Wszystko zostaje w rodzinie - Sennheiser

SennheiserCzym się może zajmować dziecko w wieku 11 lat? Grą w piłkę, nauką tabliczki mnożenia? Pewnie tak, ale dla niektórych ludzi to czas pierwszych prawdziwych pasji i pomysłów na życie. Mozart w tym wieku miał już na koncie kilka symfonii, a niejaki Fritz Sennheiser skonstruował swoje pierwsze radio. Elektronika najwyraźniej nie była jedynym hobby młodego Niemca. Kiedy stanął przed wyborem kierunku studiów, rozważał także architekturę krajobrazu. Ostatecznie wybrał elektronikę na Politechnice Berlińskiej. Nie pożałował.

Historia
Po ukończeniu elektroniki Sennheiser przeniósł się na politechnikę w Hanowerze, gdzie uzyskał tytuł doktora. Następnie miał się zająć rozbudową Instytutu Elektroakustyki, ale wybuch II wojny światowej pokrzyżował wszystkie plany. Po zbombardowaniu Hanoweru Sennheiser, wraz z zespołem, przeniósł się do niewielkiej miejscowości Wedemark. Tam, na starej farmie, na zamówienie wojska kontynuował prace nad bezprzewodowym przesyłaniem fal elektromagnetycznych.


Wojenna porażka Niemiec przerwała prace instytutu. Dr Sennheiser, wykorzystując ocalałe z nalotów maszyny i urządzenia, zaczął montować własną aparaturę pomiarową. Kilka tygodni po zakończeniu wojny, wraz z siedmiorgiem inżynierów, założył firmę o nazwie Laboratorium Wennebostel (w skrócie: Labor W). W 1945 roku udał się do oddziału Siemensa w Hanowerze, proponując zakup siedmiu skonstruowanych przez siebie lampowych woltomierzy. Pracownicy firmy, zaskoczeni wysoką jakością projektu i wykonania, zaakceptowali je. Dla konstruktora było to wówczas spore wyróżnienie. Rok później zajmował się już produkcją mikrofonów. Udana współpraca z Siemensem okazała się tu bardzo pomocna. Firma była tak zadowolona z dostarczonych przez Sennheisera urządzeń, że złożyła kolejne zamówienie. Tym razem chodziło o wykonanie kopii ich własnego mikrofonu o nazwie MD 1. Na jego bazie powstało pierwsze własne dokonanie Sennheisera w tej dziedzinie – mikrofon dynamiczny MD 2.
Współpraca z Siemensem uczyniła z Labor W rozpoznawalnego wytwórcę sprzętu elektroakustycznego. Szybki rozwój firmy zaskoczył nawet Sennheisera. Nie spodziewał się, by w dającej się przewidzieć przyszłości zatrudnienie przekroczyło 100 osób. Upłynęły jednak zaledwie cztery lata, a Labor W zatrudniało ponad 300 pracowników.
Lata 50. były w Niemczech okresem znakomitej koniunktury. Firma po raz kolejny nabrała wiatru w żagle, a jej zainteresowania poszerzyły się o transmisję bezprzewodową i mikrokomponenty do aparatów słuchowych. W 1951 roku wprowadzono pierwszy mikrofon wyciszający szum otoczenia – MD 4, a trzy lata później w ofercie pojawił się reporterski MD 21. Ten ostatni szybko zyskał uznanie radiowców i ludzi pracujących w studiach nagraniowych.
Prawdziwy przełom nastąpił w roku 1958, kiedy to firma zaprezentowała system bezprzewodowego przesyłania sygnału o nazwie Mikroport. Sygnał z mikrofonu trafiał do odbiornika drogą radiową, tam podlegał wzmocnieniu i ewentualnie dalszej transmisji, na przykład do studia telewizyjnego. Nie trzeba bujnej wyobraźni, by sobie uzmysłowić, jakie to było udogodnienie. Mikroport ugruntował i tak już mocną pozycję Sennheisera na rynku profesjonalnym.

Reklama

Kolejna dekada była dla Labor W okresem wielkiej prosperity. Najlepiej opisują to liczby. Sprzedaż z poziomu pół miliona marek w 1950 roku dziesięć lat później osiągnęła prawie 10 mln DM. Jednocześnie jednak kończyła się era olbrzymich kontraktów przemysłowych, które do tej pory stanowiły kluczowe źródło dochodów firmy. Sennheiser musiał skierować swoje zainteresowanie na rynek komercyjny, a to pociągnęło za sobą wzrost kosztów działalności. Trzeba było zainwestować w marketing, dotrzeć do odbiorców i zmierzyć się na nowym polu z konkurencją. Pożegnano się na przykład ze starą nazwą. Laboratorium Wennebostel przestało istnieć, a jego miejsce zajęła firma Sennheiser Electronic. Produkcja w coraz większym stopniu szła do odbiorców indywidualnych i na eksport.
Polityka okazała się słuszna, bowiem przerzucenie się na rynek komercyjny zowocowało prawdziwymi hitami. Pierwszym był mikrofon MD 421. Ze względu na wysoką jakość dźwięku, uniwersalność i niezawodność, stał się wkrótce żywą legendą. Ważnym wydarzeniem było również opracowanie kierunkowego mikrofonu pojemnościowego MKH 416, znajdującego się w ofercie do dziś. Prawdziwym bestsellerem okazały się dynamiczne słuchawki stereofoniczne HD 414, sprzedane na całym świecie w milionach sztuk.
W latach 70. na zlecenie telewizji ZDF Sennheiser zaczął opracowywać system mikrofonów transmitujący sygnał na dużo wyższych częstotliwościach, niż stosowane do tamtej pory.
Zamiast wdrożonych poprzednio 37 MHz, telewizji i radiu zaczęło zależeć na częstotliwościach z zakresu 450-960 MHz. Stacjom chodziło o system pozwalający na jednoczesną transmisję z wielu mikrofonów bez zakłóceń. Tak narodził się radiomikrofon SKM 4031, nadajnik SK 2012 i odbiornik EM 1036. Gdzieniegdzie zestaw ten pracuje do dziś. W 1975 roku pojawiły się natomiast pierwsze konsumenckie słuchawki na podczerwień. Melomani mogli się uwolnić od kabli.
Nowy rozdział w historii firmy zaczął się w momencie nabycia przez Fritza Sennheisera fabryki w Burgdorf nieopodal Hanoweru. Operacja zbiegła się w czasie z przekazaniem kierowania firmą jego synowi, Jörgowi. W 1982 roku młody Sennheiser podjął męską decyzję, rozdzielając produkcję na dwa odrębne sektory – domowy i profesjonalny. Niedługo potem wprowadzono system redukcji szumów otoczenia o nazwie Noise Guard. Jego działanie polegało na odwróceniu w fazie określonego zakresu częstotliwości i dodaniu go do oryginalnego sygnału. Skuteczność układu wynosiła 10 dB, co oznaczało subiektywne obniżenie poziomu zewnętrznego hałasu o połowę. Z systemu redukcji szumów po raz kolejny chętnie skorzystali zawodowcy. Nie chodzi jednak o pracowników radia czy telewizji, ale o... pilotów.
W 1992 roku światło dzienne ujrzał najbardziej high-endowy zestaw słuchawkowy, jaki kiedykolwiek opuścił zakłady Sennheisera. Orpheus to system złożony ze słuchawek i wzmacniacza lampowego. Wyznaczył poziom odniesienia, jeżeli chodzi o brzmienie nauszników i do dziś jest uznawany za niedościgniony audiofilski wzorzec.
Także w 1992 roku Sennheiser przejął innego wytwórcę mikrofonów – Neumanna. Dzięki temu udało się poszerzyć ofertę firmy, ale także podnieść jej prestiż w oczach profesjonalistów. Rok później wprowadzono bezprzewodowe słuchawki z cyfrową transmisją sygnału dla odbiorców indywidualnych. Rozwiązanie to podniosło jakość dźwięku i sprawiło, że audiofile mogli poważnie myśleć o nausznikach bez kabli.
Wyjątkowym wydarzeniem było wystawienie „Traviaty” w czerwcu 2000 roku. Spektakl rozgrywał się równocześnie na czterech scenach w Paryżu, a sama orkiestra zasiadała jeszcze gdzie indziej. Wydarzenie transmitowano na żywo do 127 krajów, ale największym problemem było idealne zsynchronizowanie dźwięku w kilku miejscach. W tym celu użyto setek mikrofonów i słuchawek bezprzewodowych Sennheisera. Z sukcesem.

Sennheiser     Sennheiser HD 414     MD 421     Mikroport

Teraźniejszość
Dziś Sennheiser zatrudnia ponad 1200 osób w Niemczech i na świecie. Największe centrum badawczo-projektowe wciąż mieści się w Wennebostel, a wspomagają je oddziały w Singapurze i Kalifornii. Swą pracę inżynierowie Sennheisera zaczynają od najbardziej fundamentalnych pojęć opisujących dźwięk, a dopiero później starają się wiązać te wrażenia z pomiarami i wykresami. Nastawieni na technikę audiofile wyobrażają sobie, że idealne słuchawki powinny mieć zupełnie płaskie pasmo przenoszenia. Niemcy twierdzą natomiast, że drobne, kontrolowane odstępstwa od liniowej charakterystyki mogą dać nam wrażenie większej czystości, bliskości lub przyjemnego ciepła. W toku badań udało im się podzielić pasmo akustyczne na części odpowiadające za poszczególne wrażenia. Zaznaczają jednak, że manipulowanie charakterystyką częstotliwościową musi się odbywać rozważnie, bo przesada prowadzi do porażki. Projektując słuchawki czy mikrofony, ludzie z Sennheisera biorą pod uwagę nie tylko liczby i wykresy, ale także psychoakustykę. Słuchawki nie są przecież produkowane dla robotów, ale ludzi. Każdy odbiera wrażenia dźwiękowe nieco inaczej, a na dodatek jest zawsze trochę oszukiwany przez własny mózg. Aby zaprojektować dobre słuchawki, trzeba te zjawiska brać pod uwagę.
Zanim nowy model wejdzie do produkcji, musi przejść prawdziwy tor przeszkód. Słuchawki są testowane pod kątem wytrzymałości na rozciąganie, zginanie i skręcanie kabla. Specjalne maszyny rozciągają i ściskają pałąk 3000 razy. Taki sam cykl przechodzą przewody. Następnie słuchawki lądują w komorze, gdzie wilgotność powietrza sięga 100 %. Po czterech dniach pobytu w takim środowisku trafiają na pomiary. Jeżeli parametry będą identyczne z nową parą, do zaliczenia zostanie test w komorze termicznej, gdzie w różnych cyklach będą musiały przeżyć temperatury od -20 do +50 stopni. Teraz czekać je będzie już tylko transport z fabryki do sklepu. Aby się upewnić, że i tę podróż odbędą bez problemu, Sennheiser poddaje zapakowane słuchawki ostatecznemu testowi odporności na drgania i uderzenia. Oglądając firmowe filmy, zacząłem się zastanawiać, czy jeśli kupię słuchawki Sennheisera, w domu nie będzie już na mnie czekał pracownik sprawdzający, czy nie stało im się nic złego w drodze ze sklepu do domu. Specjalnie by mnie to nie zdziwiło.

Amperior     HD 800     MM 550-X

Na scenie
Muzyków, realizatorów dźwięku oraz prezenterów radiowych i telewizyjnych korzystających w swojej pracy ze sprzętu Sennheisera trudno zliczyć. Mimo to, na stronie firmy znajdziemy zakładkę Sennheiser Artists, gdzie zobaczymy m.in. Rihannę, Pink, Arctic Monkeys, Beyoncé i Snoop Dogga. Z polskich artystów są to na przykład: Grzegorz Skawiński, Natalia Przybysz, Monika Brodka, Kayah, Justyna Steczkowska i Coma. Przy takiej różnorodności trudno powiedzieć, który model cieszy się wśród artystów największą popularnością. Jedno jest pewne – sprzęt Sennheisera nikogo na scenie nie dziwi.

W klubie
Choć profesjonalnych DJ-ów widuje się z różnymi modelami słuchawek Sennheisera, a w katalogu znajdziemy dziewieć modeli przeznaczonych właśnie dla nich, szczególnym uznaniem cieszą się od lat HD 25. Na rynku pojawiło się wiele odmian tych nauszników, aż w końcu sprawą zainteresował się sam producent. Niejako dla uświęcenia swojego własnego sukcesu stworzył model Amperior, będący czymś w rodzaju najlepiej dopracowanej wersji tego modelu. Muszle wykonano z metalu i wytłumiono specjalnym materiałem, aby obniżyć wpływ rezonansu samych słuchawek na brzmienie. Jeśli w czasie zabawy w klubie zobaczycie na głowie DJ-a efektowne słuchawki z podwójnym pałąkiem i niebieskimi nausznikami – to właśnie one.
W powietrzu
W katalogu znajdziemy całą serię zestawów słuchawkowych przeznaczonych dla pilotów. Szczególnie popularne są modele wyposażone w system tłumienia hałasu Noise Guard (oznaczenia zaczynające się od HMEC) oraz modele z tłumieniem pasywnym (HME). Na tym jednak nie koniec, bo w nauszniki ze zintegrowanym mikrofonem mogą się zaopatrzyć również kontrolerzy ruchu lotniczego. W serii Tower Communications znajdziemy pięć lekkich i wygodnych zestawów słuchawkowych zaprojektowanych specjalnie do tego celu.

HD 25     X 360

Gry
Ze słuchawek wyposażonych w mikrofon chętnie korzystają amatorzy gier komputerowych. Wielu z nich uważa, że właściwe oddanie wrażeń przestrzennych ułatwia im pokonanie przeciwników w potyczkach typu FPS (First-Person Shooter). W serii Professional Gaming znajdziemy aż 11 par nauszników przeznaczonych dla graczy oraz dwa modele specjalnie do XBoxów.

Bluetooth
Dla tych, którzy nie lubią plączących się kabli i wolą słuchać muzyki z telefonu przygotowano serię MM (Mobile Music). Wysoką jakość dźwięku zapewniają nie tylko zastosowane w nich głośniki, ale także opcja współpracy z urządzeniami wykorzystującymi kodek apt-X. Właściciele iPhonów szukający dyskretnych słuchawek izolujących od hałasu otoczenia na pewno zainteresują się modelami MM 30 i oraz MM 70 i. Te niewielkie słuchawki douszne wyposażono w pilot i mikrofon, pozwalające na prowadzenie rozmów telefonicznych bez wyjmowania aparatu z kieszeni. Jeśli ktoś nie lubi pchełek, może wybrać nieco większe słuchawki MM 100 z pałąkiem zakładanym na szyję. Ten model również został wyposażony w dyskretny mikrofon, a wbudowany akumulator można ładować przez USB. Jeżeli nie mamy nic przeciwko dużym słuchawkom nausznym z klasycznym pałąkiem, powinniśmy się przyjrzeć modelom MM 400-X, MM 450-X, MM 500-X i MM 550-X. Tu, oprócz transmisji bezprzewodowej, otrzymamy kilka innych atrakcji, takich jak system SRS Wow HD czy  technologię Noise Guard 2.0 redukującą hałas otoczenia.

HMEC 46     Pilot Passive

Na spacer i siłownię
W gronie słuchawek przeznaczonych do współpracy ze sprzętem przenośnym, najlepiej rozpoznawalne są modele PX-100 i PX-200. Duże szanse zawojowania rynku mają jednak nowe modele HD 219, HD 229 i HD 239. Są nieco większe od wyżej wspomnianych, ale dzięki większym poduszkom izolującym od hałasu mają zapewniać nieporównywalnie większy komfort w czasie spacerów po mieście. Do tego znakomicie się prezentują.
Specjalnie dla osób aktywnie uprawiających sport Sennheiser i Adidas przygotowali serię lekkich słuchawek odpornych na wilgoć i pot. Osiem modeli różni się konstrukcją i wyposażeniem. Znajdziemy tu słuchawki douszne i praktyczne klipsy zakładane na małżowiny, a dla zwolenników bardziej klasycznych rozwiązań – dwa modele z elastycznym pałąkiem zakładanym na szyję. Żeby nie trzeba było grzebać w kieszeni w trakcie biegania albo jazdy na rowerze, wszystkie mają regulatory głośności na kablu. Same przewody zostały wzmocnione włóknami kewlarowymi. Słuchawek można używać nie tylko z przenośnymi odtwarzaczami, ale również z telefonami oraz iUrządzeniami.

Dla audiofilów
Nie ma chyba na świecie audiofila, który nie słyszałby o HD 600. Model ten wciąż jest uważany za jeden z kamieni milowych w historii Sennheisera. Choć kierowano go na rynek amatorski, zyskał także uznanie w kręgach realizatorów nagrań. Mimo że wielu użytkowników twierdziło, że w tej konstrukcji nie ma już czego poprawiać, niemieccy inżynierowie nie dali za wygraną. Tak powstały HD 650, prezentujące nieco inny charakter brzmienia, a przy okazji wyposażone w grubsze wtyki łączące przewody z nausznikami. Sennheiser szykował się jednak do ataku na jeszcze wyższą półkę i trzy lata temu zaprezentował HD 800. Tym razem nie wzorowano się na starszych konstrukcjach, ale zaproponowano coś zupełnie nowego. Osiemsetki wyposażono w wyjątkowo duże przetworniki. Ich średnica wynosi aż 56 mm, co jest rekordem, jeśli chodzi o nauszniki tej firmy. HD 800 szybko wywołały spore zamieszanie i zostały okrzyknięte jednymi z najlepszych słuchawek na świecie. Wkrótce zdano sobie jednak sprawę, że ich wysoka cena stanowi dla niektórych barierę nie do pokonania. Niedawno pojawił się więc tańszy model HD 700, który z wyglądu do złudzenia przypomina flagowiec.
Na tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na konstrukcje ze szczytu oferty, czeka kilka modeli oferujących wiele zalet HD 600 w znacznie niższych cenach. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszą się eleganckie HD 598. Niedawno w katalogu pojawiła się jednak całkiem nowa seria dla odbiorców, których nie interesują audiofilskie fanaberie: HD 419, HD 429, HD 439 i HD 449.

HD 600     PX 100 II     PMX 680i

Epilog
Od pierwszych sukcesów Fritza Sennheisera upłynęło 67 lat. Zamiast spocząć na laurach, firma dynamicznie się rozwija. O zdobywaniu nowych obszarów rynku w zasadzie trudno już mówić, bo w katalogu brakuje chyba tylko zestawów słuchawkowych dla kosmonautów. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Fritz zdecydował się jednak na projektowanie parków i ogrodów.

Strona firmy Sennheiser: www.sennheiser.pl

Autor: Tomasz Karasiński
Zdjęcia: Sennheiser
Źródło: HFiM 7-8/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF