HFM

Dynaudio Confidence C1

Mag 20-22 12 2009 01Dynaudio to nie tyle legenda, co fundament świata hi-fi. Jedna z darzonych zaufaniem firm, które od lat bazują na solidności i dobrej dostępności swoich produktów.

Kolumny Dynaudio w wersji dla początkujących nigdy nie były szczególnie tanie, ale mieściły się w granicach możliwości skromnego melomana (sławna seria Audience), najdroższe zaś szybują pod sufitem, jednak jeszcze go nie przebijają. No, może w paru miejscach.
Sam dawno nie miałem okazji posłuchać zestawów tej firmy, dlatego z zadowoleniem przyjąłem do testu małe Confidence, należące do jednej z wyższych (a więc i droższych) serii w katalogu duńskiego producenta.


Obudowa Confidence C1 jest niewysoka, jednak głęboka, co wydatnie zwiększa jej pojemność. Przednią ściankę tworzy duży panel o dziwacznym kształcie, powiększający masę i sztywność przedniej odgrody, a przy tym zapewniający unikalny efekt wzorniczy. Głośniki to oczywiście Dynaudio, i to z wyższej półki. Nisko-średniotonowy (17 cm) to typowa konstrukcja wyposażona w membranę z tworzywa sztucznego (MSP), cewkę o dużej średnicy i ogromną nakładkę przeciwpyłową. Dynaudio od lat pozostaje wierne MSP i dobrze robi, gdyż, po pierwsze, klienci dobrze go przyjmują, a po drugie, moim zdaniem, najlepszą średnicę daje właśnie polipropylen. Wysokotonowiec (28-mm Esotar) to również typowa dla duńskiej wytwórni jedwabna kopułka, która wskutek przesycenia materiałem impregnującym jest niemal zupełnie przezroczysta.
Tylną ściankę ozdabiają pojedyncze terminale dobrej jakości oraz duży kanał bas-refleksu.
Oryginalna jest podstawa: przyśrubowany do właściwej obudowy klocek, który sam z kolei służy do skręcenia z dedykowanymi standami. Otrzymaliśmy je do testu razem z kolumnami i oczywiście wykorzystaliśmy.

Alek Rachwald

Mag 20-22 12 2009 opinia1

Dynaudio zawsze cieszyły się dobrą opinią. Zwykle mówiono o basie powyżej oczekiwań i o ciepłym, muzykalnym dźwięku. Przyznaję, że coś w tym jest. Po tygodniach spędzonych z tymi zestawami mam o nich bardzo dobre mniemanie i gdybym miał skonfigurować niewielki system, np. do biblioteki, małe Confidence trafiłyby na początek listy, ewentualnie z jakimiś najlepszymi miniaturkami od Sonus Fabera.
Monitory popisały się niezwykle płynnym, organicznym brzmieniem o barwnej średnicy. Małe składy jazzowe (Davis, Shorter, Jarrett, Bill Evans, Stan Getz) brzmiały ciepło, plastycznie, a przede wszystkim naturalnie, bez naleciałości „technicznego hi-fi”. Zestawy grają trochę oddaloną sceną, co nawet zwiększało realizm. Pojawiło się przyjemne poczucie słuchania w klubie przy oddalonym od sceny stoliku. Oprócz pięknej barwy Confidence wykazały się szczegółową, wcale nie ograniczoną górą, która w razie potrzeby potrafi nieźle przyciąć (trąbka Davisa). Przeciwległy skraj pasma jest bardzo dobry jak na rozmiary głośników i określiłbym go jako wystarczający dla tego rodzaju muzyki akustycznej. Kontrabas zachowuje odpowiednią masę i proporcje do innych instrumentów.
Zachęcony łagodnym brzmieniem średnicy wziąłem na warsztat muzykę elektroniczną. Odgłosy z płyt Vangelisa były milsze niż zazwyczaj. Za pośrednictwem plastikowych głośników daje się ich słuchać z przyjemnością. Najładniej wypadła „Apokalipsa zwierząt” – przed laty jeden z moich ulubionych albumów. Dynaudio nie brzmią ostro czy szorstko, choć pozostają szczegółowe.
Mimo monitorowej proweniencji przyjemnie słucha się także symfoniki. Oprócz typowego repertuaru („Requiem” Mozarta, koncerty klawesynowe Bacha i fortepianowe Chopina) skupiłem się na dłużej na koncertowej wersji „Dziadka do orzechów” Czajkowskiego (balet według książki E. T. A. Hoffmanna, w Polsce wydanej z mistrzowskimi ilustracjami Szancera). Szerokiej publiczności muzyka ta znana jest tylko w postaci okrojonej suity, która ma się tak do pełnej wersji, jak popularna kwestia „być albo nie być” do całego „Hamleta”. Dynaudio dały tu piękny spektakl. Nie nudziły, nie kaleczyły muzyki i bardzo ładne przekazały tę długą opowieść.

Mag 20-22 12 2009 02     Mag 20-22 12 2009 03     Mag 20-22 12 2009 04

Istnieje grupa kolumn, które trudno scharakteryzować. Należą do niej zestawy wybitnie neutralne albo wybitnie nudne. Ale nie Confidence. Mają trochę własnego charakteru, polegającego głównie na muzykalności i cieple średnicy. Drugą ich cechą wartą podkreślenia jest sugestywna stereofonia. Grają lekko w głąb, przy czym scena jest nieco obniżona (na firmowych podstawkach), co wynika zapewne z położenia głośnika wysokotonowego. Dodajmy do tego niski, dynamiczny bas bez słyszalnych podbarwień. Wszystkie te cechy w C1 pozostają na odpowiednio wysokim poziomie, co oznacza, że jeśli napiszę, iż kolumienki za kilkaset złotych grają ciepło, i że ciepło grają Dynaudio, to nie jest to to samo ciepło...

Reklama

Świetne małe monitory, zwłaszcza do muzyki wokalnej. Sprawdzą się w każdym systemie o dużej wydajności prądowej (nie są łatwe do wysterowania), grającym w średnim pomieszczeniu.

Alek Rachwald

Mag 20-22 12 2009 daneTechniczne

Autor: Alek Rachwald
Źródło: MHF 04/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF