HFM

artykulylista3

 

Michał Szpak - Dreamer

cd112018 002

Sony Music 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Michała Szpaka zapamiętałem z programu „X Factor” i odcinka, w którym prezentował „Dziwny jest ten świat” Niemena. Pomyślałem wtedy: „Zdolny chłopak”. Później miał gorsze występy, jak choćby ten na Eurowizji, kiedy śpiewał może i poprawnie, ale mało efektownie. Wrażenie psuł także jego wyraźny polski akcent w języku angielskim. W tym kontekście nieco dziwi fakt, że swoją kolejną płytę Szpak nagrał właśnie w tym języku. Pod względem muzycznym „Dreamer” nie przynosi niespodzianek. Przeważają piosenki utrzymane w łagodnych klimatach. Niestety, wykonawca prawie wszystkie zaczyna odrobinę manierycznie, przez co utwory, choć ogólnie przyjemne w odbiorze, nieco się zlewają. Zachwytu nie wzbudza także oprawa instrumentalna, przywołująca na myśl lata 80. XX wieku. Atutem wydawnictwa okazuje się natomiast głos wokalisty. Zwłaszcza w ostrzejszych fragmentach, jak na przykład w refrenie piosenki „Don’t Poison Your Heart”. Dobrze brzmi także „Rainbow”, w którym Szpak zgrabnie przechodzi w falset. Od czasów Eurowizji artysta poprawił angielską

wymowę, jednak to właśnie ona pozostaje jego piętą achillesową. Tekst na początku „Sweet Cherry” trudno zrozumieć; razi polski akcent. Na szczęście, to tylko kwestia wprawy językowej i regularne konwersacje powinny przynieść oczekiwany efekt. Na razie odbierajmy „Dreamera”, nie wsłuchując się zbytnio w słowa.

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 11/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Aneta Strzeszewska - Kołysanki niedzisiejsze

cd112018 001

Soliton 2016

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Celem niecodziennego projektu jest ocalenie od zapomnienia ludowych usypianek i piosenek. Inicjatorką przedsięwzięcia jest wokalistka, pedagog i muzyk Aneta Strzeszewska. W poszukiwaniu materiału odwiedzała domy spokojnej starości; rozmawiała z seniorami, nagrywała ich śpiew. W ten sposób udało się jej opracować kilkanaście niezapisanych dotąd kołysanek, które w nowoczesnych aranżacjach przedstawiła na Festiwalu Muzyki Folklorystycznej w Jeleniej Górze. Gorące przyjęcie tamtego koncertu przesądziło o wydaniu płyty. Piosenki wpadają w ucho, ale nie są banalne. Miewają niemal baśniowy klimat, podkreślany starannymi aranżacjami. Uwagę zwraca subtelne wykorzystanie elektroniki i syntezatorów, nadające nagraniom głębię i magiczny nastrój. Mimo szczególnego charakteru, płyta zainteresuje nie tylko najmłodszych odbiorców, ale także wszystkich poszukiwaczy zaginionych dźwięków.

Robert Ratajczak
Źródło: HFiM 11/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Tomasz Łuc - Love

cd102018 005

Mikroklimat 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

„Love” to jedna z tych płyt, których nie wolno oceniać pośpiesznie. Potrzeba czasu, by się wczuć w tę muzykę. Lekką, przyjemną, ale i trudną. Pomimo pozornie przystępnej formy, treść okazuje się wymagająca. I nie mam tu na myśli uduchowionych tekstów XVI-wiecznego hiszpańskiego mistyka, św. Jana od Krzyża, które stanowią liryczną warstwę albumu. Chodzi raczej o zawartość muzyczną. Otrzymujemy zgrabną wypadkową jazzu, popu, flamenco i opery. Takie mezalianse zwykle budzą obawy, ale tutaj udało się stworzyć bezpretensjonalną, intrygującą i smaczną całość. Większość utworów śpiewa Hiszpan Curro Piñana, więc i teksty zachowano w języku oryginalnym. Każdy element albumu jest starannie dobrany, a każda nuta – zagrana i zaśpiewana z szacunkiem dla harmonii. Dobór muzyków również budzi uznanie, a kluczem nie jest celebryctwo, lecz talent. Wydawnictwo uzupełnia płyta DVD, wypełniona ruchomymi obrazami z sesji nagraniowej.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 10/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Krzysztof Lepiarczyk - Jakżeż ja się uspokoję – w hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu

cd102018 010

Nasiono Records 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

W Polsce pojawia się wiele płyt, w których wykorzystuje się liryki wielkich poetów. Zwykle schemat jest prosty. Zbliża się rocznica czyichś urodzin, więc wykonawcy, którzy akurat nie mają ciekawszego pomysłu, rzucają się do udziału w konkursach na nagranie dofinansowanego albumu. Niestety, jakość zwykle pozostawia wiele do życzenia, ale ludzie i tak kupują, bo nie chce im się sięgać po coś nowego. Z omawianym albumem jest inaczej. Z jego premierą nie zbiegła się żadna okrągła data. Nikt też za nic nie zapłacił. Ktoś zwyczajnie chciał oddać hołd Wyspiańskiemu i zrobił to po swojemu. A efekt? Niesamowity. Natchnione teksty Wielkiego Krakusa znakomicie pasują do romantycznego ducha art rocka. Odnosi się wrażenie, że te inspirowane Pink Floyd czy Marillion dźwięki tak bardzo wrosły w nasz rodzimy krajobraz, że stały się jego naturalną częścią. Poziom wykonawczy również zasługuje na uznanie. Prócz grającego na klawiszach lidera, mamy właściwie mały dream-team krakowskich muzyków z różnych składów. Wszyscy grają organicznie stopieni, jakby znali się od zawsze.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 10/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Projekt - Poezja Kulturystyczna

cd102018 001

Nasiono Records 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Projekt Poezja Kulturystyczna jest przedsięwzięciem trójmiejskich muzyków i kulturystów. W ramach ich współpracy powstał zbiór kilkunastu zróżnicowanych stylistycznie utworów (pop, jazz, reggae, hip-hop), nagranych w ciągu ostatnich pięciu lat. Przesłaniem płyty jest zwrócenie uwagi na fakt, że ćwiczenia w siłowni nie muszą się sprowadzać do bezmyślnego machania sztangą. Określenie „kultura fizyczna” nabiera tutaj głębszego znaczenia. Utwory zarejestrowano w kilku składach. Wśród wykonawców znajdziemy m.in. wokalistkę Joannę Knitter, związaną z zespołami Przemka Dyakowskiego i Leszka Kułakowskiego, czy kojarzonego z grupami Olbrzym i Kurdupel oraz Sambar saksofonistę Tomasza Gadeckiego. Krążek ukazuje tym samym potencjał trójmiejskiej sceny muzycznej. Słuchając różniących się, a jednocześnie powstałych w ramach jednego projektu nagrań, trudno się oprzeć wrażeniu, że wszyscy świetnie się tu bawią. Siłownie i kluby kulturystyczne powinny zwrócić na album baczną uwagę. Ta muzyka może stanowić doskonałe tło do ćwiczeń. n

Robert Ratajczak
Źródło: HFiM 10/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Lizard - W galerii czasu

cd092018 002

Audio Cave 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Tę płytę spokojnie można wrzucić do kategorii „klasyka mniej znana”. Jest to bez wątpienia jeden z najważniejszych krążków polskiej muzyki rozrywkowej z kręgu rocka progresywnego, jednak nie tak oczywisty, jak „Mrowisko” Klanu czy „Memento z banalnym tryptykiem” SBB. „W galerii czasu” AD 2018 to reedycja płyty z roku 1996 – okresu, kiedy krajowy art rock przeżywał mały renesans. Na

swej debiutanckiej płycie Lizard zaproponował dojrzały melanż brzmień znanych z pierwszych wydawnictw King Crimson, ale także klimatów spod znaku rodzimej poezji śpiewanej. Skojarzenia z Markiem Grechutą z czasów Anawy są jak najbardziej właściwe. Prócz tych wszystkich kierunków Lizard pozostał sobą – mocnym składem z silnie zarysowaną, ale finezyjną sekcją rytmiczną, przestrzennymi, ale oszczędnymi klawiszami, jazz-rockową gitarą i konkretnym, znakomicie ułożonym wokalem, który przywodzi na myśl Niemena lub Cugowskiego seniora. I pomyśleć, że tak znakomity zespół, przez kilka dekad kompletnie niezauważony przez mainstream, działa spójnie i konsekwentnie do dziś, stanowiąc nie tylko sprawny studyjnie team, ale także koncertową maszynę do zabijania. Kto ich słyszał na żywo, ten wie.

 

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 09/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF