HFM

Elac 510

elac510
Być może część z Państwa ta wiadomość zaskoczy, ale Elac istnieje od... 1926 roku. Co prawda, w początkach swej działalności niemiecka firma pracowała nad projektami, które z audio miały związek cokolwiek luźny, ale już w 1948 stała się pełnoprawnym uczestnikiem świata hifi.


Wtedy wlanie powstał „patefon" PWI, bestseller sprzedany w ilości 4 milionów egzemplarzy. Rok 1957 przyniósł rewolucję w postaci pierwszej stereofonicznej wkładki gramofonowej z ruchomym magnesem. W 1984 roku Elac zmodylikował profil działalności i zajął się projektowaniem i produkcją kolumn głośnikowych.

 

Dziś może się pochwalić 8 seriami, pokrywającymi wszystkie segmenty cenowe. Linia 5 to oferta dla zaawansowanych i zamożnych. Najdroższy, 3drożny model 518 kosztuje w podstawowym wykończeniu 12000 z]. Droższe od „piątek" są już tylko prestiżowe 4IN. Ale to temat na osobną opowieść. Linia 5 obejmuje aż siedem modeli • w tym dwa głośniki centralne i subwoofer. Wszystkie konstrukcje łączy jednolite wzornictwo obudów, a co najważniejsze  ta sama technologia przetworników elektroakustycznych

Budowa
Elac 510 to klasyczny 2drożny, 2glośnikowy minimonitor z obudową typu basrelleks. Po zdjęciu maskownicy w oczy rzuca się schowany za kratkami głośnik wysokotonowy. „Jel tweeter" oparto na konstrukcji Air Motion Transformer opracowanej przez Oskara Hcila i udoskonalonej przez Elaca. Istotą tego nietypowego przetwornika jest membrana w postaci wstęgi złożonej w harmonijkę. Dzięki takiemu upakowaniu powierzchnia drgająca jest ok. 10 razy większa niż w przypadku konwencjonalnej calowej kopułki. Tak duża membrana wymagała zastosowania mocnego napędu. Konstruktorzy Elaca zdecydowali się na magnes neodymowy, zapewniający przy kompaktowych rozmiarach pole o odpowiednim natężeniu. Ciekawy jest również głośnik niskośredniotonowy. Patrząc na niego z zewnątrz można odnieść wrażenie, że wykonano go z aluminium. To prawda... chociaż nic do końca. Woofer ma strukturę kanapkową  część zewnętrzna to rzeczywiście stożek z folii aluminiowej o grubości zaledwie 0,2 mm, natomiast warstwa bazowa, to stara, dobra celuloza. Projektanci Elaca mieli prosty, a zarazem innowacyjny sposób na połączenie sztywności z dobrym tłumieniem wewnętrznym. Jak zapewniają, sandwich świetnie tłumi rezonanse cząstkowe, a przy tym jest szybki, a jego dźwięk pozostaje wolny od zniekształceń. Groźnie wygląda jego zawieszenie. Grubość i sztywność gumy przywodzą na myśl resory głośników subwoferowych, którym niestraszne nawet duże odchylenia. Całą obudowę wykonano z płyt MDF. Krawędzie zostały zaokrąglone, dzięki czemu skrzynka nie wygląda tak surowo jak w przypadku Studio 100.510 są dostępne w różnych wersjach kolorystycznych. Na zamówienie, producent wykonuje kolumny w wielu kolorach tęczy; w tym zielone, bordowe, niebieskie czy melonowe. Do wyboru, do koloru, ale cena przy nietypowym zamówieniu wzrasta do 7500 zl za parę. Wnętrze obudowy obficie wytłumiono wełną, co utrudnia zgłębienie tajników budowy. Można wyczuć poprzeczkę usztywniającą i stwierdzić, że okablowanie poprowadzono grubymi skrętkami ze srebra. Gniazda przyłączeniowe, choć dobrej jakości, są niezwykle kłopotliwe w użytkowaniu. Praktycznie najlepiej byłoby podłączyć Elaki gołymi kablami. Montaż widełek jest trudny ze względu na dużą średnicę trzpieni (wtyk ma za mały rozstaw, żeby go objąć), a zaślepki uniemożliwiają instalacje bananów. Słowem  tragedia.

Wrażenia odsłuchowe
Jeszcze w latach 90. modne było pojmowanie niemieckich kolumn jako pozbawionych elementarnej finezji, za to obdarzonych natarczywą górą i potężnym, dudniącym basem. Jak mylny był to pogląd, niech świadczą choćby recenzje Audio Physica, Zollera czy Audio Pura. Dziś do tego prestiżowego kwartetu chciałbym dopisać Elaca. 510 zwaliły mnie z nóg. O takim brzmieniu marzy każdy słuchacz dysponujący średnimi zasobami gotówki i takim że samym, średnim pomieszczeniem. Elac „510" zdaje się minimonitorem idealnym do pracy w takich warunkach. Jego dźwięk w 16,5metrowym pokoju był po prostu bajeczny; spójny, mocny, a jednocześnie zaskakująco klarowny i przejrzysty. Widząc dwa srebrzone przetworniki, pomyślałem w pierwszej chwili: „Oho, będzie jazgotnik". I pomyliłem się tak jak tylko pomylić się można. Dźwięk Elaca ma tyle wspólnego z natarczywością co polityczne elity z elitami. Nic. Jest fenomenalnie spójny. Do tego stopnia, że chociaż słuchałem „510" najdłużej ze wszystkich głośników w  teście, nie byłem w stanie wskazać obszaru, w którym do akcji włącza się wstęgowa harmonijka. W brzmieniu niemieckich kolumienek jest coś tak urzekającego, że wprost nic sposób się od nich oderwać. Któregoś dnia, już poza konkursem, słuchałem koncertu fortepianowego Brahmsa. Krystian Zimerman grał, Leonard Bernstein dyrygował, aż w pewnej chwili wpadł w odwiedziny zaprzyjaźniony pianista, wykładowca Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Wierzcie mi albo nie, ale tylu komplementów pod adresem akurat testowanego systemu audio nic słyszałem już bardzo dawno. Oczywiście swój udział w sukcesie Elaca miał bez wątpienia Sondek Linna i 383 Marka Levinsona, ale nic zmienia to faktu, że „510" zagrały naprawdę wybornie. Równie zgrabnie wybroniły się z posądzenia o brak basu. Są to jedne z bardzo niewielu minimonitorów, które zaprzeczają tezie o ograniczeniach małych skrzynek. Basisko, które się z nich wydobywało wprawiło mnie w szczere zdumienie. Nie dość, że byto obfite, schodziło nisko i zachowywało przy tym nienaganną kontrolę, to jeszcze miało naturalną, zróżnicowaną barwę. Moglem się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że z minimonitora usłyszę bas tej jakości i w takiej ilości. Nie mam tu nic do dodania  czapki z glów1 Elaki prezentują również precyzyjną, ładnie poukładaną scenę muzyczną. Nie jest ona może spektakularna, ale prawidłowa na pewno. Plan zaczyna się na linii łączącej głośniki i ciągnie się w głąb na wystarczająco wiarygodną odległość. W dyscyplinie znikania z pokoju „510" nie dorównują na pewno niedoścignionym pod tym względem Totemom Model One, ale to, co pokazują w zupełności wystarczy. Stereofonia ma realistyczne rozmiary, źródła pozorne nic są sztucznie zmniejszane. Ich lokalizacja nie budzi wątpliwości. Jeżeli zaś idzie o dynamikę, to podobnie jak bas, nijak nic przystaje ona do negatywnego stereotypu minimonitora. Elac nie kombinuje  jeśli ma buchnąć energią  nie tłumi jej w sobie, kiedy zaś trzeba potrafi dopieścić ledwie odczuwalny detal z dalszego planu.

Konkluzja
i co tu konkludować? 510 po prostu są świetne.

 



 

2875 12

2875 12

 


Źródło: Hi-Fi i muzyka 01/2002

Pobierz ten artykuł jako PDF