie w rytm „Muzyki na wodzie” powrócił miśkowaty charakter. Tak, to określenie pasuje do niego najlepiej.
Wzmacniacz ożywił się po zmianie repertuaru na jazzowy. Atutem okazała się budowa sceny. Nie trzeba było nawet wysilać wyobraźni, by przenosić się z jednego klubu muzycznego do drugiego. Pod tym względem piecyk BC Acoustique śmiało wytrzymuje porównanie z liderami tego zestawienia. Drugim mocnym punktem jest barwa średnicy.

1726092015 01XLR-ów we wzmacniaczu za 4,5 tysiąca nie spotyka się codziennie.

 

Owszem, zdecydowanie cieplejsza i ciemniejsza niż w Arcamie, jednak brzmienie saksofonu Benny Watersa potrafiło wywołać dreszcz. Podobnie z głosami wokalistek jazzowych. Cassandra Wilson spoufaliła się na tyle, że zbliżyła się do mnie na wyciągnięcie ręki, a Diana Krall, mrucząc do ucha kuszące słowa, bezceremonialnie siadła na kolanach. Bas z kolei, ciężkawy i niezbyt zróżnicowany w klasyce, otrząsnął się z resztek snu i dziarsko zabrał za podrzucanie tempa solistom. Kontroli nie stracił nawet na „The Time” tria Możdżer/Danielsson/Fresco, co w świetle skopania dołu przez realizatora można uznać na komplement.
Ostatni element układanki, czyli rock, ujawnił analogowe oblicze francuskiej konstrukcji. Nieśmiertelne numery Black Sabbath, Genesis, King Crimson czy Pink Floyd brzmiały tak, jakby zamiast naszpikowanego najnowszą technologią sprzętu stał magnetofon, wintydżowy piecyk i para dużych monitorów z wooferami wielkości koła od „malucha”.

1726092015 01Plastikowy pilot nie grzeszy urodą, ale obsłuży cały system BC Acoustique.

 

Właśnie, może to jest klucz do zrozumienia natury EX-322D? Jeśli posiadacie bogatą kolekcję klasycznych nagrań rockowych z drugiej połowy XX wieku, śmiało możecie wpisać BC na listę zakupów. Wzmacniacz nie wskrzesi Janis Joplin ani Johna Lennona, nie pogodzi też Rogera Watersa z Davidem Gilmourem, za to bez trudu przeniesie Was w czasy, gdy wszyscy wymienieni nagrywali swe najlepsze płyty. Za coś takiego warto zapłacić.

 


Konkluzja
BC Acoustique EX-332D ma swój charakter i nie waha się robić z niego użytku. A że nie jest w pełni uniwersalny? „Se la żyzń”, jak mawiali francuscy górale z okolic Placu Pigalle.


.

 


 

ex 33d o




Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 09/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF