Dynaudio Contour S 3.4 Limited Edition

3843032016 005Oto czas i miejsce na klasyczny audiofilski mainstream. Dynaudio Contour S 3.4 LE to mniejsza podłogówka w jednej z popularniejszych serii duńskiego specjalisty. Wersję limitowaną od podstawowej odróżniają bardziej luksusowe wykończenia, zmienione elementy zwrotnicy i przewody wewnętrzne oraz metoda powlekania kopułki wysokotonowej.

Contoury S 3.4 LE to smukłe i wysokie kolumny wolnostojące. Skrzynki wykonano z MDF-u i pokryto naturalnymi fornirami. Do testu trafiła wersja w okleinie bubinga, polakierowana na wysoki połysk. Błyszczące wykończenie mają także fornir mocca i czarny lakier (jedyna opcja z kontrastującym frontem w kolorze polerowanej stali). Okleinę orzechową zabezpiecza się matowym olejem.



 

Budowa
Przy wysokości 122 cm (z cokołami), skrzynki mają zaledwie 18 cm szerokości. Są za to głębokie na 32 cm. Wymiar ten powiększa o 1 cm metalowy front, będący sztywną platformą montażową dla głośników. Ma zwężający się do dołu kształt i został polakierowany na czarny mat. Pomiędzy nim a obudową znajduje się jeszcze warstwa materiału tłumiącego. Takie połączenie zapewnia wysoką sztywność i odporność na drgania.
Wąski cokół łączy główną obudowę ze stabilizującą podstawą o lekko zakrzywionych krawędziach. Szersza z przodu i węższa z tyłu – zapewnia kolumnie pewne oparcie. Wylot bas-refleksu znajduje się z tyłu. Pomiędzy nim a zaciskami umieszczono tabliczkę z oznaczeniem modelu i jego impedancji.
Głośniki zamontowano w konfiguracji odwróconej, z wysokotonowym najniżej. To własne opracowania Dynaudio. Miękka kopułka ma średnicę 28 mm i pochodzi z serii Esotec. W wersjach LE jest powlekana w technice Precision Coating. Zdublowany głośnik nisko-średniotonowy ma sztywny kosz, odlewany z aluminium, lekką aluminiową cewkę i kaptonowy karkas. Układ porusza powlekaną membraną MSP (polimer z dodatkiem krzemianu magnezowego) z charakterystyczną dla Dynaudio dużą nakładką przeciwpyłową. Średnicę głośnika określono na 17 cm i jest to wymiar z koszem.

3843032016 00128-mm kopiłka Esotec
i dwa 17-cm stożki MSP.


Przetworniki pracują w konfiguracji dwudrożnej; częstotliwość podziału wynosi 2 kHz. To oznacza, że oba woofery przetwarzają to samo pasmo. Dynaudio łączy w ten sposób wąski front z dużą (zsumowaną) powierzchnią stożków nisko-średniotonowych. Wysokie podłogówki można więc przyrównać do dużych monitorów.


Zwrotnicę, umieszczoną w cokole obudowy, złożono z komponentów wysokiej klasy: cewek powietrznych, kondensatorów M-Cap i Bennic oraz ceramicznych oporników. Połączenia wewnętrzne poprowadzono przewodami z miedzi beztlenowej.
Zaciski, tradycyjnie dla Dynaudio, są pojedyncze i wysokiej jakości. Ich lokalizacja w cokole, tuż nad szeroką postawą, może nieco utrudnić montaż okablowania z widełkami.
Podstawy wyposażono w kolce o regulowanej wysokości. Wygodny dostęp od góry zapewniają otwory, które umożliwiają regulację przy pomocy klucza imbusowego. Dzięki temu kolumny łatwo wypoziomować. W komplecie dostarczane są także gąbkowe zatyczki bas-refleksów.
Maskownica z czarnej tkaniny, rozpiętej na metalowej płycie, jest mocowana magnesami do stalowego frontu (zdejmowałem ją do krytycznych odsłuchów). Dobrze się komponuje z bryłą kolumn, zamykając ich ciekawy projekt plastyczny.
Contoury S 3.4 LE mają nominalnie 4-omową impedancję oraz efektywność wynoszącą niezbyt imponujące 86 dB.

3843032016 001Zwrotnica tuż za terminalami.


Konfiguracja
W teście korzystałem z odtwarzacza Audio Research CD-7 z zainstalowanymi przez dystrybutora akcesoriami Synergistic Research ECT, odtwarzacza sieciowego Denon DNP-720AE, przetwornika USB Korg DS-DAC-100, gramofonu Garrard 401 z ramionami SME-312 z wkładką Audiotechnica AT-33PTG/II (MC, stereo) oraz Ortofon AS-212 z wkładką Audiotechnica AT-Mono3/LP (HOMC, mono).
Kolumny zagrały w zestawieniu z końcówkami mocy McIntosh MC-252 (tranzystorowa) i MC-2102 (lampowa) oraz przedwzmacniaczem McIntosh C-48, pełniącym także rolę stopnia korekcyjnego dla wkładki monofonicznej oraz DAC-a dla odtwarzacza strumieniowego. Większość okablowania pochodziła od Fadela z serii Coherence One (sygnałowe RCA, głośnikowe, zasilające wraz listwą Hotline), a także Aeroflex Plus i Aero Litz (XLR). Przewody cyfrowe to Supra (USB) i QED Reference Optical Quartz (Toslink).
Wśród akcesoriów znajdowały się: myjka do winyli VPI HW-17 oraz demagnetyzer Stein DE-3.
System, ustawiony na stolikach StandArt STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 36 m².

 

3843032016 001Membrany MSP – polimer
z domieszką krzemianu magnezowego

Wrażenie odsłuchowe
Contoury S 3.4 LE doskonale wpisują się w estetykę brzmienia Dynaudio. Są muzykalne i spójne, a do tego dysponują świetną górą pasma. To oczywiście nie jedyne ich zalety, o czym przekonałem się w czasie blisko trzytygodniowej obecności kolumn w moim systemie.
Filozofia tego brzmienia kojarzy mi się z syntezą, będącą przeciwieństwem chłodnej analizy. Z aktywnym budowaniem klimatu i dążeniem do piękna. Odsłuchy audiofilskiego materiału obowiązkowego potwierdziły taką wstępną diagnozę. Wszystko było na swoim miejscu i zgodne z oczekiwaniami. Taki dźwięk kojarzy się z luksusem.
Opanowanie, brak pośpiechu, komfort, odrobina ostentacji, szczypta kontestacji. Brzmienie może być jeszcze piękniejsze. Może szkoda czasu na dzielenie włosa na czworo; nie warto też tracić energii na brutalną szczerość. Są rzeczy ważniejsze, a za najważniejszą Dynaudio uznają muzykę. Ta ma być odtworzona spójnie, z wpisanym w nią sercem i pięknem. Być może nie każdy padnie na kolana przed taką estetyką, nie sposób jednak odmówić jej klasy.
Po tym, jak Contoury S 3.4 LE tak dobrze wypadły w miłych dla ucha i trochę cukierkowych audiofilskich klimatach, przyszedł czas na winylowy tor przeszkód. Przybrudzone brzmienia Radiohead z „In Rainbows” (45 RPM) wymagają prezentacji dynamicznej i kontrolowanej. Dynamicznej, by uchwycić niuanse przetworzonych elektronicznie instrumentów i wokali, zróżnicować mikrodynamikę grających w tym samym paśmie gitar i syntezatorów, oddać wibrato wokalu Thoma Yorke’a. Kontrolowanej, by gęste aranżacje nie zagłuszyły muzyki, a nawałnica dźwięków nie przytłoczyła słuchacza.

 

3843032016 001Tabliczka znamionowa
i pojedyncze zaciski.

Dynaudio pokazały, jak rozwiązywać takie problemy i omijać pułapki. Dźwięk okazał się tak dobry dzięki swobodzie dynamicznej. Kolumny unikają krzykliwości i grają taki repertuar gładko i bez wysiłku.
Sztukę wpisania wysublimowanych wysokich tonów w piękny przekaz Duńczycy opanowali do perfekcji. Każdy z utworów odsłuchałem od początku do końca i z wielką przyjemnością. Dodam, że bardzo wysoko oceniłem kontrolę basu i proporcję jego nasycenia do szybkości.
„Lester Bowie’s Brass Fantasy” na LP „I Only Have Eyes For You” (ECM) to grupa ośmiu blaszanych instrumentów dętych z towarzyszeniem perkusji, dająca i klimat, i podmuch. Nagranie pochodzi z połowy lat 80. XX wieku, a więc dekady niezbyt mile wspominanej przez kolekcjonerów płyt analogowych. Jednak nawet ocierające się o kakofonię kulminacje nie powodowały zmęczenia ani nie drażniły ostrością. Oczywiście, taka dawka trąbek nie ma prawa grać w sposób stłumiony i tego Dynaudio unikają. Podobnie jak na żywo, tak i w odsłuchu dęciaki grają dźwięcznie i wibrująco, ale nie popadają w nadmierną ostrość i nie stają się nieprzyjemne w odbiorze. Do tego realizacja ECM-u zapewniła rozbudowaną stereofonię i spektakularną przestrzeń akustyczną wokół muzyków, dzięki czemu nie zlewali się w ścianę dźwięku.
Jedyne, co można wypomnieć Dynaudio w chwilach słabości, to przewaga jakościowa imponującej szerokości sceny nad jej głębią. Co nie oznacza, że głębi nie ma albo jej brakuje. Jest, i to dobra, co można docenić zwłaszcza w nagraniach akustycznych.
Album Tomasa Demengi, grającego wiolonczelową suitę Nr 3 C-dur J.S. Bacha (ECM) pokazał wiernie odtworzoną barwę instrumentu, wirtuozowsko cieniowane brzmienie oraz pogłos pomieszczenia i wybrzmiewanie każdego pociągnięcia smyczkiem. Realizacja zachowuje naturalną perspektywę i nie powoduje rozdymania instrumentu do wielkości organów. Tak brzmi muzyka w Sali Kameralnej FN. Złudzenie jest bliskie ideału. Ten odsłuch pokazuje także, jak śpiewne i muzykalne są to głośniki.

 

3843032016 001Dynaudio Contour S 3.4 LE
w naturalnym fornirze bubinga.

Kontynuując wątek stereofonii, dodam, że scena jest minimalnie obniżona w stosunku do wrażeń generowanych przez wiele innych kolumn. Może to wynikać z niskiego umiejscowienia przetwornika wysokotonowego. Próbując określić pozycję wiolonczelisty, odniosłem wrażenie, że siedział dokładnie na moim poziomie, a żeby zlokalizować instrument, nie musiałem unosić głowy. Wiolonczela grała oparta nóżką o podłogę pokoju. Tak, jakbym siedział na poziomie sceny, a nie parteru widowni. Łatwo się przestawić na taką prezentację już po krótkim kontakcie z Contourami.
Odsłuchy LP „Live Recording” Louisa Armstronga oraz „Harpsichord recital” Elżbiety Stefańskiej-Łukowicz (oba Muza Polskie Nagrania) pokazały, że Dynaudio potrafią budować wrażenie akustyczne także w nagraniach mono. W tych największe znaczenie miało prawidłowe oddanie akustyki. Instrumenty zostały przedstawione naturalnie pod względem barwy, a specyfika realizacji oddana wiarygodnie, acz bez akcentowania słabych punktów.

3843032016 001Maskownicę lepiej zdjąć
do krytycznego odsłuchu.


Podłogówki Dynaudio okazały uniwersalne i sprawdziły się w każdym repertuarze, także nie uwzględnionym w opisie. Aby zapewnić im dobre warunki pracy i komfort odsłuchów, warto zadbać o wydajny wzmacniacz. W przypadku końcówek mocy McIntosha bardziej przypadła mi do gustu tranzystorowa MC-252. Przełączenie na MC-2102 skutkowało odczuwalnym ociepleniem i rozpulchnieniem brzmienia. Choć z drugiej strony, w przerwie testu Contoury wystąpiły na Audio Video Show 2015 z lampowym wzmacniaczem Octave, które to zestawienie zwróciło uwagę wielu odwiedzających. Więc z lampą także można znaleźć udane połączenie, chociaż sugerowałbym wzmacniacze jak najbardziej neutralne i dobrze kontrolujące głośniki. Przy tym poziomie cenowym elektroniki oraz kolumn i tak nie pozostaje nic innego, jak samemu wypróbować konkretne połączenia. Szczerze do tego zachęcam, bo…

Konkluzja
… Dynaudio Contour S 3.4 LE są wprost stworzone do wielogodzinnych odsłuchów. Audiofilski triathlon.

 



 

 

DynAudioContourS34LE o




Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 03/2016

Pobierz ten artykuł jako PDF