HFM

artykulylista3

 

Dynaudio Focus 200 XD

image-438
Dynaudio kuje żelazo, póki gorące. Zaledwie dwa lata po premierze Xeo – pierwszych w historii firmy aktywnych kolumn bezprzewodowych – prezentuje kolejny system, który ma wyznaczać kierunek na przyszłość. Tym razem mamy do czynienia z zestawami z wyższej półki, o znacznie większych możliwościach.




Na pierwszy rzut oka nowe Focusy nie różnią się od swoich pasywnych braci. Klasycznie elegancka obudowa (do wyboru okleiny w czterech kolorach) ma dyskretnie sfazowane krawędzie przednich ścianek oraz ścianki boczne zwężające się lekko do tyłu. Dzięki temu zabiegowi osiągnięto miłą dla oka lekkość, a przy okazji zmniejszono ryzyko powstawania niepożądanych odbić oraz fal stojących we wnętrzu kolumny.



 
Przetworniki o znajomych kształtach to nowsza wersja Esoteków (pod nazwą handlową Esotec+), czyli 28-mm kopułka, wykonana z powlekanego jedwabiu, oraz 17-cm woofer z materiału o nazwie MSP (polipropylen z domieszką krzemianu magnezowego), umieszczony w odlewanym koszu. Jednak to, co w nowych Dynaudio najbardziej niezwykłe, kryje się głębiej.
Focusy 200 XD są monitorami aktywnymi, które mają jak najwierniej przetwarzać sygnał cyfrowy nawet w rozdzielczości 24 bitów/192 Hz. I to z dowolnego źródła i nośnika – od gęstych plików „studio master”, przez płyty CD, aż po MP3 z telefonu. „Jak najwierniej” oznacza w tym przypadku jak najdłuższe operowanie na zerach i jedynkach, choć możliwe jest także podłączenie w trybie analogowym.
Sercem każdej kolumny są dwa wzmacniacze w klasie D, każdy o mocy 150 W, przetwornik c/a oraz odbiornik sygnału. Funkcję zwrotnicy pełni procesor DSP, który rozdziela sygnał osobno dla każdego głośnika, natomiast o zgodność fazową dbają filtry cyfrowe FIR (o skończonej odpowiedzi impulsowej).

image-11


Podobnie jak w przypadku systemu Xeo, z kolumnami dostarczany jest nadajnik Dynaudio Hub, mający postać niewielkiego pudełka. Przesyła on sygnał do kolumn bezprzewodowo. Jednak tym razem producent znacznie rozszerzył opcje połączeń. Użytkownik może skorzystać z dwóch wejść cyfrowych – optycznego bądź koaksjalnego, USB, Ethernetu, a także pary analogowych RCA oraz wejścia minijack, oznaczonego jako Aux. Nadajnik może pracować na trzech różnych zakresach, które wybieramy suwakowym przełącznikiem, umieszczonym obok wejść.

Tylne ścianki kryją nie mniejsze bogactwo. Oprócz gniazda zasilania i włącznika znajdziemy tu wejście i wyjście S/PDIF, obsługujące sygnał o maksymalnej rozdzielczości 24 bity/192 Hz, wejście analogowe RCA o czułości regulowanej w zakresie +/- 6 dB, korektor tonów średnich, umożliwiający ich podbicie lub osłabienie o 1 dB, wybór strefy działania (red/green/blue), który przyda się w przypadku użytkowania więcej niż jednego zestawu, oraz przełącznik trybu pracy każdej kolumny (master/slave/external). Ciekawą możliwość daje ostatnie przełożenie. Pozwala ono bowiem na podłączenie zewnętrznego przedwzmacniacza i przesłanie sygnału analogowego bezpośrednio do wzmacniacza mocy, z pominięciem cyfrowej regulacji głośności.
Obok serwisowego wejścia USB znajduje się płynnie regulowany potencjometr, którym zmieniamy charakterystykę częstotliwościową monitorów w zależności od ich ustawienia w pomieszczeniu. Skrajne położenia oznaczono jako „corner” i „neutral”, a środkowe jako „wall”. Nie należy się jednak zbytnio sugerować tymi podpowiedziami i zestaw najlepiej wyregulować na słuch. Warto poświęcić tej czynności nieco czasu, ponieważ zmiany w brzmieniu są naprawdę spore, a płynna regulacja pozwala ustawić charakterystykę najlepszą dla danego pokoju.
Konfiguracja zestawów zależy od gęstości sygnału, jaki chcemy do nich przesłać. W przypadku standardu PCM (16 bitów/44,1 kHz) wszystko może się odbywać bezprzewodowo, tylko za pośrednictwem nadajnika Dynaudio Hub. Przesyła on sygnał do umieszczonych w obudowach odbiorników (Focusy konfigurujemy wtedy w układzie master/master).

image-12



Odsłuch plików o rozdzielczości 24/96 wymaga już podpięcia kabla cyfrowego do wejścia kolumny „master”. Ta przesyła sygnał bezprzewodowo do bliźniaczego zestawu, w którym wybieramy pozycję „slave”. Jeśli natomiast dysponujemy nagraniami w formacie 24/192, musimy jeszcze dodatkowo spiąć ze sobą oba głośniki, korzystając z wyjść i wejść cyfrowych na tylnej ściance.
Przy ustawianiu Focusów 200 XD należy pamiętać, że są asymetryczne (producent na szczęście zaznaczył, która jest lewa, a która prawa) i muszą być skierowane do siebie umieszczonym w rogu czujnikiem, połączonym z urządzeniem nadawczo-odbiorczym. O zmianie źródła, przejściu w tryb uśpienia bądź poziomie głośności poinformują dyskretne trójkolorowe diodki, ulokowane za pleksiglasowym okienkiem.
Wszystkie podstawowe funkcje, takie jak: regulacja głośności, wybór strefy lub źródła, wyciszenie bądź przejście w tryb standby, można obsługiwać poręcznym i eleganckim pilotem. W przypadku dłuższego braku sygnału zestawy same przechodzą w tryb uśpienia, z którego budzą się w momencie, gdy wykryją sygnał z jakiegokolwiek źródła.
Bartosz Luboń

dyn o1



Pewna sieć restauracji miała kiedyś w ofercie pizzę, której składniki opisano dwoma słowami: dużo wszystkiego. Pomysł najwyraźniej chwycił poza branżą kulinarną, ponieważ najnowsze Dynaudio zestrojono dokładnie według tej receptury. Duży wolumen brzmienia, dużo góry i basu i duża przestrzeń. Jestem przekonany, że w ślepym teście większość osób orzekłaby, że grają średniej wielkości podłogówki. Sam zresztą nie mogłem pozbyć się tego wrażenia, kiedy słyszałem Focusy 200 XD z drugiego pokoju.
Zestawy nie boją się dużych przestrzeni i z powodzeniem wypełnią dźwiękiem nawet 40-metrowy salon, choć oczywiście sprawdzą się też w małych pomieszczeniach. Skąd to przekonanie? Płynna regulacja charakterystyki działa cuda. Osobiście uważam, że jest to na tyle udany pomysł, że powinny go czym prędzej podchwycić inne firmy.

Charakter „dwusetek” to udany mariaż dawnej szkoły Dynaudio (dźwięk „przytulny”) z charakterem obecnych modeli (precyzyjny i analityczny). Brzmienie średnicy i basu jest gęste, majestatyczne i silnie zaznaczone. Niskie tony mają doskonałe wypełnienie i odrobinę słodyczy. Są jednak na tyle punktualne i szybkie, by nie stracić wyrazistości konturów. Tę cechę uwypukla fenomenalna dynamika Focusów, która sprawia, że każdy repertuar brzmi energicznie, z wykopem i bez irytującego przeciągania dźwięków.
Korzysta na tym nie tylko bas, ale i reszta pasma. Na płycie Lee Ritenoura „Overtime” nerwowe akordy fortepianu potrafiły błyskawicznie przeciąć powietrze, po czym równie szybko zamilknąć. Po raz kolejny przekonałem się, że w kwestii żywiołowości brzmienia zestawy aktywne stoją zawsze na uprzywilejowanej pozycji. Aby osiągnąć zbliżony poziom dynamiki w monitorach pasywnych, należałoby podłączyć do nich potężne końcówki mocy. Na taki „overkill” zapewne niewielu się zdecyduje.
Sporą niespodziankę sprawiły kopułki. Ich dźwięk dowiódł, że „plus” w nazwie nie jest jedynie zabiegiem marketingowym. W porównaniu z dawnymi Esotekami zmieniła się faktura wysokich tonów. Są teraz bardziej zwiewne i napowietrzone, choć jednocześnie nieco odchudzone. Osiągnęły też znacznie wyższy stopień analityczności. Odsłuch krążka „Ilmari” fińskiej formacji Varttina, na której rozbrzmiewają tysiące perkusjonaliów, dowiódł, że dzięki zmodyfikowanym kopułkom w górze słychać zdecydowanie więcej szczegółów i jest ona o wiele lepiej doświetlona.

image-13


Klasyka ujawniła, że barwa Focusów nie jest do końca wyrównana. W przypadku nagrań, w których spójność brzmienia jest priorytetem (kwartet smyczkowy, orkiestra bądź zespół wokalny), słychać, że kopułka i woofer mają nieco odmienne charaktery. Analityczne, przejrzyste soprany nie do końca łączą się z gęstą, kremową średnicą i tłustym dołem. To zaskakujące o tyle, że odsłuchiwane przeze mnie podłogowe Focusy 260 brzmiały tak jednorodnie, jakby zastosowano w nich głośnik współosiowy. A przecież cechę tę znacznie łatwiej uzyskać w przypadku dwudrożnych monitorów średniej wielkości.

Przestało to jednak mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy do odtwarzacza powędrowały płyty z muzyką jazzową. Te kolumny po prostu kochają ten gatunek! Zarówno na albumach archiwalnych z moim ulubionym West Coast Jazzem, jak i w nagraniach współczesnych, „dwusetki” potrafią wyczarować bajeczną atmosferę. Dźwięk jest gęsty jak smoła, spowity lekką mgiełką niedopowiedzenia, a jednocześnie słychać wszystko, co chciał przekazać realizator. Istotną rolę odgrywa tu nieco pogrubiona średnica i wspomniany już, głęboko schodzący bas. Właśnie w jazzie najlepiej docenimy jego zróżnicowanie – w romantycznych suitach Charliego Hadena potrafił leniwie mruczeć, ale wystarczyło włączyć dobrze nagrany jazz-rock, żeby zaczął pracować jak młot pneumatyczny: mocno, pewnie i punktualnie.
Dzięki specyficznemu wymodelowaniu przestrzeni konstruktorom udało się uzyskać charakterystyczne „klubowe” brzmienie, które z pewnością docenimy w dobrze nagranych koncertach. Obraz stereofoniczny jest mocno rozsunięty na boki, a dźwięki bez problemów odrywają się od kolumn. Kosztem głębi mocno wyeksponowano pierwszy plan. Sprawia to, że wprawdzie nie słyszymy hektarów przestrzeni za linią bazy, za to każde nagranie brzmi niezwykle blisko i bezpośrednio. Trochę jak na zatłoczonej scenie w klubie.
Na sam koniec pozostawiłem sobie test fortepianu, który Dynaudio przeszły śpiewająco. W „Etiudach” Chopina (Perahia) monitory zachwycały energią niskich oktaw, które wybrzmiewały krótko, twardo i czytelnie. Choć barwa instrumentu była nieco ciemniejsza niż na sprzęcie odniesienia, naprawdę mogła się podobać. Imponujący był wolumen i atmosfera nagrania, a także równowaga pomiędzy analizą i syntezą brzmienia (z lekką przewagą tej ostatniej).

image-14


W nagraniu historycznego pleyela słychać było pracę mechanizmów, ale „dwusetki” nie pozostawiały złudzeń, że nie to jest najważniejsze. Podobnie jak w każdym gatunku muzyki, tak i tutaj można było wypunktować pewne odstępstwa od neutralności – lekko zaznaczoną nosowość tonów średnich, przybliżenie instrumentu do słuchacza. Czy ma to jednak znaczenie, kiedy Focusy 200 XD proponują nam czystą przyjemność słuchania? To nie są kolumny studyjne. To kolumny klimatyczne.
Bartosz Luboń

dyn o12



Do najnowszej propozycji Dynaudio podchodziłam sceptycznie, uznając ją za zbędną w katalogu i dodaną na siłę. Po co kolejne produkty, skoro dwa lata temu firma opracowała serię Xeo, opartą na bardzo podobnych założeniach? Jednak po bliższym zapoznaniu się nowe Focusy 200 XD okazują się zupełnie innym i faktycznie nowym pomysłem. To zestawy z gatunku „wszystkomających”, bo wystarczy telefon, tablet czy komputer, żeby odtwarzać muzykę.
Niewielkie monitory Dynaudio grają z rozmachem, jakby dźwięk pochodził z kolumn podłogowych. Brzmienie robi wrażenie, bo oprócz grania dużym wolumenem Focusy oferują bogactwo atrakcji w każdym zakresie. Te głośniki zostały zestrojone, aby się podobać i większość słuchaczy będzie z nich zadowolona.
Średnica jest lekko pogrubiona, jakby przydymiona i pełna. Taka, jakiej można słuchać godzinami. Wokale, zarówno kobiece, jak i męskie, brzmią kapitalnie. Są nasycone, ciepłe, ale jednocześnie nie tracą wyraźnej artykulacji. Stronią też od nadmiernych wyostrzeń, które mogłyby zepsuć przyjemność słuchania.

image-30


Bas schodzi nisko. Jest gęsty, ale też dynamiczny. Punktualny jak hejnał mariacki i celny niczym cios Cassiusa Claya.
Małe składy jazzowe wypadły szczególnie dobrze. Słychać było nawet te zadymione, orleańskie lokale z lat 30. Dało się wychwycić szuranie miotełek po membranie werbla, ciche trącanie talerzy i ich delikatne wybrzmienia. Całość była namacalna i soczysta.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej cesze tego zestawu – dynamice. Tutaj objawia się wyższość konstrukcji aktywnych nad każdymi pasywnymi – błyskawiczna reakcja, niczym przeskok iskry – dźwięk odtwarzany jest natychmiastowo. Doskonale się to sprawdza w przypadku mocniejszego brzmienia, gdzie tkanka muzyczna jest gęsta i zwarta. Repertuar Dream Theater nie stanowił dla „dwusetek” większego wyzwania. Mike Portnoy grał, jakby był skrzyżowaniem człowieka z ośmiornicą i używał do wydobycia dźwięku ze swej perkusji wszystkich ośmiu kończyn.

image-31


Skoro o perkusji mowa, to nie można pominąć wysokich tonów. Jak wszystkiego w tych kolumnach, ich również jest dużo. Spodziewałam się, że użycie Esoteca+ to tylko chwyt marketingowy, ale kopułka faktycznie gra bardzo dobrze – dźwięcznie i selektywnie.
Z przyjemnością posłuchałam kilku płyt Bogdana Hołowni. Charakterystyczne brzmienie jego fortepianem poznam chyba wszędzie. Tutaj zostało pokazane wiernie i naturalnie.
Jako że szczegółowość aktywnych Focusów stoi na dobrym poziomie, nie miały problemu z odtworzeniem repertuaru Pink Floyd. W utworze „Echo” słychać było dobrą gradację i separację planów, sporo detali oraz przyzwoicie narysowaną scenę, choć może nie jest ona bardzo szeroka – wychodzi tylko ciut poza boczne krawędzie kolumn.

Jednak Focusy mają także słabe strony, co jest ściśle związane z ich przeznaczeniem. Nie są to zestawy dla amatora klasyki. Sposób ich strojenia nie nadaje się do prezentacji dźwięku klawesynu, barwy skrzypiec czy uchwycenia mistycyzmu muzyki organowej. Nie są to też kolumny dla  melomana lubiącego dzielić włos na czworo ani dla zaawansowanego audiofila.

image-32


To sprzęt z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych – propozycja dla tych, którzy niekoniecznie mają chęć kolekcjonować w mieszkaniu liczne sprzęty, a jednocześnie nie chcą rezygnować ze wszechstronności systemu grającego i wygody obsługi. Właśnie to oferują Focusy 200 XD – wygodę, bardzo dobry dźwięk i redukcję systemu do minimum.
To bardzo sprytny, dobrze brzmiący zestaw, który z początku może się wydać dość drogi, ale tak naprawdę nic więcej poza telefonem czy iPadem już nie potrzeba. To kompletny system za niecałe 20000 zł. Oferuje wysoki stopień zaawansowania technologii, który za kilka lat nadal powinien być aktualny. Myślę, że obecnie trudno byłoby znaleźć godnego konkurenta, łączącego w sobie tak udanie klasykę z nowoczesnością.
Gombrowicz ułożył kiedyś bardzo zgrabne zdanie: „Dziewczyna nowoczesna głodna jest wyższej klasy niż dziewczyna nowoczesna syta”. Nowoczesne Focusy zawsze zostawiają słuchacza z pewnym niedosytem.
Aleksandra Chilińska

 



 
 

dyn o



Bartosz Luboń i Aleksandra Chilińska
Źródło: MHFM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF