HFM

artykulylista3

 

Arcam FMJ AVR360

26-29 09 2012 01Arcama nie bez powodu zalicza się do współtwórców brytyjskiego hi-fi. Wprawdzie jako jeden z pierwszych nawiązał romans z kinem domowym, a obecnie produkuje głównie w Chinach, ale audiofilska renoma pozostała.

Dlatego bez zbytnich ceregieli firma może się cenić na poziomie, do którego japońscy giganci elektroniki zbliżają się rzadko. Najnowszy wielokanałowy AVR360 jest tego doskonałą ilustracją.
Choć to najniższy spośród amplitunerów AV, decydenci z Waterbeach zawinszowali sobie za niego cenę zbliżoną do flagowych modeli dalekowschodniej konkurencji. Kierowany wrodzoną nieufnością zastawiam się jednak, czy aby szefowie Arcama nie odcinają kuponów od chwalebnej przeszłości?

Budowa
AVR360 jest najtańszym amplitunerem AV w katalogu Arcama, ale przy jego budowie nie oszczędzano. Płytę czołową z aluminiowego odlewu wykończono ciemnym matowym lakierem imitującym tworzywo sztuczne – odwrotnie niż w przypadku dalekowschodniej budżetówki. Do wyboru jest też wersja srebrna, jednak wrażenie plastiku pozostaje. Zawsze się zastanawiam, dlaczego Arcam nie pozostawia aluminium naturalnego bądź anodowanego na czarno. Najwidoczniej daleko idąca angielska dyskrecja każe mu je maskować grubą warstwą farby.
Drugą charakterystyczną cechą arcamowych amplitunerów jest niezmienny od lat układ guzików i wąziutkie zielone wyświetlacze, raczej mało przydatne. W zasadzie mogłoby ich nie być, gdyż szczegółowych informacji dostarcza menu OSD.
O ile na podstawie oględzin frontu trudno oszacować rok produkcji, to rzut oka na zaplecze lokuje amplituner w drugiej dekadzie XXI wieku. Sześć gniazd HDMI, wejście USB, złącze ethernetowe, gniazdo stacji dokującej iUrządzenia oraz bogata kolekcja analogowych wejść i wyjść AV czynią z niego centrum dowodzenia domowymi multimediami. Co warte podkreślenia, wbudowany odtwarzacz plików muzycznych obsługuje złącza LAN i USB i rozpoznaje bezstratny format FLAC.

26-29 09 2012 02     26-29 09 2012 03

Wszystkie gniazda są złocone, co w przypadku urządzeń AV nie jest powszechną praktyką. Jedyne zastrzeżenia dotyczą terminali głośnikowych. Wprawdzie z wtyczkami bananowymi nie było problemu, ale wąski rozstaw śrub sprawi kłopoty w czasie próby dokręcania gołych kabli. Kinomani o zacięciu audiofilskim mogą przekserować moc z dwóch kanałów efektowych do głośników głównych i zasilić je w trybie bi-ampingu (o ile mają kolumny z podwójnymi zaciskami). Efekty przestrzenne w kinowych projekcjach nie powinny zbytnio ucierpieć, za to nagrania stereofoniczne znacznie zyskają.
Wnętrze podzielono na dwa obszary. Z przodu, w otoczeniu dużej ilości audiofilskiego powietrza, ulokowano odlewany radiator z końcówkami mocy zbudowanymi na tranzystorach ON Semiconductors z serii ThermalTrak (200-watowe bipolarne NJL3281/1302), wykorzystywanymi przez Arcama w najdroższych amplitunerach. Znajdziemy je także m.in. we wzmacniaczach mocy McIntosha, Ayre czy ModWrighta, więc nie ma lipy. O prawidłową wentylację dbają dwa duże wiatraki wyposażone w termostaty.
W sąsiedztwie radiatora umieszczono potężny transformator rdzeniowy z osobnymi odczepami prowadzącymi do sekcji cyfrowej i analogowej. W droższych modelach w tym miejscu mamy toroid. Zasilacz obsługujący sekcję analogową wylądował na dużej płytce, którą dzieli z siedmioma końcówkami mocy. Nad nią znalazła się sekcja cyfrowa, wyposażona we własny zasilacz. Kilka kondensatorów o łącznej pojemności 18 tys. µF może wywołać falę zawiści w niejednym wzmacniaczu stereo.

26-29 09 2012 04     26-29 09 2012 05

Za dekodowanie dźwięku wielokanałowego odpowiadają dwa procesory Texas Instruments. W odróżnieniu od azjatyckich rywali, Arcam nie wgrał własnych trybów DSP, symulujących różne warunki akustyczne, bo na tym pułapie cenowym chyba już mało kogo rajcują. Znacznie użyteczniejszą cechą jest zastosowanie wyjścia HDMI w wersji 1.4a ze zwrotnym kanałem audio (ARC), umożliwiającym nagłaśnianie przez system AV programów oglądanych na telewizorze. W połączeniu z Dolby Volume otrzymujemy remedium na bombastyczne reklamy.
Użyte w części wideo konwertery pozwalają przetwarzać obraz ze wszystkich źródeł analogowych do postaci cyfrowej oraz skalować go do rozdzielczości 1080p. Zgodnie z obowiązującymi trendami, AVR360 jest gotów na przyjęcie sygnałów 3D, ale nie mam ochoty na kontynuowanie tego wątku.

26-29 09 2012 06

Wyposażenie i obsługa
Najnowsze dekodery dźwięku, zaawansowany odtwarzacz plików muzycznych, możliwość podłączenia kilkunastu źródeł, łączność z Internetem, czegóż można jeszcze chcieć? Wygodnego pilota, który pozwalałby się cieszyć tymi dobrodziejstwami. Pod tym względem Arcam się nie popisał. Wprawdzie dołączony sterownik obsługuje urządzenia innych firm, ale daleko mu do mistrzostwa ergonomii. Trafienie po ciemku w ten jeden właściwy spośród kilkudziesięciu małych guzików wymaga treningu. Najwidoczniej jednak klienci masowo nie odsyłają pilotów, skoro szefowie Arcama nie widzą powodu do zmiany.
Pomijając sterownik, obsługa AVR360 nie sprawia problemu. Rozbudowane menu pozwala na głęboką ingerencję w ustawienia dźwięku i obrazu, choć dla początkujących użytkowników przewidziano tryb automatyczny, z mikrofonem kalibracyjnym dopasowującym parametry pracy amplitunera do akustyki pomieszczenia. Wpina się go w jedno z gniazdek na froncie (drugie służy do podłączania słuchawek) i urządzenie wyręcza nas w żmudnych ustawieniach odległości kolumn od miejsca odsłuchowego, opóźnień itp.

Reklama

Wrażenia odsłuchowe
Do części odsłuchowej przystępowałem z dużą niecierpliwością. Wywołała ją cena AVR360, uzasadniająca wygórowane oczekiwania brzmieniowe. Drugim powodem był wbudowany odtwarzacz plików muzycznych, który, jeśli nie okaże się gadżetem, może zrewolucjonizować niejedną płytotekę. Zacząłem więc od stereo, rzecz jasna w trybie „direct”.
W wydaniu dwukanałowym amplituner Arcama śmiało może stawać w szranki ze wzmacniaczami kosztującymi połowę jego ceny; zarówno w przypadku odtwarzania płyt CD, jak i plików FLAC zgromadzonych na zewnętrznym nośniku pamięci. „Też mi mecyje” ktoś powie, ale nie zapominajmy, że główną funkcją AVR360 jest nagłaśnianie seansów filmowych, a te rządzą się nieco innymi prawami.
Otwarty i dynamiczny dźwięk z bogatymi w detale wysokimi tonami idealnie pasował do klasyki. Wiele nagrań z tego repertuaru jest obarczonych syndromem „koca na kolumnach”. Arcam pozbawił je tej dolegliwości z pożytkiem dla walorów artystycznych dzieł. Z kolei w rocku ujawnił się szybki, motoryczny bas, który wraz z pełną powietrza średnicą oraz perlistymi wysokimi tonami nawiązywał do audiofilskich tradycji firmy, a to nie lada komplement. Myślę, że część czytelników zastanawiających się nad przerzuceniem swojej płytoteki na twarde dyski zyskała mocny argument przemawiający za tą operacją.
Brzmienie zaprezentowane w trakcie odtwarzania nagrań stereofonicznych było tylko namiastką wrażeń dostępnych w trybie 5.1. Ogólny charakter nie uległ radykalnej zmianie, natomiast doszła do niego fenomenalna przestrzeń: obszerna, wielowarstwowa, z precyzyjnie nakreślonymi planami i źródłami pozornymi. Przejrzystość była bez zarzutu; nawet drobne odgłosy tła były wyciągane na powierzchnię i brały udział w kreowaniu ścieżki dźwiękowej. W czasie projekcji spokojnych obrazów mogłem śledzić wydarzenia rozwijające się na dalszych planach bez uszczerbku dla głównych wydarzeń, natomiast w kinie sensacyjnym i wojennym Arcam umieścił mnie w samym środku akcji. Pościgi samochodowe, strzelaniny i sceny batalistyczne rozgrywały się wokół mnie, na wyciagnięcie ręki. Jeśli w kategorii budowy sceny najwyższy stopień na podium zarezerwuję dla nieznanej mi jeszcze wybitnej maszyny, która być może trafi kiedyś do testów, to Arcam zająłby drugie miejsce, ex aequo z najlepszymi japońskimi konstrukcjami w zbliżonej cenie. Przypomnę, że często są to modele flagowe koncernów dysponujących nieporównanie większym zapleczem badawczo-rozwojowym niż Arcam.
Filmy filmami, ale amplituner obnażył swą audiofilską naturę przy okazji odtwarzania wielokanałowych płyt z muzyką. Przedstawienia operowe i koncerty muzyki klasycznej, rejestrowane z udziałem publiczności, urozmaicane były dyskretnym szmerem rozmów, chrząknięciami, szelestem ubrań itp. Innymi słowy: publiczność była obecna nie tylko przy rejestracji nagrań, ale także w tracie ich odtwarzania, co uwiarygodniało spektakle. Z kolei na koncertach rockowych i bluesowych motoryka Arcama wyrywała gwoździe z podłogi. Carlos Santana i Joe Bonamassa dali fantastyczne, nasycone rytmiką recitale, natomiast występ Rammsteinu we francuskim Nimes był jak szarża rozjuszonych walców drogowych. Trudno uwierzyć, że miałem przed sobą to samo urządzenie, które jeszcze przed chwilą w skupieniu zaprezentowało „Mesjasza” Haendla granego na instrumentach z epoki.

Konluzja
AVR360 kosztuje niemało – to fakt niepodważalny – znacznie więcej niż przeciętny połykacz filmów skłonny jest przeznaczyć na cały system kina domowego. Jeśli jednak dobrze policzyć, to może się okazać, że za 6500 złotych trudno będzie kupić wyśmienity amplituner AV, niezły wzmacniacz stereo i zupełnie przyzwoity odtwarzacz plików muzycznych. Muzykalność i przestrzeń dostajemy za darmo.

26-29 09 2012 T

Autor: Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 09/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF