HFM

Densen Beat B 100

densenb100
Ostatnio w polskiej prasie audiofilskiej wiele przeczytać można o wzmacniaczach duńskiej firmy Densen.

Firma ta od niedawna jest obecna na naszym rynku, urządzenia przez nią produkowane są jednak na tyle interesujące, że łatwo zrozumieć, dlaczego tak często są opisywane.

 
Katalog Densena obejmuje wzmacniacze: Beat (najtańszy), zintegrowany DM 10 i duo przedwzmacniacz/końcówka mocy DM 20/DM 30. Cechą wspólną wszystkich wzmacniaczy Densena jest to, że w ich konstrukcji wyeliminowano pętlę sprzężenia zwrotnego, dzięki czemu niemal całkowicie uniknięto zniekształceń TIM. Ilość elementów elektronicznych w torze we wzmacniaczu Beat ograniczono do minimum, droga sygnału jest więc możliwie najkrótsza. Podobnie jak we wzmacniaczu CR Developments— największy nacisk położono na zasilanie— jak można przeczytać w katalogu  transformator (firma Densen sama wytwarza transformatory i kondensatory) należy do największych, jakie montuje się we wzmacniaczach z tego przedziału cenowego. Ilość wewnętrznych połączeń również zredukowano do niezbędnego minimum, a te które pozostały zrealizowano za pomocą kabli w teflonowej izolacji. Opisywany Beat B 100 jest drugą wersją tej samej konstrukcji. Przede wszystkim zmian dokonano w samym wzornictwie — obecnie Beat przypomina bardziej droższy wzmacniacz DM 10 niż swego poprzednika. Beat jest urządzeniem o standardowej szerokości, jego obudowa jest jednak nadzwyczaj płaska i stwarza wrażenie jednolitego bloku stali. Na płycie czołowej umieszczono tylko dwa, niespotykanie potężne, złocone pokrętła.

Jedno z nich jest regulatorem głośności, drugie przełącznikiem wyboru źródła sygnału. Pomiędzy nimi znajduje się czerwona dioda sygnalizująca pracę urządzenia. Pomimo prostoty wzornictwo Beata jest oryginalne— warto wspomnieć o ciekawym rozwiązaniu— wszelkie opisy umieszczono na górnej ściance obudowy tuż nad pokrętłami, również symbol wzmacniacza znajdziemy na górnej ściance obudowy, w centralnej jej części. Wyłącznik sieciowy zamontowano na tylnej ściance— jest to być może trochę niewygodne, lecz wynika z celowego działania konstruktorów— zaleca się aby wzmacniacza raczej nie wyłączać. Wszystkie wejścia są złocone, dla kolumn przewidziano dwie pary terminali, co znacznie ułatwia połączenie typu biwiring. Beat należy do tego rodzaju urządzeń, które nie pozostawiają obojętnymi tych, którzy go mieli okazję posłuchać. Kiedy usłyszałem po raz pierwszy muzykę płynącą z głośników odniosłem wrażenie spokoju i totalnego braku agresji. Po prostu w dźwięku Beata „nic nie boli" i nie kłuje w uszy. Nie znaczy to jednak, że brzmienie jest nijakie i mało absorbujące, wynika raczej ze znakomitego i chyba najlepszego, jakie miałem okazję usłyszeć w tym przedziale cenowym, zrównoważenia rejestrów.

Przede wszystkim warto wspomnieć o średnicy, która jest doskonale wypełniona i należycie zaznaczona w stosunku do basu i wysokich tonów, bez oznak rozjaśnienia i ściemnienia. Dzięki temu charakter prezentacji muzyki wokalnej, fortepianowej czy symfonicznej jest naturalny i gorący. Słuchając muzyki rozrywkowej unikamy zmęczenia hałasem i syczącymi wysokimi tonami. Bas Beata jest głęboki niemal tak, jak w przypadku Orpheusa, lecz ma znacznie bardziej miękki i okrągły charakter. Momentami linia rytmiczna mogła by być wprawdzie precyzyjniejsza, lecz przez lekkie wygładzenie staje się po prostu bardziej przyjemna w odbiorze. Wysokie tony są czyste i dźwięczne, lecz nadzwyczaj łagodne (nie znaczy to, że jest ich mało)—nie kłują w uszy. Ogólnie dźwięk Beata jest jędrny, mięsisty i miękki. Możliwości dynamiczne B 100 są duże— bez obaw możemy słuchać na nim najbardziej efektownych fragmentów. Podobnie jak w przypadku Orpheusa— mniej imponująco prezentuje się przestrzeń sceny muzycznej— jest to po prostu przyzwoity poziom audiofilskiego wzmacniacza kosztującego poniżej 3000 zł. Beat, pomimo swej nazwy nie jest wzmacniaczem, którym ogłuszy nas sprzedawca liczący na pierwsze wrażenia. Jest to sprzęt dla osób ceniących sobie muzykalność i naturalność brzmienia. Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym—gdy słuchamy muzyki dosyć cicho Densen gra wyraźnie, gdy głośniej  nie przeszkadza.



 

retrohfm0427 03

 



Żródło foto : internet
Źródło: Hi-Fi i muzyka 03/1996

Pobierz ten artykuł jako PDF