HFM

JBL Studio Monitor 4307

58-59 12 2013 01

Komu się podobały Altusy? Pewnie nikt się nie przyzna, ale w duchu wiele osób tęskni do tej estetyki.

Tak już jest, że symbole młodości smakują jak szampan z truskawkami, a czas upiększa wspomnienia. Pamiętamy tylko dobre zdarzenia. Bo, przyznajmy szczerze, były to głośniki tanie, topornie wykonane i niekoniecznie wybitne. 4307 nawiązują do tamtej estetyki, ale prezentują się jak sen posiadacza Tonsili. To nieporównywalna jakość wykonania, komponenty i materiały. A wygląd? Powiedzmy uczciwie: tradycjonalistów i miłośników techniki zwali z nóg. Monitory są tak piękne w swojej surowości i studyjnej formie, że dech zapiera. Wyobraźcie sobie – na żywo wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Oczywiście, to subiektywna opinia, bo wiele osób wybierze forniry i klasyczną urodę stereo, ale ja, kiedy zobaczyłem 4307 po raz pierwszy, wiedziałem, że potrzeba tylko pretekstu, aby trafiły do redakcji.




Budowa

4307 ma studyjny rodowód i należy do serii sześciu modeli. Pod względem ceny to sam środek linii Studio Monitor. Znajdziecie w niej jeszcze np. 4365 z ogromną tubą wysokotonową.
Monitory są bardzo duże. Obudowy zrobiono z płyt MDF i wykończono dobrej jakości folią. Może przydałby się fornir, ale w reżyserce nie ma to znaczenia. Trójdrożny układ bazuje na 25-cm głośniku basowym z pulpy papierowej, z gumowym zawieszeniem. Biała membrana ma sporą nakładkę przeciwpyłową. Czarny 12,5-cm średniotonowiec to też papier, tyle że powlekany lepkim polimerem. Wysokie tony odtwarza tuba o średnicy 38 mm, a podział częstotliwości następuje przy 1,5 kHz i 6,5 kHz. Otwory bas-refleksu dmuchają do przodu. Ciekawostką są regulatory tłumienia. Umieszczone na froncie, pozwalają dostosować charakterystykę do pomieszczenia.




58-59 12 2013 02Dwie cewki, dwa kondensatory. Wystarczy.

 
Kolumny są wyjątkowo przyjazne wzmacniaczom. Zagrają ze wszystkim, co membranami rusza. Dla wielu osób jeszcze ważniejsze będzie to, że sprawdzą się niemal wszędzie. W klitkach rzędu 10 m² i w cztery razy większych salonach. Na podstawce i na półce, wciśnięte pomiędzy książki i bibeloty. Przysunięcie ich do tylnej ściany, prawie na dotyk, tylko im pomaga. W takim otoczeniu zresztą zwykły pracować.
Jeżeli macie trudne warunki – JBL jest dla Was. Tylko półka musi być mocna, bo 4307 ważą prawie 17 kg.

 
Wrażenia odsłuchowe

Widzicie ten biały głośnik na zdjęciu? No to chyba już wiecie, czego możecie się spodziewać. Basu przez wielkie „B”?

Owszem, ale jeżeli coś ma go więcej niż Mission, to zaczyna się robienie z monitora subwoofera. Jestem przeciwny takim praktykom, podobnie jak jedzeniu zupy nożem czy wychodzeniu na deszcz w czepku pływackim. Wszystkie przedmioty mają swoje przeznaczenie. JBL zdaje sobie z tego sprawę i proponuje monitor, choć 4307 ma już naprawdę możliwości kolumny podłogowej. Skrzynki są równie duże, a 25-cm woofer nie wylądował w nich przypadkiem.

Dołu jest dużo. Na granicy „bardzo”, ale jednak tylko tam, gdzie zachodzi taka potrzeba. To z kolei świadczy, że monitory zostały zaprojektowane z wyobraźnią i wiedzą. Więcej basu znajdziecie choćby w Elacach. Revel też potrafi mocniej pociągnąć dołem, ale większość zestawów na podstawkę się tu wysila. Tymczasem w JBL-u bas jest równo rozciągnięty w całym dostępnym paśmie. Daje to wrażenie swobody, a efekt nie jest żyłowany na siłę. Niskie tony są raczej szybkie i dokładne niż miękkie i misiowate. To ten słynny papierowy charakter, w którym moc łączy się z tempem i szybkim oddaniem impulsu. Nie ma tu za grosz lenistwa.

 

58-59 12 2013 03Własne, legendarne głośniki JBL-a. Papier i tuba.


Dolny zakres średnicy jest lekko cofnięty, przez co dźwięk jest przeważnie jasny i świeży. Dopiero w szybkich metalowych numerach do głosu dochodzi górny bas i tam brzmienie nabiera masy. Ale czy przypadkiem nie powinno tak być? Po tubach spodziewamy się ostrej, lekko syczącej góry. Nic podobnego: JBL-e prezentują ten zakres aksamitnie i czysto i tutaj widzę przełom w aplikacji tych przetworników. Tak dobrej góry, jak w 4307 w kolumnach amerykańskiej legendy jeszcze nie słyszałem (pomijając high-endowe monstra, ale to nie było u mnie w domu, więc się nie liczy do dzienniczka).
Szczegółowość, jak na głośnik studyjny, jest w porządku, choć bez rewelacji. W ogóle te skrzynki odbieram bardziej jako estradowe (wyłączając z tego porównania wysokie tony), bo uwielbiają grać głośno, a nawet bardzo głośno. W zasadzie nie mają w tej kwestii ograniczeń i tutaj ujawnia się potencjał białej membrany. Dla JBL-a impreza w sporym salonie to chyba pestka.


58-59 12 2013 04Jedna para złoconych gniazd.


Przestrzeń jest typowa dla monitora bliskiego pola, co oznacza ekspozycję bliższych planów. To dodatkowo podkreśla koncertowy charakter kolumn.

Konkluzja
Mocna rzecz.


58-59 12 2013 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF