HFM

artykulylista3

 

ATME - State of Necessity

cd092018 006

Atme 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Płyta ma tak pomysłową i staranną oprawę graficzną, że zanim zacząłem słuchać muzyki, gapiłem się na nią jak wół na malowane wrota. Sama dobra muzyka to trochę za mało.

Słuchacz potrzebuje porywającej koncepcji, która przekona go do dźwięków. Oraz dźwięków, które na dalszym etapie go nie zawiodą. Tutaj, na szczęście, jest dobrze. Otrzymujemy bardzo ciekawą mieszankę postrocka i brzmień przestrzennych, momentami orientalizujących, w stylu zeppelinowskim, a czasem sentymentalnych, w estetyce cold wave. Dziennikarze piszą, że ATME inspiruje się amerykańskim Toolem i… mają rację. Nie jest to jednak kopiowanie, a bardzo inteligentna inspiracja. Z tego względu fani czekający na kolejny krążek formacji z Miasta Aniołów mogą sobie umilić czas omawianą płytą. Większość utworów to dynamiczne struktury, oparte na noise’owych riffach i melodyjnym śpiewie. Zdarzają się też momenty ciche, kosmiczne i hipnotyzujące. Wówczas robi się jeszcze lepiej, bo zespół w każdym momencie ma na siebie błyskotliwy pomysł, a w spokojniejszych fragmentach słychać to nawet wyraźniej.

 

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 09/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Art of Illusion - Cold War of Solipsism

cd092018 010

12 Sounds Production 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Rafał Gorzycki to niespokojna dusza; niewątpliwie jedna z najbardziej twórczych postaci naszej sceny improwizowanej. W swoim życiu profesjonalnego muzyka imał się wielu zajęć. Był perkusistą i współzałożycielem zespołów Sing Sing Penelope, Ecstasy Project, Dziki Jazz czy A-kineton. Prowadzi własne trio. Grywał w duetach m.in. z gitarzystami Jonathanem Dobiem i Kamilem Paterem, a także skrzypkiem Sebastianem Gruchotem. „Syriusz”

to jego pierwszy solowy album. Zagrał na fortepianie, wibrafonie, organach, instrumentach elektronicznych, harmonijce i – akurat najmniej – na swojej sztandarowej perkusji. Jako się rzekło, to płyta stworzona i zagrana solo, ale niezupełnie. Jest tu bowiem ktoś jeszcze, a mianowicie poeta Krzysztof Gruse. To właśnie jego enigmatyczne, skrótowe, gloryfikujące zwykłość i przeciętność teksty recytuje Gorzycki. Równie skrótowa, enigmatyczna i minimalistyczna jest muzyka. Wraz z poezją tworzy logiczną, komplementarną całość. Nie sposób jednak pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia zaledwie ze szkicami, z zaczynem pomysłów, które zamarły w trakcie realizacji. Brawa należą się za konsekwencję przyjętej formy. Gorzej z akceptacją dzieła, które składa się głównie z możliwości, zakończonych na najprostszych frazach i pojedynczych dźwiękach.

 

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 09/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Closterkeller - Viridian

cd062018 003

Universal Music Polska 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Piosenki Pana Tik-Taka dla mrocznych dzieci, które wbijają lalkom szpilki w głowę – tym zawsze była dla mnie muzyka Clostera. Jednak rzucając uchem na ich najnowsze dzieło, można odetchnąć, bo zrobiło się świeżo i lotnie. Po latach przerwy w studyjnej działalności zespół powraca jako solidna, konkretna marka, która nie utknęła w magmie schematów. Już sama okładka jest fantastyczna, choć oczywiście nie należy oceniać płyty po okładce. Zawartość krążka koresponduje z mroczno- morskim klimatem, zaprezentowanym w graficznej oprawie. Jest mokro, przestrzennie i… ładnie. Teksty, jak zawsze, bardzo pomysłowe i staranne, choć mnie osobiście nie są w stanie porwać. Styl zespołu rozpoznajemy po pierwszych taktach, choć z pewnością „Viridian” nawiązuje poziomem do najlepszych momentów w jego historii. Jeżeli lubiliście takie płyty, jak „Cyan” czy „Scarlett” – bez obaw sięgajcie po najnowszą. Jeśli muzyka zespołu Wam dotąd nie pasowała, to może warto dać jej szansę? Szczególnie że być może właśnie teraz nadchodzi dla grupy najlepszy moment. Nie brzmieli jeszcze tak rześko i dojrzale zarazem. Nigdy nie myślałem, że to powiem, ale… czekam na kolejną płytę Closterkellera.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 06/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Breslauer Cocktail - Absynteria

cd062018 005

Multikulti Project 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

„My tu w redakcji kompilacji nie lubimy”. To zdanie pada często, gdy piszę o składance. Taka nowa świecka tradycja. A jeśli o tradycji mowa, to niniejsza płyta próbuje ją przywołać, choć wybór padł na utwory znane raczej koneserom starych klimatów niż dzisiejszej publiczności. Krążek wypełniają kompozycje różnych twórców (m.in. Henryka Warsa, Juliana Fronta), ale wykonywane – współcześnie i nowocześnie – przez jeden skład. Motywem przewodnim jest ukazanie ogromnego bogactwa kulturowego Europy dwudziestolecia międzywojennego. Płyta została profesjonalnie zagrana i zrealizowana, ale warto zaznaczyć, że przez ów profesjonalizm nie traci spontanicznego klezmersko- -biesiadnego ducha, obecnego niemal we wszystkich utworach. Zespół Breslauer Cocktail gra z biglem, dramatem i humorem. Do krążka była dołączona pyszna czekoladka. Ciemna, aksamitna, na bazie fair trade’owych ziaren kakaowca. Nikt z redakcji jej nie wciągnął, za co tu i teraz dziękuję, bo mogłem ucieszyć nie tylko zmysł słuchu. Miłe są tego typu bonusy. Bonusy, z których nie da się zrobić empetrójki i wrzucić na serwer. Choć zdaję sobie sprawę, że zjadając ją – zniszczyłem na zawsze kolekcjonerską wartość wydawnictwa.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 06/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

The Ryszard Kramarski Project - Music Inspired by The Little Prince

cd062018 001

Lynx Music 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

„Mały Książę” autorstwa Antoine’a de Saint-Exupéry to znana wszystkim urocza opowieść filozoficzna, która od momentu ukazania się w roku 1943 wywarła wielki wpływ na kulturę. I nawet w świecie bardzo dorosłej muzyki ta niezwykła, wielowymiarowa historia zaznacza swą obecność. Ryszard Kramarski, na co dzień lider zespołu Millenium, jest jednym z najbardziej płodnych twórców polskiego światka progresywnego. Ale również znakomitym selekcjonerem talentów i charyzmatycznym artystą, do którego wyborni muzycy lgną z własnej woli. Tak też się dzieje w tym przypadku. Choć „Music Inspired by The Little Prince” to przede wszystkim jego dzieło, towarzyszący mu wykonawcy doskonale wiedzą, jak współtworzyć zgrabną całość. Zawodowa, punktualna sekcja rytmiczna i niesamowicie przestrzenne gitary to – prócz klawiszy lidera – atuty wydawnictwa. Jedynym znakiem zapytania jest wokal Karoliny Leszko. Nie dlatego, że dziewczyna źle śpiewa. Jest profesjonalną wokalistką i świetnie rozumie tę muzykę. Jednak dla mnie – subiektywnie – całość ma bardzo męski klimat: nieco floydowski, nieco vangelisowy, i zwyczajnie chciałoby się tu usłyszeć pana zamiast pani. Ale ogólnie to zapamiętywalny głos na tle pięknej muzyki.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 06/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Jeff Lynne’s ELO - Wembley or Bust

cd052018 017

Mercury Music Group 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Nazwisko Jeffa Lynne’a na okładce podkreśla, że to Electric Light Orchestra pod jego wodzą, a nie inny zespół, który pod tą samą nazwą okazjonalnie występuje i śpiewa jego piosenki. Od razu rodzi się pytanie: jak on to zrobił? Jeden koncert, na scenie żywy zespół, wszystko idzie na sto procent, bez szans na powtórki, a znane kawałki brzmią niemal jak na płytach studyjnych. Ze wszystkimi niuansami – te same wokalizy, identyczne zagrywki instrumentalne, itp. Nie chodzi tylko o muzykę, bo tę zapisaną w nutach można, a nawet trzeba, zagrać bezbłędnie, ale o klimat i brzmienie. Dwa ostatnie elementy nie tak łatwo odtworzyć, zwłaszcza że jest to dynamiczne widowisko z udziałem rockmanów, odbywające się na stadionie, mieszczącym kilkadziesiąt tysięcy fanów. Lynne’owi się udało. Pomógł w tym utalentowany zespół, na czele ze skrzypaczką i dwiema wiolonczelistkami oraz wokalistką, która operowym głosem dopełnia przebój „Rockaria!”. W programie usłyszymy największe hity. Kilku, co prawda, zabrakło, ale ograniczenia czasowe trudno pokonać. W końcu trzynaście albumów w dorobku ELO daje razem około dziesięciu godzin muzyki. Występ urozmaicają utwory „Handle With Care” z repertuaru Travelling Wilburys oraz filmowy przebój „Xanadu”.

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 05/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF