HFM

artykulylista3

 

Taga Harmony Platinum v.2 F-60

30-33 04 2012 01Utytułowani producenci sprzętu hi-fi z jednej strony narzekają na zalew tanich produktów z Chin, a z drugiej często sami przenoszą tam fabryki lub przynajmniej zamawiają podzespoły. Rosnące ceny urządzeń z rodowodem stworzyły w segmencie budżetowym lukę, w której chińskie firmy szybko się zadomowiły. Na oficjalnej stronie internetowej przeczytamy, że Taga została założona przez europejskich przedsiębiorców i miłośników dobrego brzmienia, mających duże doświadczenie na rynku hi-fi. Widnieje tam flaga z dwunastoma gwiazdkami i napis „The brand from European Union”.

 

Firma przekonuje o swoich audiofilskich korzeniach, ale nie wiadomo po co. Wszyscy wiedzą, że to nie marka pokroju B&W czy JBL-a, więc klientom nie robi różnicy, czy nazywa się Taga, czy Lady Gaga.

 

Budowa
Opisywane kolumny należą do nowej serii Platinum v.2. Rozmiary kartonów (z oddzielnym opakowaniem na cokoły stabilizujące) sugerują, że nasi skośnoocy bracia, mówiąc kolokwialnie, poszli w ilość. Po wyjęciu styropianowych wytłoczek zobaczymy materiałowe worki ze ściągaczami, co budzi skojarzenia z Accuphase’em. Kolumny rzeczywiście wyglądają potężnie, a nawet ciężkawo. Dla kupujących sprzęt na kilogramy – rewelacja.
W materiałach informacyjnych przeczytamy o zaawansowanych rozwiązaniach technicznych. Od niezliczonej ilości firmowych systemów aż ciarki przechodzą po grzbiecie: TLIE, TPTTD, TWG, CCAW, TTP i TPACD. Wszystko wygląda imponująco, dopóki nie przewertujemy broszurek bardziej wnikliwie. Okazuje się, że rozwinięcie skrótu TTP to Taga Top Plate i oznacza nic innego, jak ozdobną plastikową nakładkę na głośnik wysokotonowy, wzorowaną zapewne na konstrukcjach KEF-a. TLIE to natomiast skrót od Taga Low Interference Enclosures, czyli obudów z MDF-u o grubości 15 mm, wypełnionych materiałem tłumiącym, który ma eliminować problem fal stojących. Skrzynki zostały zaprojektowane tak, aby ich krzywizny wyglądały atrakcyjnie i przyczyniały się do redukcji turbulencji i wibracji. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że F-60 są zestawami, w których zastosowano rozwiązania podpatrzone u innych producentów, a potem opisano własnymi skrótami.
Wytłumione syntetyczną wełną obudowy o zaokrąglonych bocznych ściankach nie są żadnym odkryciem. Podobnie jak 25-mm tweetery z tytanowymi membranami (TPTTD) i kołnierzem z wgłębieniami wzorowanymi na piłeczkach golfowych (TWG) czy też głośniki z aluminiowymi membranami i korektorami fazy w kształcie pocisków (TPACD).
Wielu klientom nie będzie to jednak przeszkadzało. Najważniejsze, by za niewielkie pieniądze kupić duże, trójdrożne kolumny, które wpasują się w nowocześnie urządzone wnętrze i zaoferują dynamikę oraz potężny bas. Patrząc na Tagi, można mieć nadzieję, że spełnią te oczekiwania. Za niecałe 2000 zł dostajemy masywne zestawy z głośnikami przywodzącymi na myśl dokonania utytułowanych europejskich marek. Może to przyciągnąć amatorów okazji, których nie odstrasza mało znane logo.
Z bliska wrażenie jest jednak mniej zachęcające. Winylowa folia kojarzy się ze starymi Altusami. F-60 są dostępne w trzech innych wersjach wykończenia, które na zdjęciach prezentują się o wiele korzystniej niż grobowa czerń. Możemy także zapomnieć o takich luksusach, jak wkręty wchodzące w nagwintowane tuleje, a nie bezpośrednio w MDF. Pozytywne elementy to grube cokoły, w które można wkręcić kolce, a także maskownice, skutecznie chroniące F-60 przed atakami zwierząt i dzieci. Kolumny wyposażono w podwójne gniazda akceptujące dowolny rodzaj końcówek. Niestety, wciśnięto je w plastikowy profil, dlatego najwygodniejszą opcją są banany.

30-33 04 2012 02     30-33 04 2012 03     30-33 04 2012 04

 

Wrażenia odsłuchowe
Przeciwnicy dalekowschodnich wyrobów zapytaliby, czy jakość dźwięku była tylko słaba czy może jednak tragiczna. Ku ich niezadowoleniu muszę stwierdzić, że ani jedno, ani drugie.
Jak na swój przedział cenowy, Tagi grają gładko i naturalnie. Jeżeli ktoś się boi metalowych membran i uważa, że zawsze zachowują się agresywnie, powinien dla własnego doświadczenia wybrać się na odsłuch F-60 i zweryfikować swoje poglądy. Owszem, kolumny brzmią szybko i nie mają przyjemnego dla ucha zabarwienia, będącego pochodną zastosowania papieru lub polipropylenu, ale zostały zestrojone tak, aby wysokie tony nie jazgotały, a średnica nie była sucha ani zimna. Charakter brzmienia skojarzył mi się z testowanymi kilka miesięcy temu Missionami MX-3. Tagi mają jednak bardziej wyrównane pasmo, a ich bas nie sprawia wrażenia napompowanego. Wprawne ucho wychwyci delikatne objawy bas-refleksowego podbicia, jednak w codziennych odsłuchach nie powinno to przeszkadzać. Tym bardziej, że wylot tunelu umieszczono z przodu, co czyni kolumny mniej wrażliwymi na bliskość tylnej ściany pokoju.
Największą zaletą F-60 jest chyba właśnie dążenie do naturalności (co udaje im się zrealizować tak, jak budżet na to pozwolił) i swego rodzaju powściągliwość, umożliwiająca dłuższe odsłuchy. W wielu kolumnach za podobne pieniądze już po kilku minutach dają nam się we znaki nienaturalne zjawiska. Tagi nie są idealnie liniowe, ale wynika to z oczywistych ograniczeń, a nie celowego działania projektanta.
Jedynym elementem, którego odbiór będzie mocno uzależniony od preferencji słuchaczy, jest przestrzeń. Tagi nie należą do kolumn serwujących dźwięk na twarz. Zamiast tego wolą pokazać muzykę z perspektywy ostatniego miejsca w sali koncertowej. Stereofonia jest szeroka, ale wszystko odbywa się w oddali i dobiega do nas jakby z lekkim pogłosem. Nie podejmuję się oceniać, czy to dobrze, czy źle. Na niektórych płytach przeszkadzała mi też niewielka nierówność na granicy średnich i wysokich tonów. Nagrania RHCP zabrzmiały przez to jeszcze gorzej, niż zwykle. Ale kto zna kolumny, które zrobiłyby z nich audiofilskie perełki?

Reklama

 

Konkluzja
Z pewnością upłynie jeszcze sporo wody w Jangcy, nim Chińczycy nauczą się projektować i budować prawdziwie high-endowy sprzęt. Jeżeli natomiast chodzi o porządne kolumny za niewielkie pieniądze, radzą sobie naprawdę nieźle.

30-33 04 2012 T

 

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 4/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF