HFM

artykulylista3

 

Bach - Jesu, deine Passion

99-101 09 2009 JesuDeinePassion

Collegium Vocale Gent/Philippe Herreweghe
Harmonia Mundi 2008
Dystrybucja: CMD

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

W roku 1723, kiedy Bach starał się o posadę kantora w kościele św. Tomasza w Lipsku, przedstawił jako próbkę możliwości dwie kantaty – BWV 22 „Jesus nam zu sich die Zwölfe” i BWV 23 „Du wahrer Gott Und Davids Sohn”. Wykonano je w czasie mszy w niedzielę przed Wielkim Postem. Muzyka zrobiła wrażenie – Bach otrzymał prestiżowe stanowisko, a pamiętny dla siebie dzień roku liturgicznego uczcił potem jeszcze dwiema kantatami – BWV 127 „Herr Jesu Christ, wahr’ Mensch und Gott” i BWV 159 „Seht, wir gehn hinauf gen Jerusalem”. Wszystkie te utwory, zapowiadające Mękę Pańską, znalazły się na płycie zespołu Philippe’a Herreweghe.
Problem: cóż nowego można napisać o płycie sygnowanej „Herreweghe”? Niezmiennie – najwyższa jakość wykonawcza, realizacyjna i intelektualno-emocjonalna. Przejrzyste plany akustyczne pozwalają się rozkoszować szlachetnym brzmieniem orkiestrowego tutti i solówek, w tym oczywiście oboisty Marcela Ponseele. Ascetyczny chór (zaledwie potrójna obsada głosów) zachwyca świetną dykcją w zespołowych modlitwach wieńczących każdą z kantat. Wśród czworga wypróbowanych i trafnie zestawionych solistów ucho przykuwa kanadyjski alt męski o unikalnej barwie głosu, Matthew White. Wraz z niebotycznym sopranem Dorothee Mields w niezapomniany sposób interpretują duetto „Du wahrer Gott Und Davids Sohn” (BWV 23). Silne wrażenie robi dramatyzm Petera Kooya w recytatywie „Wenn einstens die Posaunen schallen” (BWV 127). Wypróbowani współpracownicy Herreweghe znów zgotowali melomanom ucztę.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Amore Infinito - Songs Inspired by the Poems of John Paul II

99-101 09 2009 AmoreInfinito

Plácido Domingo
Deutsche Grammophon 2008
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k3
Realizacja: k4

Pomysłodawcą tego nagrania jest Plácido Domingo. Postanowił on śpiewem zaświadczyć o szacunku, jakim darzył nieodżałowanego Papieża Polaka. Uważa go za największego z ludzi, których dane mu było poznać. Wyznaje, że wybór Jana Pawła II powitał jako zwiastun końca komunizmu i siłę, wspomagającą działalność robotników zrzeszonych w „Solidarności”.
Domingo, katolik, zainteresował się też poezją papieża. „Tryptyk rzymski”, jako utwór skomplikowany filozoficznie, zostawił poza polem zainteresowań. Do umuzycznienia (przez zaprzyjaźnionych kompozytorów) wybrał wiersze młodego Karola Wojtyły – o Bogu, duszy, pracy i matce.
Wykonywane są po hiszpańsku, włosku i angielsku. Do udziału w projekcie Domingo zaprosił wokalistów młodszego pokolenia: Josha Grobana, Katharine Jenkins, Andreę Bocellego, Vanessę Williams i Plácido Domingo juniora. W pięciu utworach występują w duecie ze słynnym śpiewakiem, ale, szczerze mówiąc, nie wnoszą nic od siebie. Jedynie Vanessa Williams próbuje zaznaczyć własny styl i temperament, urozmaicając linię melodyczną.
Piosenki utrzymano w archaicznej, kiczowatej poetyce przebojów festiwalu w San Remo z lat 70. Są to proste, dość monotonne i miłe dla ucha melodie w orkiestrowej aranżacji, opartej na fundamencie sekcji smyczkowej, z dyskretnymi solówkami oboju, fletu czy harfy. Domingo tylko raz porzuca ciepełko na rzecz śpiewu pełnego emocji – w finałowym utworze „Madre”.
Po stokroć wolę Jana Pawła II przerobionego na rapera (hit „Pater Noster”) niż sprowadzonego do roli tekściarza.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Debussy - Preludes – Livre I. Children’s Corner

