HFM

artykulylista3

 

Yamaha RX-V1067

48-50 01 2011 01Niedawno w ofercie Yamahy pojawiła się nowa seria amplitunerów o nazwie Aventage. Pierwszym był RX-V1067. Wbrew pozorom nadanie nowej linii własnej nazwy nie jest wyłącznie zabiegiem marketingowym. Faktycznie kryją się za tym istotne zmiany konstrukcyjne.

Budowa
Modyfikacje Aventage najszybciej zauważymy na przednich ściankach. Górną część szczelnie zasłania plaster ciemnego akrylu, dolną zaś, wyciętą z solidnego kawałka aluminium, ozdabiają tylko dwie gałki – potencjometr oraz selektor źródeł. W przeciwieństwie do starszych modeli na froncie nie widać żadnych przycisków. Ostał się jeno włącznik sieciowy i „Pure Direct”, odcinający „polepszacze” brzmienia. Działa zarówno w trybie stereo, jak i wielokanałowym.


Bez obaw, RX-V1067 daleko do ascety, tyle że guziki ukryto pod uchylną klapką. Znajdziemy tu przyciski do ustawiania menu, programowania tunera oraz cztery opisane jako „Scene”, a dające dostęp do najczęściej wybieranych źródeł. Resztę miejsca wypełniły podręczne wejścia i wyjścia AV, m.in. HDMI i USB, w które można wpiąć dowolny odtwarzacz MP3 lub przenośną pamięć, złocone gniazdo słuchawkowe oraz mały jack do podłączenia mikrofonu YPAO.
Mnogość wejść i wyjść na tylnej ściance upodabnia amplituner do centrali dowodzenia w starym filmie science fiction. Do RX-V1067 podłączymy dowolne źródło dźwięku i obrazu – od prehistorycznych gramofonów i magnetowidów, po odtwarzacze Blu-ray 3D. Na szczęście, wyjścia umieszczono na jaśniejszym tle, co zdecydowanie ułatwia instalację. Wśród mrowia gniazd znalazłem małe złącze służące do komunikacji z komputerem. Dzięki niemu można buszować po niezliczonych internetowych rozgłośniach oraz odtwarzać pliki muzyczne zapisane na twardym dysku (m.in. MP3, WAV, FLAC).
O ile nowy styl frontów serii Aventage miał zapewne na celu wyróżnienie urządzeń Yamahy na sklepowych półkach, to po zdjęciu pokrywy widać zmiany konstrukcyjne.
Ramę montażową, do której przytwierdzono front, skręcono ze sztywnych stalowych elementów. We wszystkich modelach z tej serii zastosowano podwójne dno, zwiększające stabilność konstrukcji oraz dodatkowo izolujące od podłoża transformator i radiatory z końcówkami mocy. Centralne ułożenie transformatora przesunęło środek ciężkości na oś podłużną, co zmniejszyło wibracje. Bezpośrednio pod nim osadzono piątą nóżkę, dzięki której dno nie ulega odkształceniom. Końcówki mocy usztywniono dodatkowo stalową belką.
Obróbkę dźwięku przestrzennego powierzono firmowemu procesorowi Yamahy, zawierającemu dekodery HD oraz Cinema DSP z kilkunastoma symulatorami sal koncertowych. Za konwersję sygnałów audio odpowiadają cztery scalaki Burr Brown PCM1789, zaś za wideo – najnowszy 10-bitowy układ Analog Devices ADV7800, zawierający także wbudowany filtr 3D. Wszystkie wejścia i wyjścia HDMI mogą przyjmować trójwymiarowy obraz. Obsługują je układy scalone Silicon Image VastLane.

48-50 01 2011 02     48-50 01 2011 03

Wyposażenie i obsługa
Choć RX-V1067 jest zaawansowanym urządzeniem o dużych możliwościach, to jego obsługa nie nastręcza większych problemów. Jako że nie był to pierwszy amplituner, jaki trafił w moje ręce, na etapie instalacji nawet nie zajrzałem do instrukcji obsługi. Debiutanci też nie powinni mieć z nim kłopotów.
Amplituner Yamahy pozwala na dokładne ręczne ustawienie parametrów pracy wszystkich kanałów, ale znacznie wygodniej korzysta się z dołączonego mikrofonu oraz firmowego systemu automatycznej kalibracji YPAO. W przypadku obrazu takich udogodnień już, niestety, nie ma.
RX-V1067 oferuje kilka wariantów podłączenia głośników. Do standardowego zestawu 5.1 można dołożyć drugi subwoofer, dwa dodatkowe surroundy oraz drugą parę głośników przednich oznaczonych jako „Presence”. Jej zadaniem będzie powiększenie rozmiarów sceny. Jeśli pozostaniemy przy pięciu kanałach efektowych, „Presence” można wykorzystać do nagłośnienia drugiego pomieszczenia, zaś nieużywane wyjścia dodatkowych surroundów mogą zasilić głośniki główne w trybie bi-ampingu.
Dołączony pilot nie jest mistrzem ergonomii, ale dzięki funkcji uczenia się ograniczy liczbę sterowników poniewierających się po kanapie.

48-50 01 2011 05     48-50 01 2011 06

Wrażenia odsłuchowe
W materiałach reklamowych Yamahy wyczytałem, że w serii Aventage wiele uwagi poświęcono jakości brzmienia. Kierowany wrodzoną wredotą postanowiłem więc sprawdzić możliwości RX-V1067 zarówno w trybie stereo, jak i wielokanałowym.
Pomimo zastosowania skomplikowanych układów przetwarzających dźwięk, w nagraniach stereo amplitunerowi Yamahy udało się zachować naturalność. Żaden fragment pasma nie był nadmiernie podkolorowany, a ogólny charakter brzmienia ulokowałbym po chłodnej stronie neutralności. Co prawda w wartościach bezwzględnych RX-V1067 nie dorównał wzmacniaczom stereo w zbliżonej cenie, ale nie odniosłem też wrażenia obcowania z wielokanałowym amplitunerem, który usiłuje udowodnić swoją audiofilskość.
Po zmianie repertuaru na filmowy w dźwięku zaszła zauważalna zmiana. Stał się wyraźnie cieplejszy i miększy. Było to słyszalne zwłaszcza w dialogach, gdzie głosy seksownych blondynek mogą wywołać huragany zmysłów u dorastających młodzieńców. Prawdopodobnie maczała w tym palce nieco inna realizacja ścieżek dźwiękowych, w której położono większy nacisk na dynamikę i niskie tony niż na neutralność.
Z wcześniejszych kontaktów z amplitunerami Yamahy najlepiej zapamiętałem budowę sceny dźwiękowej. Nawet tanie urządzenia wyznaczały wysoki poziom i pod tym względem RX-V1067 również nie zawiódł. Wokół głośników pojawiła się scena tak duża, że niemal odbijała echo głosów aktorów. Separacja źródeł pozornych nie budziła zastrzeżeń, a tylne głośniki efektowe dwoiły się i troiły, by sprostać świetnemu pasowi przedniemu. W czasie wielkich widowisk batalistycznych nadlatujące zewsząd kule mijały mnie dosłownie o włos, a gdy na tacce odtwarzacza wylądował spokojny film obyczajowy, mogłem bez wysiłku śledzić dźwięki dobiegające z dalszych planów.
W nagraniach koncertowych RX-V1067 dość wiernie imitował prawdziwą salę wypełnioną rozbawioną publicznością. Nie można, rzecz jasna, porównywać wrażeń z biernego uczestnictwa w koncercie, jakim jest siedzenie na fotelu z pilotem w garści, ze skakaniem pod sceną, ale RX-V1067 bardzo się starał, bym poczuł choć namiastkę czynnego udziału w występie.

Reklama

Konkluzja
Bardzo dobry sprzęt za umiarkowane pieniądze.

48-50 01 2011 T

Autor: Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 01/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF