HFM

Clearaudio Nano Phono

43-46 07-08 2010 ClearaudioNanoPhono 01Klasa. Obudowę Nano Phono stanowi aluminiowy bloczek o drapanych powierzchniach i lekko sfrezowanych krawędziach. W przedniej części wydaje się litym metalem. Od spodu widać, że mniej więcej od połowy został wydrążony. W ten sposób utworzono „komorę” na układ elektryczny.

Budowa
Przednia ścianka nie nosi jakichkolwiek oznaczeń. Na górnej znajduje się logo producenta w formie metalowej płytki dopasowanej do wyfrezowania. Tam też umieszczono pokrętło regulacji wzmocnienia i precyzyjnie wygrawerowano nazwę modelu.


Nie mniejsze zaskoczenie budzi dolna ścianka ze zworkami przełączającymi tryb pracy (MM/MC) i włączającymi filtr subsoniczny oraz gniazdami do regulacji impedancji wejściowej. Należy wsunąć do nich dołączone w wyposażeniu i oznaczone kolorowym kodem oporniki. Po ich włożeniu trzeba je zagiąć tak, by można było postawić przedwzmacniacz na podłożu. Trzy niewielkie nóżki z tworzywa unoszą Nano Phono tylko o kilka milimetrów ponad półkę. Do tego są niestabilne i cięższe przewody sygnałowe spowodują kłopoty.
Na tylnej ściance tłok. Nie ze względu na ilość złącz, ale jej rozmiar. Gniazda sygnałowe, podobnie jak regulacyjne, sugerują budowę dual mono. Pomiędzy nimi umieszczono wejście zasilacza wtyczkowego 500 mA. Cały zachwyt nad precyzją wykonania pryska jak bańka mydlana, gdy przyjdzie podłączyć uziemienie ramienia. Zacisk został bezrozumnie wciśnięty pomiędzy gniazdo zasilania i wyjście lewego kanału. Poza niewygodą, niepewnością połączenia i ograniczeniem możliwości zastosowania łączówek z wtykami RCA o większej średnicy skutkuje to także nieciekawym efektem wizualnym, bo widełki przewodu uziemiającego trzeba wsuwać od góry, przez co dziwnie sterczą ponad obudowę.

43-46 07-08 2010 ClearaudioNanoPhono 02

Brzmienie
Nano Phono ma wielkie serce. W zestawieniu z AT-OC9/MLII zaskakuje możliwościami dynamicznymi i dojrzałością. Jak najdalej trzyma się od grania technicznego i beznamiętnego, wprowadzając do prezentacji silny pierwiastek analogowy. Przypomina tym dobrej klasy stopnie lampowe.
Dźwięk jest płynny i bardzo dobrze rozciągnięty w zakresie basu. Niskie tony pozostają soczyste, zróżnicowane, a przy tym lekko zmiękczone, stanowiąc wzorową w tej cenie podstawę dynamiczną. „Lampowy” charakter ma także średnica i stereofonia. Nano Phono buduje trójwymiarową scenę, swobodnie kreśląc jej głębię. Dalsze plany nie są tak dobre, jak w przypadku Phono Boxa SE, ale słuchając Clearaudio zupełnie nie miałem ochoty na audiofilskie sztuczki. Ten przedwzmacniacz sprawiał mi po prostu największą przyjemność ze słuchania każdego repertuaru, lekko kolorując minimalne braki rozdzielczości.
W klasyce nie brakowało melodyjności instrumentów solowych ani potęgi orkiestry. Nagrania wokalne to przykład niespotykanej w tym segmencie naturalności, bogatej barwy i pełnej swobody oddania wybrzmień. Najwyższe składowe zostały idealnie dopasowane do pozostałych części pasma. Nie żyją własnym życiem, jak to ma miejsce w przypadku Phono Boxa II, lecz stanowią ich harmonijne uzupełnienie. Dlatego na Clearaudio najlepiej wypadły nagrania rockowe. Metallica i Radiohead zostały zaprezentowane z wykopem, bardzo mocnym basem i bez wyostrzeń. Przy takiej dawce dynamiki nie zabrakło też porządku i zaskakujących akustycznie wybrzmień.
Odsłuch w zestawieniu z AT440MLa również nie przyniósł rozczarowań, chociaż odniosłem wrażenie mniejszej dźwięczności i nasycenia średnicy oraz złagodzenia dynamiki. Głos Cassandry Wilson pozostawał aksamitny i korzenny, ale okazał się minimalnie zmatowiony. Nagraniom Radiohead nie zabrakło mięsistości, ale już mikrodynamika uległa niewielkiemu pogorszeniu. Chyba się czepiam, bo przyjemność z tego spotkania i tak będę długo wspominał.

Reklama

Konkluzja
Drobne niedociągnięcia funkcjonalne nie przesłaniają nieprzeciętnych możliwości Nano Phono, szczególnie w zestawieniu z przetwornikami MC. To uniwersalny przedwzmacniacz, choć szczególnie zadowoli fanów rocka.

43-46 07-08 2010 ClearaudioNanoPhono T

Autor: Paweł Gołębiewski
Źródło: HFiM 7-8/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF