HFM

Avcon Avalanche Reference Monitor

Mag 04-07 12 2009 01Avalanche to nie pierwszy Avcon na naszych łamach, natomiast pierwszy tak bezkompromisowy.

Konstrukcyjnie jest to układ trójdrożny z głośnikiem wstęgowym i dużym przetwornikiem niskotonowym w obudowie bas-refleks. Koncepcja (poza zastosowaniem wstęgi) żywo przypomina duże pasywne monitory ze złotego wieku – w rodzaju Spendorów SP100 – rzadko występujące w katalogach współczesnych, zwłaszcza młodych producentów.


Założeniem projektanta było, aby kolumny przede wszystkim jak najlepiej brzmiały, natomiast względy wzorniczo-wnętrzarskie stanęły na drugim miejscu. Stąd specyficzne proporcje obudowy, podporządkowanej zwłaszcza dźwiganiu dużego przetwornika niskotonowego. Takie skrzynie nie muszą odpowiadać architektowi wnętrz (chyba że będzie to człowiek z dużą fantazją), mogą natomiast wzbudzić czujność poszukiwacza wiernego brzmienia.
Obudowa to bardzo starannie wykonana skrzynia w czereśniowej okleinie, z otworem bas-refleksu z przodu. Zwracam uwagę na jakość stolarki, ponieważ stoi ona niejako w opozycji do prostego kształtu. Jest w tym ślad brytyjskiego podejścia, które owocuje wieloma modelami z pozoru kanciastymi, grubo ciosanymi, jednak przy bliższych oględzinach imponującymi perfekcją położenia forniru i naturalną urodą usłojenia. Tak właśnie jest w przypadku monitorów Avalanche.
Głośniki to zdecydowanie wysoka półka. Bas przetwarza 26-cm Seas Prestige z powlekaną papierową membraną. Ostatnio taki sam głośnik widziałem w kolumnach ART oraz w wielkich skrzyniach LOG Audio. Średnica to Seas z tej samej linii, tylko 15-centymetrowy, natomiast wysokie tony to coś specjalnego. Pracuje tu wstęga Aurum Cantus, konstrukcyjnie zbliżona do nieprodukowanego już, niestety, Ravena R-1. W przeciwieństwie do swego sławnego kuzyna (znanego m.in. z impedancji schodzącej poniżej 3 omów), Aurum Cantus stanowi stosunkowo łatwe obciążenie, co powinno pozwolić na utrzymanie impedancji znamionowej układu na poziomie zbliżonym do 8 omów – jak przystało na monitor w brytyjskim stylu.
Na wzór niektórych ambitnych i bardzo drogich zestawów (na myśl przychodzą mi Living Voice Auditorium OBX-R), zwrotnice umieszczono w oddzielnych obudowach. Prowadzące do nich przewody są mocowane do trzech par zacisków na tylnej ścianie kolumny. Terminale to proste gniazda; lepiej wyglądałyby tu jakieś produkty WBT lub podobne. Obudowa zwrotnic również nie powala wyrafinowaniem – jest to zwykła skrzynka z sosny, wyposażona w uniwersalne pojedyncze zaciski dla kabli głośnikowych, biegnących od wzmacniacza.
Zaskakuje obecność wieka na zawiasach, umożliwiającego dostęp do filtrów. Okablowanie wewnętrzne testowanego egzemplarza Avconów poprowadzono czystym srebrem Argentum. Jest to wariant opcjonalny. Od Argentum pochodzi również okablowanie zwrotnic. Te wykonano w oparciu o cewki powietrzne i kondensatory polipropylenowe dobrej jakości, choć nie pochodzące z firm „butikowych”.
Ogólnie, mimo paru drobiazgów, takich jak tanie zaciski, wartość materiałową i jakość wykonania należy uznać za wysoką. Znacznie przewyższa ona oczekiwania wywołane ceną, zwłaszcza w przypadku produktu małej wytwórni, która nie kupuje podzespołów w cenach hurtowych i nie zamawia obudów masowo. Czegoś takiego można by się spodziewać raczej w zestawach kosztujących dwulub trzykrotnie więcej.
Konstrukcja monitorów budzi wysokie oczekiwania. Sprawdźmy zatem, czy je spełnią. Dodam tylko, że w teście wykorzystałem niewysokie, dedykowane podstawki Ostoja.

Alek Rachwald

Mag 04-07 12 2009 opinia1

Wygląd zewnętrzny nawiązujący do najlepszych wzorców to nie zmyłka. Wielkie monitory zasłużyły na miano „Reference”. Avalanche cepo drugie zaś – przejrzystość, która chuje, po pierwsze, duży, swobodny powoduje, że nie ma dwóch wzmacdźwięk ze sprężystym, niskim basem; niaczy, które zagrałyby na nich tak samo.
W teście głośniki pracowały z pięcioma czy sześcioma piecykami, zarówno lampowymi, jak i tranzystorowymi. Każdy z nich ujawnił jak na dłoni swoje wady i zalety. Jak jednak grają same Avalanche? Za najlepsze i najbardziej neutralne połączenie uznałem parę Avalanche/SA Jazz i właśnie jej dotyczy opis brzmienia. Pojawiły się jednak głosy, że kolumny najlepiej brzmiały z mocną lampą (Triode Corporation). Z hybrydą dźwięk był szybki i bardzo rytmiczny, niewykluczone zatem, że zwolennicy bardziej miękkiego klimatu wybiorą lampę. Nie przesądzam, która opcja jest lepsza. Natchnionym kompromisem mógłby być mocny tranzystor w klasie A, coś w typie Accuphase’a. Nie miałem jednak możliwości sprawdzić takiego zestawienia.
Avalanche oferuje wyraźne, bogato brzmiące wysokie tony. Wstęga Aurum Cantus jest wolna od szorstkości, oddaje natomiast znakomicie wszelkie drobne wybrzmienia i odgłosy. Dźwięki towarzyszące muzyce (oddechy, skrzypnięcia, mamrotanie muzyków) są słyszalne, jednak kolumny ich nie eksponują. Chwalebna wstrzemięźliwość. Smyczki i trąbki z tych głośników to naprawdę coś – zarówno Miles Davis, jak i Yehudi Menuhin z pewnością rozpoznaliby bez trudu swoje brzmienie. Również efekty przestrzenne okazują się przynajmniej bardzo dobre i to pomimo szerokich pudeł, pozbawionych akustycznych ułatwień w rodzaju sfazowanych krawędzi. Średnica jest bardzo dobra – nasycona, swobodna i naturalna; w niektórych nagraniach wręcz kusząca. Avcony świetnie oddają zarówno wokale, jak i dźwięk instrumentów akustycznych. Niskie tony to najtrudniejsza do opanowania część pasma. Widać, że projektant potraktował ją poważnie i, moim zdaniem, osiągnął spektakularny sukces. Bas jest pozbawiony rezonansowych podbarwień i pierwszorzędnie mieści się nawet w moim stosunkowo niewielkim (20 m2) pomieszczeniu. Jest szybki, mocny i schodzi dość nisko, choć nie tak nisko, jak teoretycznie mógłby tak duży głośnik w obudowie bas-refleks. Jednak i tak bije na głowę większość konstrukcji z mniejszymi wooferami, zaś prawdziwą korzyść stanowi olśniewająca jakość tak uzyskanych niskich tonów. Dla mnie jest to bas bliski ideału, jeśli chodzi o wolumen i zasięg, natomiast chyba już idealny pod względem kontroli i współpracy z niedoskonałym pomieszczeniem odsłuchowym. Więcej dobrego dołu uzyskałem dotychczas tylko z B&W 801 Matrix i z LOG Audio, ale były to konstrukcje z jeszcze większym przetwornikiem. Rzadko się słyszy bas tak neutralny, pozbawiony z jednej strony buczącego przeciągania, z drugiej zaś – nadmiaru nadnaturalnego „strzelania”, czym epatują niektóre dobre, ale zbyt efekciarskie zestawy z górnej półki.

Mag 04-07 12 2009 02     Mag 04-07 12 2009 03     Mag 04-07 12 2009 05

Moja opinia o brzmieniu flagowych Avconów jest bardzo pochlebna. Uważam je za jedne z najlepszych zestawów, jakie słyszałem. Podoba mi się również ich zdolność do pracy w typowych pomieszczeniach mieszkalnych. Planując ich zakup, trzeba wziąć pod uwagę, że są to zestawy przejrzyste dla reszty elektroniki i że pokażą braki każdego wzmacniacza. Słuchałem na nich zarówno 25-watowych lamp, które grały świetnie, jak i wzmacniaczy stuwatowych, które wyraźnie nie kontrolowały basu.
Avalanche mogą być punktem wyjścia do stworzenia prawdziwie high-endowego systemu za przyzwoite pieniądze. Warto jednak sprawdzić, jak spisze się z nimi nasz piecyk.
Tak czy inaczej, są to jedne z bezwzględnie wartych posłuchania głośników w klasie do, powiedzmy, 50 tysięcy złotych, a dla mnie – zestawy referencyjne.

Alek Rachwald

Reklama

Mag 04-07 12 2009 daneTechniczne

Autor: Alek Rachwald
Źródło: MHF 04/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF