HFM

Ultrasone Signature Pro

58-74 ks2012 UltrasoneSignatureProW broszurze reklamowej Ultrasone możemy przeczytać, że „te słuchawki są owocem wieloletniego dialogu pomiędzy zawodowymi muzykami a entuzjastami hi-fi”. To by oznaczało, że te dwa światy nareszcie się spotkały (często można odnieść wrażenie, że dźwiękowcy robią nagrania dla siebie i sami nie słuchają ich w domu). Możemy się więc spodziewać połączenia neutralności z odrobiną efekciarstwa.

Firma opracowała kilka rozwiązań technicznych. Pierwszym jest stosowanie membran z tytanu. To lekki i sztywny metal, od lat używany w kopułkach wysokotonowych, więc i tutaj powinien się sprawdzić. Kolejna specjalność zakładu to redukcja zakłóceń magnetycznych. Producent zapewnia, że udało się je niemal całkowicie wyeliminować.

W Signature Pro dopracowano także system S-Logic, który z tej okazji otrzymał dopisek „plus”. Chodzi tu o precyzyjne umiejscowienie przetworników tak, aby osiągnąć jak najlepsze ogniskowanie źródeł w przestrzeni i naturalną barwę dźwięku. Teoretycznie wszystko to mamy w modelu 900, ale Signature wygląda inaczej.
Różnicę widać także, kiedy się bierze słuchawki do ręki. Wszystkie ruchome części są spasowane dokładniej i chodzą jak dobrze naoliwiona maszyna. Materiały to już przeskok w świat luksusu. Owszem, pozostały plastikowe części pałąka, ale dominuje skóra. Nie byle jaka, bo z etiopskiej owcy długowłosej. Faktycznie, bardzo miła w dotyku. Obito nią też poduszki, więc raczej nie będziemy się pocić.
Ze słuchawkami dostajemy dwa odłączane kable: jeden krótki, z małym wtykiem, drugi 3-m z solidnym konektorem Neutrika. Oprócz tego w komplecie jest tylko etui z twardego plastiku, obitego skórą. W odróżnieniu od dziewięćsetek Signature Pro są wygodne. Pomimo zamkniętej konstrukcji zdecydowanie mniej cisną.

Czyżby zasługa owcy z Etiopii? Oddała życie w słusznej sprawie?

 

Brzmienie
Wrażenia przestrzenne są niesamowite. System ustawienia przetworników, jak widać, się sprawdził, a jego udoskonalenie postawiło kropkę nad „i”. W zależności od nagrania, możemy się znaleźć w małym klubie albo w sali koncertowej. Słuchawki będą po prostu działać i pokażą intencje reżysera.
Jeżeli chodzi o barwę, trudno oczekiwać, aby firma odeszła od swojej estetyki. Bas jest nadal przeogromny, wszechobecny i porusza posadami Ziemi. Ale już nie huczy, nie zabarwia reszty, tylko dopełnia ją prawdziwie subwooferowo. Dynamika – wręcz porusza powietrzem dookoła nas. Tak wielki, koncertowy dźwięk zrobi wrażenie nawet na muzykach, którzy na scenie spędzili pół życia. Mimo to jest krystalicznie czysty, co jest głównie zasługą lotnych, aksamitnych, ale też zdecydowanych wysokich tonów. W zasadzie to nadal sposób na sukces znany z modelu 900, ale okraszony daleko większą przejrzystością, wyważeniem i kulturą. Signature Pro to słuchawki dość specyficzne, ale w swojej estetyce niedoścignione. Jestem przekonany, że wiele osób właśnie takiego grania szuka. Dynamit w czystej formie.

58-74 ks2012 UltrasoneSignaturePro T

Źródło: Słuchawki - Katalog testów 2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

Reklama