HFM

Rotel RA-1520

21-40 09 2009 RotelRA-1520 01Rotel już dawno nie wprowadzał do oferty nowości. Teraz od razu startuje z całą linią.

Serię „15” skierowano do wymagających użytkowników. Podzielono ją mniej więcej na pół, dając coś zarówno miłośnikom kina domowego, jak i stereo. W pierwszej grupie znalazły się dwa amplitunery z wyższej półki (5i 7-kanałowy) oraz dzielony system AV, składający się z procesora i czterech końcówek mocy (5/200 i 500 W i 2/100 i 250 W, do rozbudowy systemu) pracujących w klasie D. Reszta to stereo: dwa przedwzmacniacze, dwie końcówki mocy (2/120 i 200 W). Najtańsza opcja to stereofoniczna integra i dopasowany do niej odtwarzacz CD.

Budowa
W katalogu oba określa się jako „classic stereo”. Patrząc na płytę czołową, myślę, że to trafne skojarzenie, bo przypomina klocki sprzed kilkunastu lat. Wzornictwo Rotela było zawsze surowe i jednocześnie charakterystyczne. Zmiany? Prawie żadne: wygrawerowane (a nie namalowane) logo producenta, zaokrąglone, błyszczące kanty i świecąca na niebiesko obwódka wokół włącznika sieciowego. W moim odczuciu zbyt jaskrawo, ale to już kwestia upodobań.
Do regulacji służą klasyczne pokrętła. Korekcję wysokich i niskich tonów można odłączyć małym przyciskiem. Jest także balans i, co dzisiaj rzadkie, selektor źródła nagrania (integra zawiera dwie pętle magnetofonowe). Wśród sześciu wejść mamy gramofonowe (MM), współpracujące z małą płytką drukowaną, tuż za gniazdem. Jedyny powiew nowoczesności to malutkie gniazdo, tuż nad słuchawkowym, do którego możemy podłączyć przenośny odtwarzacz plików. Młodzieży się przyda.

21-40 09 2009 RotelRA-1520 02     21-40 09 2009 RotelRA-1520 03

Obudowę zrobiono w całości z metalu; gniazda są złocone. Górną płytę podziurawiono jak sito, co zapewnia chłodzenie tranzystorom. Należy tylko pamiętać, aby na wzmacniaczu nie umieszczać odtwarzacza; lepiej ustawić urządzenia odwrotnie. Zaciski kolumnowe są bardzo solidne. Złocone nakrętki zatopiono w przezroczystym plastiku. Trudniej będzie zewrzeć końcówki kabli i uszkodzić końcówkę mocy. A propos tej ostatniej: jest także wyjście pre-out. Dokupując dodatkową, dwukanałową, możemy zbudować system do bi-ampingu w cenie najdroższych urządzeń z tej grupy. W tej konfiguracji żadne z nich nie będzie się mogło równać z Rotelem pod względem mocy i wydajności prądowej.
Elektronikę zrealizowano na jednej płytce drukowanej, zajmującej całe wnętrze. Zasilanie oparto na dużym transformatorze toroidalnym i dwóch kondensatorach o pojemności po 10000 μF. Głośnością steruje niebieski Alps, a końcówkę tworzą cztery pary tranzystorów, przykręcone do radiatora umieszczonego mniej więcej w centrum. Wewnątrz jest sporo kabelków, ale purystom zalecam, aby z tego powodu nie wyrzucali od razu Rotela na śmietnik. Lepiej najpierw go posłuchać, a poza tym, tuż obok gniazda sieciowego ekolodzy wymusili umieszczenie znaczka przekreślonego kubła na śmieci. Wprawdzie nigdy nie znalazłem w nim porządnego wzmacniacza, ale kto wie, co ludzie na zgniłym Zachodzie z tego dobrobytu jeszcze wymyślą...

21-40 09 2009 RotelRA-1520 04

Wrażenia odsłuchowe
Kiedy włączyłem „The Individualism of Gil Evans”, usłyszałem czysty i wyraźny dźwięk. Wzmacniacz nie ukrywał detali, starając się przekazać nagranie jak najbardziej przejrzyście i sugestywnie. Zwłaszcza w górnej części pasma nie żałował informacji, kiedy do głosu dochodziła perkusja. Fortepian wydawał się trochę rozjaśniony, ale akurat staremu nagraniu dodawało to świeżości. Instrumenty dęte blaszane także wychodziły delikatnie naprzód, zaznaczając swoje sola nadnaturalnym blaskiem. Zaakcentowanie wysokich tonów nie pociągnęło za sobą wyostrzenia. Przeciwnie: wzmacniacz starał się grać miękko.
Dopiero po dłuższym czasie dostrzegamy, że najważniejsza jest dla niego średnica pasma. Odrobinę ją eksponuje, wypychając wokale przed linię głośników. Daje to miły dla ucha obraz, zbliżony do tzw. szkoły brytyjskiej. Rotel wydaje się przez to idealnym partnerem klasycznych monitorów Spendora i Harbetha (oczywiście, tych tańszych, bo najwyższe modele należałoby dla przyzwoitości napędzać co najmniej systemem z dodatkową końcówką mocy). Znakomicie zabrzmiało „Everything In Its Right Place” Radiohead. Tam właśnie mamy do czynienia niemal z samym centrum pasma, a Rotel po prostu „daje radę”. Chciałoby się powiedzieć, że wszystko jest na swoim miejscu. Nagranie brzmi ciepło i bardzo, bardzo efektownie. RA-1520 nie brakuje mocy i dynamiki, a przy tym poczyna sobie z miłą dla ucha muzykalnością.
Przestrzeń jest obszerna i uporządkowana, choć skoncentrowana na szerokiej bazie. Jeżeli chodzi o głębię, niektóre (zwłaszcza lampowe) konstrukcje budowały ją bardziej realistycznie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że RA-1520 kosztuje „tylko” 4000 zł i wystarczyłaby jedna złotówka mniej, aby obowiązywały go znacznie łagodniejsze kryteria. Jest to jednak wysoki poziom i wszelkie narzekania zdają się nie na miejscu.
Na Rotelu dobrze się słucha i klasyki, i rocka, bo to wzmacniacz zrównoważony, uniwersalny i nie zauważyłem, aby starał się przeskoczyć samego siebie. Kolejne płyty utwierdzały mnie w przekonaniu, że najważniejsze są kultura i przejrzystość faktury, nie okupione krzykliwością. I z coraz większą przyjemnością pochłaniałem kolejne krążki.
Jedyne, czego mogło mi brakować, to potężny i nisko schodzący bas. Kiedy na płycie pojawiało się monstrualne tąpnięcie, Rotel tracił trochę kontrolę, choć nie ikrę. Gdybym nie miał porównania, nawet bym tego nie dostrzegł. Jak na przedział 2-4 kzł uznałbym to za poziom bliski wzorca, jednak wzmacniacze do 8000 zł potrafią pokazać więcej, a te najlepsze stawiają poprzeczkę naprawdę wysoko.

Reklama

Konkluzja
Mimo to stosunek jakości do ceny jest, tradycyjnie dla Rotela, bardzo korzystny. Tak dobrego dźwięku za 4000 zł będziecie musieli długo szukać. Nie patrzcie więc na oceny cząstkowe, bo wystarczy przysłowiowy grosz w dół i mamy niemal kandydata do nagrody roku.

21-40 09 2009 RotelRA-1520 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF