Włodek Pawlik - Night in Calisia
- Kategoria: Jazz
Licomp Empik Multimedia 2012
Włodek Pawlik prezentuje suitę na kwartet jazzowy i orkiestrę symfoniczną. Dzieło zostało wykonane w 2010 w Kaliszu (w czasie obchodów 1850-lecia miasta) przez trębacza Randy Breckera, zespół kompozytora i orkiestrę Filharmonii Kaliskiej prowadzoną przez Adama Klocka. W ubiegłym roku artyści postanowili nagrać utwór w studiu.
Całość składa się z sześciu części. Rozpoczyna ją utwór tytułowy – „Night in Calisia”, który daje przedsmak tego, co będzie się działo dalej i od razu pokazuje sposób operowania materiałem muzycznym.
W kolejnych częściach zmieniają się tempa, tonacje, klimat – elementem wspólnym jest stylistyka (fuzja akustycznego jazzu i muzyki neoklasycznej) oraz ilustracyjny charakter. W każdej części mamy partie orkiestrowe (z uprzywilejowaną rolą smyczków) i fragmenty bardziej swobodne, przeznaczone dla muzyków jazzowych. Te dwa światy pozostają w symbiozie i przenikają się, choć czasem miałem wrażenie, że rozbudowane wstawki solowe osłabiają narrację utworu.
Gwiazdą albumu jest Randy Brecker, który wraz z orkiestrą wprowadza tematy przewodnie kolejnych części i wykonuje błyskotliwe sola. Włodek Pawlik pełni jednocześnie rolę „koordynatora”, lidera i subtelnego improwizatora – „Follow the Stars” to jeden z najbardziej lirycznych fragmentów płyty.
Ciekawa propozycja dla miłośników mariażu jazzu z klasyką.
Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 04/2013
Ygor Przebindowski - Powidoki
- Kategoria: Jazz
Polskie Radio 2012
Ygor Przebindowski jest wibrafonistą, absolwentem Instytutu Jazzu AM w Katowicach. Tworzy muzykę teatralną i filmową. Współpracuje m.in. ze znaną reżyserką Agnieszką Glińską. Wydawca najwyraźniej wyszedł z założenia, że informacje te są znane potencjalnemu nabywcy albumu, bo na okładce nie ma o nich ani słowa.
Płyta zawiera kilka krótkich utworów o charakterze ilustracyjnym, które powstały: „we śnie, w podróży, w Warszawie, w Transylwanii, w zimie i w lecie”.
Choć kompozycje Przebindowskiego wykonują znani polscy jazzmani (m.in. Paweł Kaczmarczyk, Grzegorz Piotrowski, Mateusz Smoczyński), „Powidoki” trudno nazwać albumem jazzowym. To raczej klimatyczna mozaika różnych stylów zahaczających o jazz. Dźwięki, które mogą (silniej lub słabiej) oddziaływać na wyobraźnię odbiorcy, pobudzać ją, „generować” obrazy.
Kompozytor posługuje się bardzo prostymi środkami – na pierwszym planie mamy melodyjne tematy, przewidywalną harmonię, nieskomplikowane rytmy. Tym, co nieco ożywia muzykę, są aranże, zmieniające się składy i dobry poziom gry wykonawców.
Chyba najciekawszym utworem jest „Kiedy księżyc płynie” ze „skandynawskim” brzmieniem saksofonu Grzecha Piotrowskiego.
W sumie, „Powidoki” to dość przeciętna propozycja skierowana do szerokiego grona średnio wymagających słuchaczy. Muzyka, która pewnie lepiej sprawdziłaby się w filmowym kadrze.
Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 02/2013
Aga Kiepuszewska - Silence
- Kategoria: Jazz
Polskie Radio 2012
„Silence” to debiutancki krążek wokaistki Agi Kiepuszewskiej nagrany przy współpracy młodych utalentowanych muzyków, m.in. pianisty Nikoli Kołodziejczyka, basisty Macieja Szczycińkiego i perkusisty Roberta Rasza. Aga Kiepuszewska ma solidne wykształcenie muzycznie; jest absolwentką poznańskiej AM. Obecnie studiuje wokalistykę jazzową w Katowicach. Jest także autorką – prawie wszystkie utwory na płycie opierają się na jej tekstach poetyckich. Większość kompozycji napisał Maciej „Kocin” Kociński, znany saksofonista azzowy. Muzyka łączy akustyczny jazz z szeroko rozumianą stylistyką piosenki poetyckiej. Wzbogacono ją też szczyptą elektroniki i ethnicu, dzięki czemu ten ubtelny miks może przypaść do gustu fanom o różnych upodobaniach.
W repertuarze wyróżnia się „In Your Eyes” – rozpoczynający płytę utwór o ciekawej linii melodycznej i wpadającym w ucho refrenie. Pewnie zabrzmiałby eszcze okazalej, gdyby aranżer przetransponował go nieco w górę (głos wokalistki w najniższym rejestrze nie zabrzmiał najlepiej).
Podobał mi się też „Walk Along the Sky”. Tutaj Kiepuszewska prezentuje pełnię swoich możliwości – śpiewa czysto, precyzyjnie operuje jasnym, pełnym głosem.
Uwagę zwraca gra muzyków towarzyszących, zwłaszcza Nikoli Kołodziejczyka, ozdabiającego kolejne utwory rasowymi solówkami.
Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 02/2013
Marcin Olak Trio Crossing Borders
- Kategoria: Jazz
Luna Music 2012
Na swej najnowszej płycie gitarzysta Marcin Olak prezentuje repertuar orygil nalny i zróżnicowany. Obok utworów jego autorstwa i kompozycji napisanych przez członków Tria (Macieja Szczycińskiego i Huberta Zemlera), Olak proponuje s trzy miniatury Witolda Lutosławskiego, oparte na tematach zaczerpniętych z polskiego folkloru: „Hej, od Krakowa jadę”, „Ach, mój Jasieńko” i „Na jabłoni jabłko wisi”.
Lider, klasycznie wykształcony muzyk, r z uwagą pochylił się nad tymi utworami, ciekawie je zaaranżował i rozszerzył o fragmenty improwizowane. Uwagę j zwracają też dwie, uzupełniające się, impresje Olaka – „Waterfall” i „Olive Tree” – oraz medytacyjny „Responsorium”.
Muzyka płyty, jednolita w charakterze, pełna spokoju, przestrzeni i smakowitych niuansów, idealnie łączy klasykę, jazz, folk i blues. Gra Olaka, nieskazitelna pod względem technicznym, odznacza się umiarem, elegancją i piękną frazą.
W improwizacjach, dalekich od jazzoj wych klisz, lider unika wirtuozerii, koncentrując się na brzmieniu, kolorystyce, artykulacji, a przede wszystkim na zachowaniu płynnej narracji utworów.
Istotnym walorem nagrań jest czyste, naturalne brzmienie. Realizatorzy nie skorzystali – i dobrze – z ogromu możliwości współczesnej techniki cyfrowej.
Wymarzony album dla wymagających fanów muzyki akustycznej i klasycznych s brzmień gitarowych.
Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 02/2013
Pierrick Pedron - Kubic’s Monk
- Kategoria: Jazz
ACT Music 2012
Dystrybucja: GiGi Distribution
Thelonious Monk to niekwestionowana gwiazda jazzu. Nic dziwnego, że wykonawcy obracający się w tym stylu chętnie sięgają po jego kompozycje.
Ostatnio zrobił to francuski saksofonista Pierrick Pedron. Trzeba przyznać, że z powodzeniem.
„Kubric’s Monk” to płyta dla fanów mainstreamowego jazzu w kameralnej oprawie. Obok lidera mamy tu tylko kontrabasistę (Thomas Bramerie) i perkusistę (Franck Agulhon). Jednak ten mały skład w pełni pozwala się rozkoszować Monkowskimi kompozycjami. Zarówno wtedy, gdy muzycy odgrywają kompozycje nuta w nutę – przykładem „Think of One” czy „Ask Me Now” – jak i wtedy, gdy swobodnie interpretują harmoniczne zawiłości partytury, jak choćby w „Who Knows”.
Tu szczególne brawa dla Thomasa Bramerie, którego solo na kontrabasie jest wyjątkowo udane. Z kolei w „Trinkle Tinkle” najwięcej do powiedzenia ma Agulhon, który perfekcyjnie trzyma rytm, kiedy jego koledzy odtwarzają melodię oraz improwizują na jej temat.
Do tego dochodzi mistrzowska realizacja akustyków ACT Music, która wydobywa niuanse brzmieniowe instrumentów. W „We See” doskonale słychać perkusjonalia uzupełniające aranżację.
„Kubic’s Monk” to może nie najbardziej atrakcyjna oferta jazzowa ostatnich miesięcy, ale na tyle ciekawa, że warto się z nią zapoznać.
Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 01/2013
Diana Krall - Glad Rag Doll
- Kategoria: Jazz
Verve 2012
Najnowsza płyta Diany Krall przenosi słuchacza w klimat Ameryki lat 20. i 30. Repertuar „Glad Rag Doll” został utkany z popularnych melodii, które w Stanach zna chyba każdy.
Nie jest to album jazzowy – artystka śpiewa proste piosenki i czyni to w sposób bardzo zwyczajny. Nie gra też rozbudowanych improwizacji na fortepianie, podobnie jak jej partnerzy, którzy, poza kilkoma wyjątkami, ograniczają solówki do minimum. Swingujący charakter utworów może jednak budzić skojarzenia z jazzem – całość jest dobrze skomponowaną fuzją wielu stylów, z bluesem i country-folkiem na czele, elementami stride’u, boogie, musicalu i wodewilu. Nie jest to próba wiernego odtworzenia tamtych brzmień, raczej stylizacja, pastisz. Dlatego w nagraniach pojawiają się bardziej współczesne akcenty, np. w „Lonely Avenue” słyszymy ostrzejsze brzmienia gitary T- Bone Burnetta oraz nieco zawoalowany motyw „Resolution” Coltrane’a. Mimo wykorzystania tak różnych składników, autorom projektu udało się uzyskać jednolitą całość – przemyślane aranże współgrają z ciepłym, zmysłowym kontraltem wokalistki. Ważne też, że nie przekroczono granicy dobrego smaku (np. w projekcie okładki), bo przy realizacji podobnych przedsięwzięć bywa z tym różnie.
Nie do końca przekonuje „kanciasta” gra sekcji rytmicznej oraz interpretacja, zbyt pstrokata i rozkrzyczana, finałowego „When The Curtain Comes Down”.
Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 01/2013