99-101 09 2009 Debussy

Nelson Freire (piano)
Decca 2008
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

„Debussy’ego cechuje wielka wrażliwość. Powierzchowne byłoby postrzeganie go jedynie jako mistrza barwy. W jego muzyce jest wiele serca i duszy” – mówi Nelson Freire, ale – cokolwiek by nie sądzić – podstawą przekazania najsubtelniejszych treści klimatycznych jest technika.
Tę Freire ma imponującą. Do perfekcji opanował tajniki artykulacji – zwłaszcza zaś grę portato; w jego przypadku prawy pedał fortepianu nie służy do maskowania braku precyzji i rozplamiania dźwięku, lecz do rozmnożenia artykulacyjnych podtypów, i to w ramach poszczególnych preludiów. Arcydziełem takiego niuansowania są „Minstrels”. Freire potrafi się też popisać potężnym uderzeniem („Le Vent dans la plaine”). Zaskakuje wartkie tempo „Dziewczyny o włosach jak len” – to preludium staje się nie tyle refleksyjną impresją, co wesołą balladą.
Przy dbałości o szczegóły tekstu Freire nie traci z pola słyszenia magicznej nastrojowości tej muzyki. Stosunkowo najmniej tej magii wydobył z „Clair de lune”, wieńczącego płytę.
Brazylijski artysta, o dziwo, nie nagrał od razu II księgi preludiów (szkoda), lecz spuentował ich pierwszą transzę miniaturami z „Kącika dziecięcego”. Wybierane chętnie na koncertowe bisy drobiazgi fortepianowe w wykonaniu Nelsona Freire to prawdziwa rewelacja. Maestria, brawura, swoboda, poczucie humoru, słowem: zabawa na najwyższym poziomie („Golliwogg’s Cake-Walk”!).
Nagranie zrealizowano wyśmienicie. Żywa, klarowna akustyka – na to zasługuje Debussy. Ba, on tego wymaga!

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Milk – Soundtrack

115-117 10 2009 Milk-Soundtrack

Danny Elfman
Decca 2008
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Film Gusa Van Santa „Obywatel Milk” (2008), nominowany w ośmiu kategoriach, zdobył ostatecznie dwa Oscary: za scenariusz oryginalny i za rolę pierwszoplanową Seana Penna, odtwarzającego tytułowego bohatera, postać autentyczną. Zamordowany przed trzydziestu laty Harvey Milk był gejem, orędownikiem praw mniejszości seksualnych. Poznajemy jego życie prywatne i działalność społeczną w latach siedemdziesiątych, a burzliwym wydarzeniom ekranowym towarzyszy muzyka Danny Elfmana.
Znany jako twórca pełnych ekspresji, ofensywnych ścieżek dźwiękowych do takich kinowych hitów, jak „Batman” czy „Mission Impossible”, Elfman stworzył partyturę zaskakująco nastrojową, dyskretną, opartą na długich odcinkach jednorodnych brzmieniowo. Klimat budują głównie smyczki. Tu i ówdzie słychać solo fortepianu, saksofonu, klarnetu lub chłopięcy chórek.
Na płycie znalazły się 22 typowo ilustracyjne fragmenty (trwające od pół minuty do prawie pięciu), których tytuły mówią same za siebie: „Temat Harveya”, „Pocałunek”, „Nowa nadzieja” czy „Ostatni dzień Harveya”. W sumie – miła ambientowa muzyczka, która wpadnie jednym uchem, a drugim wypadnie i chyba nie zbuduje silnych skojarzeń z obejrzanym filmem, a na tych, którzy go nie widzieli – nie zrobi większego wrażenia.
Uzupełnienie soundtracku stanowi sześć utworów „z epoki”, przywołujących klimat czasu akcji. Tego się wtedy słuchało – David Bowie, Sly & The Family Stone, The Swingle Singers w transkrypcji Bacha. I jeśli warto będzie wrócić do tego kompaktu, to właśnie dla jego pierwszej części, niczego Elfmanowi nie zawdzięczającej.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 10/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Noskowski - Piano Works 1

115-117 10 2009 Noskowski

Valentina Seferinova (piano)
Acte Préalable 2008

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Zygmunt Noskowski (1846-1909) nie zrobił spektakularnej kariery; ani solo (jako skrzypek lub pianista), ani kompozytorskiej. Niemal całe życie poświęcił pedagogice, prowadzeniu chórów i orkiestr (był pionierem opracowania notacji nutowej dla niewidomych), popularyzacji muzyki, a przede wszystkim organizacji polskiego życia muzycznego, co uważał za misję patriotyczną. Nic więc dziwnego, że do form najchętniej uprawianych przez zapracowanego kompozytora należały miniatury fortepianowe – stylizowane tańce i utwory charakterystyczne.
Pisał je zarówno z myślą o wykonywaniu na spotkaniach salonowych, jak i o użytku dydaktycznym. Na pierwszej płycie Acte Préalable z kompozycjami fortepianowymi Noskowskiego znalazły się miniatury z pięciu opusów, w sumie 19 utworów trwających od dwóch do siedmiu minut. Noszą one niemal wyłącznie smętne tytuły, jak choćby „Jesienią”, „Łzy” czy „Preludium melancholijne”. Przeważają zatem tonacje minorowe i tempa umiarkowane. Bułgarska instrumentalistka, mieszkająca w Anglii Valentina Seferinova, jest wnikliwą, wrażliwą interpretatorką nastrojów opisanych nutami. Cechują ją staranność artykulacyjna i dbałość o śpiewność frazy. W nielicznych utworach o skocznym charakterze (np. „Mazourka ardente”) gra z werwą i świetnym wyczuciem rytmu. Wydobywa z miniatur malowniczy urok, elegancję i wdzięk. Najsugestywniej zapisuje się w pamięci 20-minutowy cykl pięciu „Opowieści” („Contes” op. 37). Noskowski powinien częściej gościć w programach recitali pianistycznych.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 10/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Mieczysław Karłowicz - Poematy symfoniczne

115-117 10 2009 MieczyslawKarlowicz

Orkiestra Filharmonii Śląskiej/Jerzy Salwarowski
Dux 2008

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Kiedy Mieczysław Karłowicz w 1909 zginął pod tatrzańską lawiną, miał w dorobku pięć poematów symfonicznych i szósty na warsztacie („Epizod na maskaradzie”; partyturę dokończył dyrygent Grzegorz Fitelberg). Dlaczego upodobał sobie ten właśnie gatunek? Zapewne odpowiadała mu idea programowości, wynikająca z ducha korespondencji sztuk. Opatrzenie utworu komentarzem literackim poszerzało skalę ekspresji i pobudzało wyobraźnię słuchaczy.
Karłowicz lubował się w wątkach melancholijnych: oto umierający starzec wspomina niespełnioną młodzieńczą miłość („Powracające fale”); oto liryczne „ja” kompozytora rysuje muzyczny konterfekt tęsknoty, miłości, śmierci i wszechbytu („Odwieczne pieśni”) lub użala się nad ciężkim życiem ludu litewskiego („Rapsodia litewska”). Oto samobójca przymierza się do strzału („Smutna opowieść”); oto pod maskami uczestników balu kostiumowego kryją się prawdziwe namiętności („Epizod na maskaradzie”), a brat opłakuje grzeszną miłość do swojej zmarłej siostry („Stanisław i Anna Oświecimowie”).
Interpretacja Jerzego Salwarowskiego dąży do zachowania równowagi pomiędzy płynną narracyjnością a ponurą obrazowością. Dość ostrożnie stosowane są kontrasty tempa i dynamiki. Śląscy filharmonicy plastycznie oddają nastrój smutku i żalu dominujący w muzyce Karłowicza. Wszystkie sekcje grają precyzyjnie; wyraźnie słychać piękne solówki, a tutti brzmi potężnie i szlachetnie.
Omawiane tu nagrania pochodzą z lat 1981 i 1983. Z okazji stulecia śmierci Karłowicza doczekały się reedycji – z pożytkiem dla melomanów.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 10/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF