HFM

Wilco - The Whole Love

86-87 02 2012 wilco

dBpm Records 2011

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Komuś, kto dotąd nagrań Wilco nie słyszał, polecam na początek dwupłytowy album „Being There” z 1996 roku. Sporo tam nastrojów przypominających The Rolling Stones z najlepszego okresu. Nowa propozycja zespołu – „The Whole Love” – zawiera wyłącznie utwory utalentowanego lidera, Jeffa Tweedy. Daleko jej jednak do wydawnictwa sprzed kilkunastu lat.
W soczyste rockowe rytmy, grane na ogół przy akompaniamencie akustycznej gitary, wkradł się tym razem grunge’owy klimat. Niektóre nagrania „zabrudzono” szumami i przesterowaniami. Szkoda, bo głos wokalisty jest na tyle wciągający, że nie potrzebuje dodatkowych atrakcji. W balladzie „Sunloathe” dodano jakieś dziwne dźwięki do podkładu instrumentalnego. Po niej jest „Dawned On Me”, też z przesterowaniem na powitanie. Taka konwencja. Liderowi spodobała się zabawa dźwiękiem, a koledzy musieli się w nią włączyć.
Na szczęście Tweedy nadal potrafi zaserwować sympatyczną, akustyczną balladę, gdzie na pierwszym planie są jego głos i gitara („Open Mind”). Umie też pożartować, jak w „Capitol City”. Wreszcie – stać go na „Whole Love”, czyli świetnie zaaranżowany i wpadający w ucho utwór tytułowy. Ciekawego materiału jest tu więcej. Nic dziwnego. W końcu to Wilco. Tyle że nie w szczytowej formie.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 2/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF