HFM

Harbeth Super HL5

harbethhl5
Wygląd Super 1115 stanowi ewidentną negację współczesnych trendów wzorniczych. Z szeroką ścianką przednią i nietypowymi proporcjami Ilarbethy prezentują się tak staroświecko, że, paradoksalnie, mogą aspirować do miana awangardy.

 

 
 
Budowa

W dobie smukłych kolumienek i wąskich przednich ścianek brytyjskie skrzynie wyglądają jak z innej epoki. Rzucają wyzwanie naszym przyzwyczajeniom, intrygują i prowokują. U jednych wywołają uśmiech przyprawiony nutką nostalgii, inni na ich widok się skrzywią i mrukną coś o gdańskich szafach. Trudno sobie jednak wyobrazić, że kogokolwiek pozostawią obojętnym. We współczesnym pejzażu designerskim stanowią element klujący w oczy do tego stopnia, że wręcz nie wypada nic mieć na ich temat sprecyzowanej opinii. Obudowę Super HL5 wykonano w oryginalnej technice. nazywanej przez Harbetha Super Tuned Structure. Z grubsza chodzi o to, że ścianki tylna i przednia nic są, jak w innych kolumnach, klejone do korpusu, ale doń przykręcane. Jest to czynność pracochłonna. ale producent wierzy, że warto. I rzeczy iście jego wiara musi być silna, skoro zmontowanie pary kolumn wymaga wkręcenia łącznie 48 śrub (12 na każdą ściankę). Technikę STS opracowano dla potrzeb BBC jeszcze w głębokich latach 70. i wykorzystano m.in. w legendarnym minimonitorze LS 3/5a. Alan Shaw, właściciel i konstruktor Harbetha od 1987, pozostał wierny temu rozwiązaniu nie tylko z szacunku dla tradycji, którą sam jako młody pasjonat podziwiał, ale również dlatego, że ma ona całkowicie eliminować podbarwienia dźwięku pochodzące od obudowy. Na czym polega wyższość wkrętów nad klejem stolarskim co prawda nie wyjaśnia. ale niewykluczone, że skoro British Broadcasting Company swego czasu hojną ręką łożyła na badania i rozwój, ich pozytywne wyniki zostały udokumentowane i spoczywają w archiwach rozgłośni. Znamienny jest tylko fakt, że współcześnie ani Kef ani Spendor (Rogers nic istnieje) nie stosują już śrubek nawet w drogich monitorach. Czyżby ich właściciele poszli na łatwiznę?

Kolejnym oryginalnym rozwiązaniem jest głośnik niskośredniotonowy, a dokładniej — materia'. z którego wykonano membranę. Jest to tworzywo o nazwie Radial, opracowane przez Shawa na początku lat 90. Radia! jest odmianą polipropylenu, a jego poprzedniczką była poczciwa bekstrena. tvorzywo to zawojowało kiedyś świat brytyjskich audiofilów, ale niepokorny właściciel Harbetha już wtedy postanowi! opracować coś jeszcze lepszego i wierniej oddającego naturalne brzmienie instrumentów. Po pierwszych zachwytach bekstreną część słuchaczy doszła bowiem do wniosku, że glośniki z tymi membranami grają niby poprawnie, ale ich dźwięk jest powolny, zamulony i brakuje mu szczegółów. Shaw postanowi! detale odzyskać i po paru latach prób (różne źródła podają okres od 4 do 10 lat) uzyskał dokładnie to, czego potrzebował. Od tamtej pory Harbeth nie rozstaje się z Radialem. W Super HL5 wykonano z niego 20cm woder. Jak na monitor jest to bardzo duży głośnik, ale skoro zdecydowano się na 50litrową obudowę, szkoda było wkładać w nią coś mniejszego. Jubileuszowe Harbethy są układem 3drożnym, ale tak dziwnym, że jedynym podobnym głośnikiem, jaki przychodzi mi na myśl jest Spendor 1/2. Super HL5 ma bowiem głośnik niskośredniotonowy i... dwie kopułki wysokotonowe. Istne kuriozum, tym bardziej, że wbrew deklaracjom producenta, drugi przetwornik trudno uznać za supertweeter. Pasmo przenoszenia z normalnym, 3decybelowym spadkiem kończy się w okolicy 24 kHz: jest więc odrobinę szersze niż w konwencjonalnych układach. Jednak już z nowymi kolumnami z pierścieniową Vifą konkurencji nijak nie wytrzymuje. Deklaracje o przygotowaniu HL5 do współpracy z gęstymi formatami są więc składane na wyrost i spokojnie można było je sobie darować. Trochę więcej niż ziarnko prawdy jest natomiast w informacji, że Super HL5 są, cytuję: „AV Ready". Samo sformułowanie trąci, co prawda, ulotką od japońskiego amplitunem, ale rzeczywiście monitory nie powinny wywoływać zniekształceń obrazu, nawet gdy postawimy je blisko telewizora.

Producent nie pokusił się o pełne ekranowanie, a nawet nie zabezpieczyl wszystkich przetworników. Jednak w miejscu, gdzie ryzyko rozpraszania szkodliwych pól jest największe, czyli na magnesie woofera — przykleił odwrotnie spolaryzowany pierścień ferrytowy. To prosty, ale skuteczny sposób skupienia pola w szczelinie i ochrony komponentów towarzyszących. Poza radialową membraną i ekranowanym magnesem głośnik niskośredniotonowy nie wyróżnia się już niczym szczególnym. Ma raczej tani kosz z tworzywa sztucznego i wklęsły resor z gumy. Niewielki stożek w centrum membrany to zwykła nakładka przeciwpyłowa. Pierwszy z dwóch tweeterów jest chłodzoną ferrofluidem kopułką Seasa. 25mm membranę z aluminium chroni przed uszkodzeniami mechanicznymi metalowa siateczka. Producent twierdzi, że głośnik jest ekranowany, ale, niestety, nie ma racji. Na temat drugiej wysokotonówki informacje producenta są już kompletnie sprzeczne. Na pewno nie jest ona ani 25mm, ani jedwabna. Bliższa prawdy wydaje się wersja, że w składzie membranki znajduje się tytan. Na pewno wiemy natomiast, że tweeter jest Wmm i powstał we Francji. O konstrukcji obudowy już wspomniałem. Warto jeszcze dodać, że całość złożono z płyt MDF. Grubość ścianek nie jest na pewno rekordowa — przód i tył 15, reszta 7 mm, ale dwa wewnętrzne obramowania usztywniają całość i pomagają kontrolować rezonanse. Piątki są standardowo dostępne w fornirze wiśniowym i klonowym, ale realizowane są również indywidualne zamówienia. Wnętrze jest tłumione na wszystkich płaszczyznach grubą gąbką, a na ściance tylnej dodatkowo piatem maty bitumicznej. Tutaj też przytwierdzono zwrotnicę, dzięki czemu droga od gniazd jest bardzo krótka.

Harbeth zapewnia, że dzięki umiejętności dobierania głośników ich integracja nie wymaga użycia skomplikowanych filtrów. ale wystarczy spojrzeć na płytkę, by stwierdzić. że o minimalizmie nie może być mowy. Komponentów jest sporo, jakość różna — tylko foliowe kondensatory, ale też same cewki rdzeniowe. Komponenty mają wokół siebie sporo miejsca i ryzyka interferencji raczej nic ma. Podwójne gniazda umożliwiają połączenie 2kablowe albo zasilanie sekcji nisko i wysokotonowej z oddzielnych wzmacniaczy. Jakość terminali jest bardzo dobra: od strony praktycznej również są bez zarzutu. Nakrętki pokryto drobnymi wyżłobieniami, co ułatwia mocniejsze dokręcenie przewodu. Terminale akceptują dowolny typ wtyczek i gołe kable o średnicy do 4 mm. W standardowym wyposażeniu znajdują się maskownice. Czarny materiał jest rozpięty na cienkiej ramce, którą należy wcisnąć w wyżłobienie na przedniej ściance. Rozwiązanie to Harbeth nazywa Frameles Rome (ramka bez ramki), a opracował je, żeby na czas krytycznego odsłuchu nie trzeba było zdejmować maskownic. Zwykle istnieje ryzyko załamywania się dźwięku na elementach mocujących materiał. W tym przypadku nie powinno mieć ono miejsca. Jakość materiałów i wykonania jest dobra, chociaż podejrzenia, że Super HL5 można by sprzedawać taniej nie są bezpodstawne. Produkt pochodzi jednak od cenionego producenta audiofilsIdego, a przez nietypową formę jest również odrobinę snobistyczny. Postrzeganie ceny wyłącznie w kontekście wartości materiałowej byłoby więc uproszczeniem.

Wrażenia odsłuchowe
Podstawową sprawą w przypadku HL5 są podstawki. Monitory mają nieprzystające do współczesnych standardów proporcje, a Harbeth nie zaproponował dotychczas żadnej własnej konstrukcji. Eksperymenty mogą być przez to trochę skomplikowane, ale próby przeprowadzone podczas testu pozwoliły określić ogólne wymagania. Piątki są duże, a podstawowa zasada ustawiania kolumn mówi, że głośnik wysokotonowy powinien się znaleźć mniej więcej na wysokości uszu słuchacza. Uwadniając ten fakt, mendy do HL5 powinny mieć ok. 40 cm wysokości. Ale to nie wszystko. W tym konkretnym przypadku nie mniej istotna od wysokości jest masa stendu. Podstawka pod piątki musi być ciężka i stabilna niczym mur. Ażurowe konstrukcje raczej nie zdadzą egzaminu. Dystrybutor Harbetha dostarczy! do recenzji podstawki zaprojektowane z myślą o monitorach Eposa, ale mimo, że byly niższe od czwórek StandArta, dźwięk zmieni! się na gorsze. Z Modelem 4 był poddany i spójny, z Eposami stracił homogeniczność i porządek. Stał się zabałaganiony, chaotyczny i rozjaśniony. Wysokich tonów zrobił się nadmiar, za to bas gdzieś przepadł. A przecież zupełnie nic o to chodziło.

Harbethy to kolumny ujmujące harmonią i muzykalnością. Nic zdmuchną nas z fotela pierwszym dźwiękiem, ale też nie trzeba długo czekać, by docenić ich walory. Brzmienie jest syntetyczne, a jednocześnie precyzyjne; barwa ciepła, ale klarowna i nasycona. Najlepsze jednak że zgodnie z deklaracjami Harbetha, nie słychać szwów. Bardzo trudno określić, kiedy przestaje działać radialowy woofer, a włączają się kopułki. Harbeth wyzwala w słuchaczu emocjonalne podejście do muzyki. Pokazuje ją tak, jakby chciał nucić na nas urok. I chyba mu się udaje, bo po jakimś czasie łapiemy się na tym, że zamiast ujmować się innymi rzeczami, siedzimy i słuchamy. Nawet jeśli pilot do odtwarzacza gdzieś nam się zapodział, to też niewielka strata. A przecież nic ma tu ani kosmicznych technologii, ani wojskowych materiałów, ani przetworników o wyśrubowanych parametrach. Ale to, co jest pięknie razem współgra. Tak spójne połączenie plastiku (bo jak inaczej nazwać radial?) i aluminium to naprawdę duże osiągnięcie. Płynność dźwięku chwyta za serce, dokładność przemawia do rozumu, a archaiczne proporcje obudowy przywołują na myśl czasy lampy i analogu. jubileuszowe Harbethy to nie tylko monitorowy dźwięk, ale też specyficzny styl. Daleki od modnych trendów, trochę staromodny, ale jakoś irracjonalnie kuszący. Duży monitor na niskim stendzie jako symbol audiofilskiej awangardy? Dlaczego nie? Smukłe skrzynki w srebrnym wykończeniu powoli zdobywają supermarkety.

Może więc czas na powrót do przeszłości? Niskie tony w HL5 przetwarza głośnik z tworzywa sztucznego i wprawne ucho szybko wychwyci, że trochę brakuje papierowego zabarwienia. Kontury też nie są tak ostre i klarowne jak w dobrych woderach celulozowych, ale poza tym bas ma całkiem naturalną barwę i odpowiednio dużą moc. Harbeth ze swobodą generuje wysokie ciśnienia niskich tonów, w czym zdecydowanie bliżej mu do kolumn podłogowych niż do minimonitorów. Zresztą nic w tym dziwnego — 20cm woofer w 50litrowej skrzyni to ai nadto, by wprowadzić w drżenie nawet spory Pokój/Przestrzeń zaprzecza przekonaniu, że kolumny z szeroką przednią ścianką muszą grać według schematu lewyśrodekprawy. Prawdą jest, że dużym skrzyniom trudniej zniknąć z pokoju, ale jeśli poświęci im się trochę uwagi, dekty okażą się satysfakcjonujące. Scena stereofoniczna koncentruje się na linii łączącej głośniki, ale jeżeli wynika to z nagrania, może zostać rozbudowana do tylu. Nie jest więc tak, że Piątki Pulą pierwszym planem niezależnie od okoliczności. Przestrzeń jest bliska, ale nie fałszywa. Jej precyzja nie budzi zastrzeżeń. Definicja źródeł pozornych w zasadzie będzie zależeć od systemu. Im wyższej klasy, z lepszą separacją kanałów, tym bardziej wiarygodna będzie iluzja. Super HL5 są przy tym precyzyjnym narzędziem oceny komponentów elektronicznych. Budowanie wysokiej klasy zestawu można rozpocząć od nich bez ryzyka pomyłki. Sprawdzą się w roli doradców pomagających wybrać sprzęt, a później uprzyjemnią chwile spędzone na odsłuchu. Nie wolno tylko przesadzać z regulatorem głośności. Harbeth to nie Cenrin Vega i nie lubi, gdy traktować go brutalnie.

Konkluzja
25. rocznica istnienia to z pewnością piękny jubileusz, ale tak naprawdę, każda okazja jest dobra, by stworzyć dobre kolumny. 


 



 

2875 12

2875 12

2875 12

 


Źródło: Hi-Fi i muzyka 11/2002

Pobierz ten artykuł jako PDF