HFM

Cary Audio HH-1

24-41 12 2012 CaryAudioHH-1 01Pojawienie się słuchawkowego preampu w katalogu Cary Audio było zaskoczeniem. Amerykanie stawiali do tej pory raczej na wzmacniacze lampowe i odtwarzacze CD. Tymczasem oprócz opisywanego HH-1, w ofercie ma się niedługo pojawić tranzystorowy przedwzmacniacz słuchawkowy SH-1.

Budowa
Na zdjęciach HH-1 wydawał się niewielki, ale do redakcji przyjechał w kartonie, w którym zmieściłaby się spora drukarka.

Obudowa ma wprawdzie tylko 21 cm szerokości i 10 cm wysokości, ale w trzecim wymiarze liczy nieco ponad 36 cm. Na szczęście nie ma problemu z podłączeniem, bo wszystko jest tu bardzo proste. Z rzadziej spotykanych dodatków mamy tylko wyjście liniowe. Poza tym – gniazdo zasilania i wejście (RCA), a z przodu włącznik, wyjście słuchawkowe i pokrętło regulacji siły głosu.
Urządzenie prezentuje się skromnie i elegancko. Jakość wykonania pozostaje poza dyskusją. Może tylko włącznik ma zbyt małą średnicę, a żeby wzmacniacz odpalił, trzeba wsunąć go jakieś pół centymetra do środka obudowy; ostatni milimetr popychałem paznokciem. Poza tym szczegółem, wszystko dopracowano perfekcyjnie. Zadbano nawet o opóźnione załączanie wyjścia. Przez 30 sekund od startu wzmacniacz pozostaje wyciszony i zaczyna grać dopiero wtedy, gdy lampy trochę się nagrzeją.
Do HH-1 można podłączyć słuchawki o impedancji 30-600 Ω. Praktyka pokazała, że niestraszne mu nawet 16-omowe douszniki.
W środku HH-1 wygląda ieszcze lepiej niż z zewnątrz. Jest to konstrukcja hybrydowa z przedwzmacniaczem na parze 6922 (6DJ8) i końcówką mocy wykorzystującą tranzystory MOS-FET, pracujące w klasie A. Wybrano je ze względu na charakter brzmienia, podobno najbardziej zbliżony do tego, co prezentują układy w pełni lampowe. W zasilaczu użyto przewymiarowanego transformatora, którego moc podobno trzykrotnie przekracza to, co w zupełności by wystarczyło. Brzmi zachęcająco. Toroid tej wielkości mógłby z powodzeniem wylądować w wysokiej klasy odtwarzaczu.
Na komponentach także nie oszczędzano (niebieski Alps, lampy Electro-Harmoniksa) i zapewniono im dużo miejsca.

24-41 12 2012 CaryAudioHH-1 02     24-41 12 2012 CaryAudioHH-1 04

Brzmienie
Bez owijania w bawełnę – HH 1 to fantastyczne urządzenie. Mistrzowsko łączy czystość z przyjemnością i lampową barwę z tranzystorową dynamiką. Amerykański wzmacniacz niby nie kombinuje i nie kształtuje brzmienia na swój sposób, a jednak już od pierwszych minut słychać, że w każdej dziedzinie wyprzedza Vincenta czy Musicala o kilka klas.
Uwagę przykuwają wysokie tony. Krystalicznie czyste i przyjemne. Nasunęło mi się tu skojarzenie z dobrze wygrzanymi Sennheiserami HD-600, które w zakresie góry pasma niczego nie ukrywają, ale w czasie słuchania to nie przeszkadza. Ba, wysokie tony są tak piękne, że kiedy perkusista przestaje używać talerzy, zaczynamy za nimi tęsknić. Mimo hybrydowej konstrukcji, HH-1 oferuje mniej ciepła niż Vincent KHV-111. Amerykanie chyba nie chcą, aby lampy były postrzegane jako zagęszczacze atmosfery. Tutaj ze szklanych baniek wydobyto inną ich zaletę – mikrodynamikę. Do naszych uszu dociera wiele małych zdarzeń. Muzyka odkrywa przed nami złożoność, a jednak nie odbywa się to w atmosferze skupienia czy sztucznego napinania. Przeciwnie, dźwięk jest swobodny i niewysilony.
Miłośnikom słuchawek zalecam ostrożność w kontaktach z tym urządzeniem. Potrafi zdjąć kolejną kurtynę dzielącą nas od artystów i wycisnąć niemal wszystko również z high-endowych nauszników. Nawet jeżeli używacie AKG Q701, Sennheiserów HD 800, Beyedynamików T1 lub innych dobrych słuchawek, po kontakcie z HH-1 możecie zacząć myśleć o... wymianie ich na coś jeszcze lepszego. Sam wzmacniacz można natomiast traktować jako docelowy.

Reklama

Konkluzja
Wobec powyższego cena Cary HH-1 nie wydaje się już taka wygórowana. Jeśli naprawdę lubicie swoje słuchawki, potraktujcie go jako prezent dla nich.

24-41 12 2012 CaryAudioHH-1 T

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 12/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF