MSB Technology The Analog DAC

4247102016 002

Od początku działalności, czyli do 1986 roku, MSB Technology koncentruje się na odtwarzaniu formatów cyfrowych. W tej dziedzinie może się pochwalić wieloma osiągnięciami, których imponujące kalendarium prześledzimy na internetowej stronie firmy. Nad przedsięwzięciem czuwa Lawrence S. Gullman. Między innymi nad tym, by nie tylko projektowanie, ale również produkcja nadal odbywały się nad kalifornijską zatoką Monterey.


 
 




Budowa
Widać, że w MSB lubią płaskie obudowy, ale The Analog DAC jest tego ekstremalnym przykładem. Całość, poza dokręcaną dolną pokrywą, wykonano z grubej płyty lotniczego aluminium. Krawędzie stylowo podcięto, a poszerzone narożniki zapewniają lepszą stabilność, choć całość opiera się niewielkich gumowych stożkach, uginających się pod naciskiem ręki. Przetwornik nie ma nawet przedniej ścianki, a jedyny przełącznik umieszczono na jego górnej powierzchni. Tak naprawdę to dwa manipulatory, z centralnym przyciskiem oraz otaczającym go pierścieniem pokrętła. Przycisk służy do wyboru źródła, a pokrętło to regulacja głośności. Oba działają w domenie elektrycznej i sterują przekaźnikami. Ich pracy towarzyszą odgłosy kliknięć.
Punktowy wyświetlacz świeci na biało. Pokazuje wybrane wejście lub głośność. Wyświetlane wartości są widoczne poprzez drobne otwory w górnej powierzchni obudowy. Po ich ustawieniu wyświetlacz gaśnie. Ze względu na swoją lokalizację nie jest widoczny z miejsca odsłuchu.

4247102016 001MSB Technology The Analog DAC i The Analog Power Base


Tylna ścianka tak naprawdę nie istnieje. Jej gniazda – wyjścia RCA i XLR oraz wejście analogowe RCA – umieszczono po prawej stronie patrząc od frontu. Obok znajdują się trzy miejsca (sloty) na moduły wejść cyfrowych. Te można skonfigurować według potrzeb. W testowanym egzemplarzu zamontowano topowe moduły Renderer (LAN), Premier Quad USB oraz zbalansowany SPDiF AES/EBU. Poza nimi dostępne są moduły z wejściami Toslink i SPDiF RCA, ProI2S czy prostym USB.
Quad USB przyjmuje sygnały PCM oraz DSD do 11,2 Mhz. O ile wejścia USB i SPDiF wymagają źródła z odpowiednimi wyjściami cyfrowymi, o tyle Renderer umożliwia programowe przesyłanie danych z serwera, np. dysku NAS przez sieć LAN.
Tajemnica cyfrowej alchemii jest niedostępna oczom recenzenta. Z opisu urządzenia wiadomo, że rozwiązania w The Analog DAC-u są rozwinięciem poprzednich koncepcji MSB, a przetwornik określono mianem najbardziej zaawansowanego technologicznie DAC-a na świecie. Brakuje informacji na temat zastosowanych elementów i układów elektronicznych. Wiadomo tylko, że wykorzystano 80-bitowy procesor cyfrowy, zegar taktujący w technologii femtosekundowej, przetworniki c/a 384 kHz oraz obsługę plików DSD w rozdzielczości 64x, 128x i 256x.
The Analog DAC wymaga zewnętrznego zasilacza. Podstawowy ma dwa transformatory i niezależne sekcje zasilania dla odwodów cyfrowych i analogowych. Do recenzji DAC dotarł z zasilaczem Power Base. Jego obudowa ma ten sam kształt co przetwornik, czyli jest aluminiowym monolitem. Od spodu precyzyjnie wyfrezowano nisze na pięć transformatorów zasilających osobno sekcję cyfrową, analogową i zegary, a także na płytki z układami filtracji i stabilizacji. Rozwiązania te zapewniają elektronice idealne warunki pracy, ekranują poszczególne sekcje, uniezależniają wejście USB od zasilania ze strony źródła oraz minimalizują zakłócenia. Zasilacz z przetwornikiem łączy przewód z zakończeniem DIN. Poza jego gniazdem Power Base ma położone centralnie gniazdo IEC dla przewodu zasilającego, złącza 12 V dla wyzwalacza oraz przełącznik dostosowujący do napięcia sieci energetycznej. Zarówno DAC, jak i zasilacz nie mają głównych włączników. Od zasilania odcina je wyciągnięcie sieciówki. Bardziej subtelną metodą jest zastosowanie triggera lub dokupienie modułu obsługującego tę funkcję z pilota.
DAC i zasilacz, postawione jeden na drugim, tworzą dopasowany wzorniczo zestaw, jednak dystrybutor zalecał umieszczanie ich w pewnej odległości od siebie, najlepiej na różnych półkach stolika. Obudowy urządzeń zostały polakierowane na czarny połysk, za słoną dopłatą. Można je zamówić w niestandardowych kolorach, według preferencji kupującego, a nawet zaszaleć i pójść amerykańskim szlakiem custom. Z kolei, wybierając matowy czarny lub standardowy srebrny można sporo zaoszczędzić.


Przetwornik da się obsługiwać zdalnie, ale to też opcja za dopłatą. Do tego celu służą dwa piloty. Standardowy jest z plastiku i przełącza wejścia, reguluje głośność oraz wycisza urządzenie. Metalowy pozwala także odwracać fazę sygnału, kontrolować zachowanie wyświetlacza oraz zerować zegar (przy obsłudze wideo). Najbardziej zaawansowanym sposobem jest interfejs użytkownika (wymaga oddzielnego modułu), czyli programowe sterowanie funkcjami i ustawieniami przez połączenie RS-232 lub internetowe. W ten sposób można m.in. zmieniać ustawienia filtrów cyfrowych czy dither (sposób redukcji zniekształceń harmonicznych i błędów kwantyzacji, powstających w czasie konwersji sygnałów cyfrowych).
Ceny prawdopodobnie wybiją Was z resztek wakacyjnego nastroju, gdyż zaczynają się od 33230 zł za Analog DAC ze standardowym zasilaczem i jednym modułem SPDiF. Dopłaty wymagają: regulacja głośności (4730 zł), kolejne wejście SPDiF (4730 zł), wejście USB z obsługą DSD (7580 zł), wejście Audio Renderer (9480 zł), moduł Wi-Fi (4720 zł), zasilacz Power Base (14230 zł) czy indywidualne malowanie (3330 zł). Tanio więc nie będzie.

 

4247102016 001Po lewej wyjścia RCA i XLR oraz wejście analogowe RCA. Na środku wejścia cyfrowe: Audio Renderer, Quad USB, AES/EBU.


Obsługa
W czasie użytkowania zaktualizowałem oprogramowanie (firmware) do wersji najnowszej, obejmującej wejście Renderera. Aktualizację wykonuje się poprzez odtworzenie pliku formatu wav (źródłem może być komputer, odtwarzacz strumieniowy lub nawet płyta CD-R). Warunkiem jest odtworzenie przez przetwornik nagrania w opcji bit-perfect. Dalej wszystko robi się samo, a koniec jest sygnalizowany na wyświetlaczu. Renderer, zwłaszcza tak wszechstronny jak w The Analog DAC-u, to potencjalnie uniwersalne rozwiązanie. Wystarczy mieć zbiór plików na dysku NAS (w moim przypadku Synology DS-214) lub w komputerze oraz odpowiednie oprogramowanie sterujące (np. w laptopie lub smartfonie), by wysłać dane bezpośrednio do przetwornika. Ten rozpozna ich format i zamieni na sygnał analogowy, gotowy do dalszego wzmocnienia.

4247102016 001Rzędowa piątka – wnętrze The Analog Power Base.


Konfiguracja
W czasie testu korzystałem z laptopa Acer Aspire V3-571G z systemem Win 8.1 i z oprogramowaniem JRiver Media Center 20 oraz Linn Kinsky. Głównym źródłem sygnału był jednak serwer Aurender X100L („HFiM 7-8/2015”). Ten magazyn i wieloformatowy odtwarzacz plików został wyposażony jedynie w wyjście USB, więc MSB miał okazję wystąpić w doborowym duecie oraz wykazać się zdolnościami dekodowania wielu formatów, włączając DSD. Nie było jedynie okazji wypróbować zbalansowanego wejścia AES/EBU, gdyż nie dysponowałem transportem z wyjściem w takim formacie.
Sygnał analogowy z przetwornika trafiał łączówką Fadel Aerolitz (XLR) do zestawu McIntosha, składającego się z przedwzmacniacza C-48 oraz lampowego wzmacniacza mocy MC-2102, zasilającego kolumny ATC SCM-35. Jako opcjonalne źródła plików wystąpiły odtwarzacz sieciowy Denon DNP-720AE oraz przetwornik c/a w przedwzmacniaczu McIntosh C-48. System, połączony przewodami Fadel Coherence One, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 36 m².
The Analog DAC, wyposażony w regulację głośności oraz jedno wejście RCA, może zastąpić tradycyjny przedwzmacniacz, o ile jedno analogowe wejście wystarczy. Odpowiednio dobrane moduły wejść cyfrowych obsłużą odtwarzacz plików, radio internetowe oraz CD.
Producent zaleca minimum 100-godzinny okres wygrzewania nowego DAC-a, chociaż użytkownicy informują o okresie około miesiąca. Testowany egzemplarz miał to już za sobą.

 

4247102016 001Ręczne sterowanie i wyświetlacz


Wrażenia odsłuchowe
Sugestywna nazwa Analog DAC wskazuje intencje konstruktorów. I chociaż z założenia DAC to urządzenie niezbędne do odsłuchu nagrań cyfrowych, to przecież nie po to wprowadzano zapis cyfrowy, by potem za wszelką cenę przywracać mu cechy trącącego myszką brzmienia, zwyczajowo nazywanego analogowym. Pewnie dręczę czytelników takimi wywodami, ale kiedy mam ochotę posłuchać analogu, to sięgam po winyl lub nastawiam zwykłe radio FM. Dlaczego niby pliki mają grać analogowo? Niech po prostu zagrają dobrze lub bardzo dobrze, co w świetle moich dotychczasowych doświadczeń wcale nie jest takie oczywiste. Podłączając tak zacny przetwornik liczyłem, że nie powinno być z tym kłopotu. I, uprzedzając dalszy ciąg, tak się stało.
MSB The Analog DAC trafił do mnie jako urządzenie towarzyszące serwerowi plików Aurender X-100L. Jego wszechstronność zapewniała przetestowanie wszystkich umiejętności tego wieloformatowego odtwarzacza. Skupiony na poznaniu możliwości Aurendera dopiero po pewnym czasie zacząłem odkrywać zalety samego przetwornika. Bez wątpienia zasługuje on na oddzielną ocenę.
O walorach użytkowych napisałem powyżej. Są doprawdy zdumiewające i pozwalają zapoznać się z możliwymi sposobami odtwarzania plików w prostych i rozbudowanych systemach hi-fi.
W kategorii brzmienia MSB Technology proponuje najwyższą ze znanych w tym kontekście jakość. Stara się zrobić wszystko, by brzmienie najbardziej zaawansowanego technologicznie DAC-a świata było jak najbardziej analogowe. Oczywiście, chodzi o brzmienie dążące do ideału dźwięku naturalnego, płynącego swobodnie i niepowstrzymanie w czasie, tak jakby nie składało się z posklejanych fragmentów zer i jedynek. Wyzwanie godne najlepszych. I tak też zrealizowane.
Granie przez The Analog DAC nadaje plikom naturalną dynamikę i barwę. Mogłem je porównać z brzmieniem mojego odtwarzacza plików i przetwornika. MSB przewyższał je szczyptą czegoś, co można nazwać szlachetnością brzmienia. Podobną cechę prezentują np. lampowe źródła i wzmacniacze Audio Researcha. Składają się na nią pewne umiejętności rozsiane po wielu znanych mi odtwarzaczach, ale rzadko umiejętnie zebrane w jednym konkretnym, a do tego tworzące tak intrygująco-kojący amalgamat.
Jego istotny składnik stanowi szerokie pasmo. Nie tyle jako parametr techniczny, ile jako nadanie każdemu z zakresów równorzędnego znaczenia. Granie hojnym dźwiękiem, bogatym od najniższych możliwych do odtworzenia przez system składowych, aż po najwyższe tony, odbierane przez niemłode już recenzenckie ucho.

 

4247102016 001Złącza DIN pomiędzy zasilaczem i przetwornikiem. Pilot w wersji rozszerzonej.


A z uszami jest tak, że im starsze i bardziej doświadczone przez życie, tym wrażliwsze i… drażliwsze. Góra pasma nie może więc zaskakiwać dźwiękami nie znanymi z natury czy sali filharmonii. Tam ma panować harmonia i zgoda z tonami średnimi. A bas nie jest po to, żeby wbijać w ziemię, tylko po to, by tworzyć solidną i pasującą do reszty podstawę, nadawać napęd, puls i tempo, a czasem wzbogacić przekaz melodyczny. Dość tej teorii, chyba nie trzeba jej wyłuszczać naszym Czytelnikom, ludziom wzbogacającym muzyką oraz sposobami jej odtwarzania najlepsze lata swojego życia. W każdym razie The Analog DAC gra takim właśnie pełnym i spójnym pasmem. To pierwszy warunek.
Kolejnym jest dobra dynamika. Czyli taka, której nie krępuje ani repertuar, ani skład instrumentów. Te zarówno akustyczne, jak i elektryczne, ale przede wszystkim ludzkie głosy, brzmią swoją pełnią. Na dynamikę złoży się nie tylko to, jak głośno, ale także jak wyraźnie w szczegółach, jak otwarcie i nośnie dźwięk wybrzmi. Z tego powstaje portret instrumentu, opisany jednocześnie naturą jego barwy. A tę MSB potrafi oddać bez przekłamań. Nie trzeba przecież w nią ingerować; wystarczy odtworzyć oryginał.
Dlaczego nie każdy sprzęt to potrafi? Może ta nabywana z czasem drażliwość uszu zmusza do ciągłego poszukiwania lepszych brzmień. Coś, co kiedyś wystarczało, nagle przestaje zadowalać; znikają przyjemność i spokój. Analog DAC wydaje się remedium na takie sytuacje. Działa terapeutycznie i kojąco: nerwy napięte jak postronki się rozluźniają, a noga i powieka przestają latać.


Zepsuć tę sielankę mogą realizatorzy nagrań. Bo nie ma się co oszukiwać, że DAC będzie lekarstwem na słabe realizacje. To, że plik ma wysokie parametry, nie jest równoważne z dobrym dźwiękiem.
Wyobrażam sobie, że na taki wydatek zdecydują się świadomi melomani i audiofile, którzy nie będą katować MSB formatem MP3 czy WMA. Chociaż ja nie odmówiłem sobie takiej przygody. Nie ma co szczególnie wspominać, chociaż niektóre nagrania przywołują wspomnienia niezależnie od jakości. W każdym razie tu z jakością szału nie było.
Wróciłem więc do bogatej biblioteki Aurendera i napawałem się przez dwa tygodnie możliwościami i brzmieniem tego połączenia. Nie obejdzie się bez dobrego wzmacniacza, który nie uroni ani początku żadnej nutki, ani jej ostatniego tchnienia. Lampa spisała się w tym połączeniu doskonale. I na tym, między innymi, polega przenikanie starego z nowym.


Konkluzja
MSB The Analog DAC zapewnia prawdziwie high-endowe i luksusowe brzmienie gęstych formatów. To również przetwornik otwarty na wszystkie współcześnie dostępne formaty plików oraz sposoby ich przesyłania. Jak współczesny Światowid.

 

  

 

MSBTechnology analog dac o



Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 10/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF