HFM

artykulylista3

 

Golden Ear Triton One

6265062016 001
Kilka ostatnich miesięcy moich odsłuchów zdominowała amerykańska marka Golden Ear. Apetyt rozbudziły monitory Aon 3, a Tritonem Five zachwyciłem się w wydaniu listopadowym („HFiM 11/2015”). Skoro „piątki” zagrały tak dobrze, nie mogłem się oprzeć pokusie przetestowania szczytowego modelu. Nie przypuszczałem jedynie, że będę musiał tak mocno się przy tym napracować.

Triton One to całkiem nowy produkt. Premierowo pokazano go w 2014 roku, na CES-ie w Las Vegas. Na pierwszy rzut oka od pozostałych modeli serii różni się tylko wielkością. Pozory jednak mylą, bo to zupełnie inna konstrukcja; odrębna jest także stojąca za nią filozofia.
 

 


 



Budowa
Sandy Gross i Don Givogu chcieli tym modelem wejść do ekskluzywnego świata hi-endu, nie drenując przy tym portfeli klientów. W „jedynkach” zaproponowali układ półaktywny, w którym siłę basu wspomaga kontrolowany procesorem wzmacniacz o mocy 1600 W, oddawanej w klasie D.
Pomimo słusznej wysokości, skrzynki prezentują się zgrabnie dzięki stosunkowo niewielkiej szerokości. Podobnie jak w modelu Five, ustawiono je na plastikowym cokole z logiem marki. Taki sam plastik zamyka obudowę od góry, a rolę maskownicy pełni zaciągnięta od dołu tkanina.
Firma Golden Ear Technology, opisując swój flagowiec, zwraca uwagę na szereg rozwiązań technicznych. W porównaniu z tańszymi modelami, znacznie wzrosła sztywność obudowy. Biorąc pod uwagę fakt, że za reprodukcję niskich częstotliwości odpowiada aż siedem przetworników, konieczne było zastosowanie grubszych ścianek oraz specjalnej ramy wewnętrznej. Jej zadaniem, oprócz wspierania umieszczonych na panelach bocznych dwóch par wooferów, jest natychmiastowe odprowadzanie na zewnątrz wszelkich naprężeń.
Ścianki obudowy nie są względem siebie równoległe. Zabieg ten redukuje fale stojące we wnętrzu komory akustycznej. Ze względu na ilość przetworników, konieczne było dodatkowe wytłumienie skrzynek. Mimo smukłości obudowy, objętości, które mają do wykorzystania głośniki nisko-średniotonowe, są dość duże.

 

6265062016 002Charakterystyczne kosze radiatorów
pasywnych, wytłumienie
także na okablowaniu.


Wszystkie detale Golden Ear Technology dopracowywało we własnym ośrodku badawczym. Warto wspomnieć, że firmowa komora bezechowa jest kopią pomieszczenia znajdującego się w Państwowym Komitecie Badań Naukowych w Ottawie.
Przednia ścianka została niemal w całości wykorzystana na potrzeby głośników. Licząc od dołu, mamy trzy przetworniki niskotonowe 12,5 x 22,5 cm. Razem z głośnikami bocznymi oraz wzmacniaczem, tworzą potężną sekcję basową. Zapanowanie nad taką ilością źródeł dźwięku nie jest łatwe i dlatego producent wyposażył wzmacniacz w kontroler. Jego czas reakcji to zaledwie 278 nS.  Obecność tego autorskiego „gadżetu” okaże się nieoceniona w trakcie odsłuchu.
Aby jeszcze lepiej panować nad potężnym basem, zastosowano podkładki wytłumiające z poliuretanu oraz wypełnienia z włókna. Producent nazywa to „technologią doładowania niskich tonów zależnie od częstotliwości” (Frequency Dependent Bass Loading Technology). Co ciekawe, idea subwoofera jako integralnej części kolumny w firmie Golden Ear ma już dziesięcioletnią historię. Sandy Gross i Don Givogu pracują nad tym rozwiązaniem od 1995 roku, a rezultatem badań jest właśnie Triton One.
Wyższe częstotliwości są domeną umieszczonych w układzie D’Appolito przetworników średniotonowych oraz wstęgowego tweetera HVFR. Dwa większe stożki o średnicy 13 cm znajdują się w odlewanych koszach. Mają membrany o specjalnie dobranym kształcie i centralnie ulokowany wielołopatkowy korektor fazy (Mulit-Vaned Phase Plug), który poprawia liniowość charakterystyki pracy.

 

6265062016 002Średnica z górą
w układzie D’Appolito.


Jak pisałem w recenzji modelu Triton Five („HFiM 10/2015”), firmowy tweeter HFVR różni się od typowych wstęg. Ściskając powietrze pomiędzy fałdami, generuje wyższe niż one ciśnienie. Rezultatem takiego rozwiązania jest przede wszystkim lepsze dopasowanie głośnika do pomieszczenia odsłuchowego, co z kolei przekłada się na neutralność barwy dźwięku.
Zwrotnicę zaprojektowano tak, aby pasmo było jak najbardziej spójne, a dźwięk – naturalny i pełny. Cel ma być osiągnięty dzięki symetrycznemu rozmieszczeniu elementów i wysokiej jakości kondensatorom foliowym.
Z tyłu zamontowano parę standardowych terminali, gniazdo zasilania, pokrętło regulatora siły basu oraz wejście RCA, umożliwiające alternatywne doprowadzenie sygnału.


Konfiguracja
Tritonom One towarzyszyły: końcówka mocy McIntosh MC452, przedwzmacniacz McIntosh D150, transport SACD/CD McIntosh MCT450, okablowanie Transparent Audio MWS8 (głośnikowe), Albedo Flat One XLR, cyfrowy McIntosh DIN oraz Transparent PRUSB1. Prąd przesyłały Transparent HPPL2 i listwa sieciowa Transparent Power Bank 6.

 

6265062016 002Wersja „tekstylna”
prezentuje się znacznie lepiej.


Wrażenia odsłuchowe
Golden Ear podkreśla, że celem zastosowanych rozwiązań było osiągnięcie spójnej reprodukcji pełnego pasma akustycznego. To, co prawie się udało w modelu Five, powinno być cechą rozpoznawczą „jedynki”. W końcu to flagowiec.
Już w pierwszych sekundach bas wbił mnie w fotel. I to, bynajmniej, nie jest komplement. We wstępie pisałem, że nie miałem pojęcia, ile zachodu będą wymagały „jedynki”. Wielokrotnie przesuwając kolumny i regulując natężenie basu, czułem się niemal, jakbym brał udział w strojeniu charakterystyki brzmienia. Niebagatelne znaczenie miało pomieszczenie odsłuchowe. Mój pokój jest łaskawy dla konstrukcji nie grzeszących nadmiarem basu i niewiele potrzeba, aby uzyskać ładny dół. Możecie sobie zatem wyobrazić skalę i potęgę ataku modelu One. Minęło kilka godzin, zanim udało mi się skonfigurować kolumny tak, aby zacząć zauważać coś poza basem. Co ciekawe, korzystając z podpowiedzi importera, pokrętła regulatorów ustawiłem w różnych pozycjach. O ile nie dysponujemy profesjonalnym urządzeniem do kalibracji systemu uwzględniającej akustykę pomieszczenia, warto skorzystać z aplikacji na smartphony. Zaoszczędzimy w ten sposób sporo czasu.


Efekt długotrwałych zabiegów okazał się dwojaki. Muzyka elektroniczna, ciężki rock i ogólnie wszystko, co choćby w nikłym stopniu miało do czynienia z prądem, brzmiało doskonale. Nikt, kto wyposaży swój system w Tritony One, nawet nie pomyśli o subwooferze. Szybkość reakcji, uzyskana dzięki zastosowaniu kontrolera DSP, znakomicie wpływa na energię brzmienia. Nie ma mowy o „bułach” dźwiękowych. Duże brawa należą się konstruktorom za spójne połączenie wielu przetworników, dzięki czemu słuchacz nie ma pojęcia, co się kryje pod zasłoną z tkaniny.
A co z muzyką akustyczną? No cóż, wprawionego ucha oszukać się nie da. Kontrabas bez przystawki gra inaczej od tego, do którego podłączono kabelek i ta różnica nie została przedstawiona wystarczająco czytelnie. Nawet przez moment nie miałem wątpliwości, że mam do czynienia z „podkręconym” basem. Niezależnie, czy słuchamy orkiestry symfonicznej, czy tria jazzowego, kontrabasy zawsze dadzą o sobie znać.
Jeżeli chodzi o przestrzeń, to Triton One w tym aspekcie bije swojego mniejszego kolegę Tritona Five na głowę. Scena jest kompletna i znakomicie odwzorowana. Cieszy też większą szerokością, której nie potrafiły tak dobrze oddać piątki. Jeśli chodzi o neutralność brzmienia, wyrażoną w prawdziwości odtworzenia barw instrumentów, to średnica i góra pozostają klasą dla samych siebie. Nie wyłapałem granicy pomiędzy tymi zakresami. Płynne przejścia, nawet glissando, docierały do moich uszu w niezafałszowanej wersji. Dźwięczność góry potwierdza bardzo dobrą jakość tweetera. Najwyższe częstotliwości są oddawane subtelnie, delikatnie i z dbałością o detale artykulacji.

 

6265062016 002Panel sterowania basem,
standardowe gniazda głośnikowe
i opcjonalne RCA.


Konkluzja
Golden Ear Triton One nie są uniwersalne. Jeśli ktoś potrzebuje wzbogacić swój system kina domowego – będzie zachwycony. To samo dotyczy osób lubujących się w basie, którego potęga i zasięg nie mają granic. Nie ma głośnej muzyki, która przestraszyłaby flagowy model amerykańskiego producenta, a im większe pomieszczenie, tym lepszy efekt.
Jeśli natomiast ponad siłę i głębię gitary basowej przedkładacie bogate w niuanse i czasem delikatne brzmienie kontrabasu, sprawdźcie Tritona Five. Może się okazać, że zaoszczędzicie sporo grosza bez uszczerbku dla przyjemności płynącej ze słuchania ulubionych płyt.

 

 

    

GoldenEar tritonone o



Artur Rychlik
Źródło: HFM 06/2016

Pobierz ten artykuł jako PDF