Burson Audio HA-160D

24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D 01W katalogu australijskiej firmy Burson Audio znajdziemy pięć wzmacniaczy słuchawkowych. Do tego DAC z USB i bufor liniowy przydatny, gdy występuje problem niedopasowania impedancji łączonych ze sobą urządzeń.

W dziale wzmacniaczy słuchawkowych do wyboru są konstrukcje z jednym lub dwoma wyjściami i z wbudowanym przetwornikiem lub bez niego. Ponieważ wizualnie modele niewiele się od siebie różnią, rola klienta ogranicza się do określenia funkcjonalności.


Burson celuje w średni i wyższy segment cenowy. Najtańszy dostępny w Polsce model HA-160 kosztuje 2800 zł. Testowany HA-160D to flagowiec, wyceniony na 5000 zł.
Firma stosuje tylko tranzystory, stawiając sobie za cel wyciśnięcie z nich jak najlepszego dźwięku. Na oficjalnej stronie www linki do recenzji specjalistów z branży hi-fi zajmują więcej miejsca niż opisy samych urządzeń, więc coś w tym może być.

Budowa
HA-160D robi świetne pierwsze wrażenie. Jak na tego typu urządzenie, jest relatywnie ciężki, a wzornictwo przywodzi skojarzenia z końcówkami mocy ModWrighta. Nie tylko przedni panel, ale wszystkie elementy obudowy wykonano z grubych kawałków szlifowanego aluminium. Płyty mają po kilka milimetrów grubości, a sztywność konstrukcji zwiększa sposób ich łączenia. Łby śrub wystające z górnej pokrywy może nie wyglądają najbardziej estetycznie, ale jeśli to dzięki nim obudowa Bursona jest sztywna, nie będę marudził.
Z przodu znajdziemy tylko diodę informującą o aktywności urządzenia, przycisk wybieraka źródeł, dwa duże gniazda słuchawkowe i pięknie oszlifowane pokrętło regulacji głośności. Co ciekawe, potencjometr działa skokowo, z 24 położeniami i dwoma punktami skrajnymi.
Na tylnej ściance umieszczono trzy wejścia liniowe, wyjście z przedwzmacniacza, trójbolcowe gniazdo zasilania z włącznikiem i dwa wejścia cyfrowe – USB typu B i koaksjalne. W komplecie dostajemy wszystkie potrzebne kable, włącznie z USB i cyfrowym współosiowym. Jakby tego było mało, polski dystrybutor Bursona dorzuca do zestawu konwerter USB-S/PDIF M2TECH HiFace. Może dlatego, że graniczne parametry sygnału na wejściu USB to 24 bity/96 kHz, natomiast przy korzystaniu z wejścia koaksjalnego – 24 bity/192 kHz. Konwerter wykorzystałem tylko raz, a formalne odsłuchy przeprowadziłem bez niego.
U amatora nauszników widok wnętrza może wywołać szybsze bicie serca. Zamiast zwykłego potencjometru wykorzystano drabinkę rezystorową. Wygląda jak zmniejszony element Wielkiego Zderzacza Hadronów i ma gwarantować wysoką rozdzielczość dźwięku bez szumów czy nierówności między kanałami.

24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D 04     24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D 02

Zastosowano także pięć niezależnych linii zasilających, karmionych przez dwa spore transformatory. Jeden obsługuje DAC; drugi – pozostałe układy. Firma uważa, że klienci często zwracają uwagę na użyte w danym urządzeniu scalaki przetwornika, nie interesując się niczym innym. Tymczasem równie ważne, o ile nie ważniejsze, są układy wyjściowe i filtr dolnoprzepustowy.
Jeśli chodzi o sam wzmacniacz, Burson stawia na symetrię i klasę A oraz wysokiej jakości komponenty, takie jak kondensatory Elna for Audio i oporniki Dale. Całkowita długość ścieżki sygnałowej na płytce ma wynosić mniej niż 6 cm.
Podwójne wyjście słuchawkowe pozwala dopasować wzmocnienie do impedancji słuchawek. Producent nie podaje wprawdzie granicznych parametrów, ale gniazda oznaczono jako L (low) i H (high) i jedno gra nieco ciszej od drugiego. Z taką dodatkową regulacją skokowy potencjometr nie powinien przeszkadzać. Praktyka pokazuje też, że nie ma problemu z podłączeniem dwóch par słuchawek równocześnie.

24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D 03     24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D 05

Brzmienie
Burson mieści się w audiofilskiej definicji neutralności, choć na skrajach pasma podkreśla to i owo. Robi to jednak z rozwagą, nie zapominając o tym, co się dzieje w średnicy pasma. Temperatura prezentacji jest ustawiona na zero, więc nie należy się spodziewać chwytającej za serce barwy. HA-160D stawia raczej na dynamikę i przejrzystość. Jego brzmienie jest energiczne i nafaszerowane mikroskopijnymi detalami. Zostało przy tym doprawione dwoma aromatycznymi ziołami.
Pierwsze to bas jak dzwon. Niskie tony w wydaniu Bursona są głębokie, mięsiste i kontrolowane. Umiejętność sięgania do granic percepcji ludzkiego ucha zrobi wrażenie na każdym, ale gdy dochodzi do tego szybkość reakcji, zaczyna się inna rozmowa. Z takim narzędziem analizy zaczynamy w zakresie niskich tonów szukać zdarzeń trwających ułamek sekundy i śledzić bas z taką samą uwagą, jaką poświęcamy średnim i wysokim tonom.
Te z kolei skojarzyły mi się z Sennheiserami HD-600. W dźwięku Bursona jest taka sama swoboda, czystość i powietrze. Całość jest pięknie wykończona i lśniąca, a góra pasma odkrywa przed nami swoją złożoność. Ze słuchawkami o neutralnym i liniowym brzmieniu zabawa jest przednia.
Wbudowany DAC jest naprawdę dobry. Nie miałem wprawdzie możliwości bezpośredniego porównania go z czymś w rodzaju rDAC-a lub Hegla HD2, ale ten we wzmacniaczu może być od nich ciut lepszy. Do HD20 jeszcze mu trochę brakuje, ale przecież to DAC za 4000 zł. Jeśli zamierzacie słuchać muzyki głównie z komputera – sporo zaoszczędzicie.

Reklama

Konkluzja
Co za debiut! HA-160D to mocny zawodnik.

24-41 12 2012 BursonAudioHA-160D T

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 12/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF