HFM

ProAc Studio 110

51-72 01 2010 ProAcStudio110 01ProAc należy do najbardziej konserwatywnych producentów kolumn. Specjalnością zakładu są kanciaste skrzynki z głośnikami dynamicznymi.

Niedawno wprowadzono nowy model flagowy, oczywiście w kanciastej obudowie, ale z przetwornikami z włókna węglowego i wysokotonową wstęgą. Obawiam się, że dla miłośników firmy może być zbyt nowoczesny. A przecież seria Future nauczyła szefów firmy, że flirt z nowymi pomysłami niekoniecznie musi się opłacać.

Budowa
Studio 110 ma być następcą modelu Tablette 2000, wprowadzonego w 1979 roku. Wygląda podobnie, ale to nic dziwnego, bo właściwie... wszystkie ProAki wyglądają podobnie. Niektórzy zachwycają się stolarką, ale ja nie popadałbym w aż taki entuzjazm. Obudowy dobrze się prezentują, ale nie jest to jeszcze mistrzostwo świata. Wystarczy popatrzeć na konkurencję z tego testu.
Po demontażu głośników widać, że konstruktor popracował nad wytłumieniem. Do każdej ścianki przyklejono płat maty bitumicznej, a w środku ułożono grubą gąbkę. Nie znajdziemy jednak wewnętrznych wzmocnień obudowy, jak kątowniki czy belki łączące boczne ścianki.
Skrzynki wykonano z 15-mm płyt MDF. Test opukiwania nie wypadł wzorowo – obudowy wydają głuche odgłosy. Okleina, mimo że położona bardzo dobrze, nie przyciąga wzroku. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale też nie jest to luksus.
Otwory pod głośniki wyfrezowano precyzyjnie. Mało tego – wkręty wchodzą w metalowe tuleje, więc przy demontażu nie sypią się wióry. A jeśli ktoś ma ochotę na tuning albo z niewiadomych przyczyn często będą mu się zdarzały awarie – będzie mógł bez obaw wykręcać głośniki.
Nisko-średniotonowiec ma 12-cm membranę z powlekanej celulozy, metalowy kosz z wąskimi ramionami ułatwiającymi przepływ powietrza i niewielki, ekranowany magnes. Producent podaje, że jest to przetwornik bardzo podobny do stosowanych w modelach 130 i 140. Tweeter jest taki sam – kopułka o średnicy 25 mm, wykonana z nasączanego jedwabiu.
Zwrotnicę przymocowano do plastikowego profilu z gniazdami. Te są podwójne, ale wyglądają trochę tanio. Podobnie plastikowy bas-refleks, umieszczony z przodu. Można też było pomyśleć o innym systemie mocowania maskownicy, aby frontu nie szpeciły otwory na kołki.

51-72 01 2010 ProAcStudio110 02

Brzmienie
Brzmienie Studio 110 nie jest łatwe do jednoznacznej oceny. Już od pierwszych dźwięków wiadomo, że będzie ciut specyficzne. Chyba najbardziej krytycznym momentem testu było postawienie pytania: czy te kolumny grają naturalnie? To zależy, co rozumiemy pod tym pojęciem. Dla jednych naturalne brzmienie to przede wszystkim pełna, namacalna średnica, bogata paleta barw i odpowiednio wykończona góra pasma. Dla innych najważniejsza jest równowaga między zakresami, liniowość i brak podkolorowań.
Studio 110 bardziej spodobają się tym pierwszym. Pasmo nie jest idealnie równe. Na pierwszą linię wysuwa się średnica, ale jeszcze większym odstępstwem od neutralności jest zachowanie głośników w niskich rejestrach. Bas jest szybki, punktowy i potrafi uderzyć, ale nie dysponuje porażającą głębią. Jeżeli chcecie, aby szklanki w kuchni aż podskakiwały od basowych pomruków, będziecie musieli wspomóc Studio 110 subwooferem. Ale jeśli nie macie takich potrzeb – problem z głowy.

51-72 01 2010 ProAcStudio110 03     51-72 01 2010 ProAcStudio110 04

Największe atuty brytyjskich monitorów to średnica i wysokie tony. Pierwsza jest przyjemna i lekko ocieplona. Wokale czarują. Gdybym szukał głośników w podobnej cenie i na odsłuch w sklepie zabrał tylko „Elemental” Loreeny McKennitt, możliwe, że wróciłbym do domu z lżejszym portfelem. Jest to dokładnie ten repertuar, w którym Studio 110 czują się najlepiej. Konstruktorom udało się wydobyć emocje, których nie widać na wykresach pasma przenoszenia i komputerowych symulacjach. Stworzyli zestawy może w kilku aspektach niedoskonałe, ale obdarzone duszą.
A skoro o niedoskonałościach mowa, to po przekroczeniu pewnego poziomu głośności dźwięk zaczyna się sypać i traci muzykalność. Czuć, że kolumny się męczą. Z jednej strony to nic dziwnego, bo w końcu monitorów nie kupuje się po to, żeby nagłośnić imprezę. Z drugiej, jest wiele zestawów podstawkowych, które potrafią dać czadu.
Osobiście nie praktykuję niesamowicie głośnych odsłuchów, więc próbę ognia i tak przeprowadziłem tylko raz, jako stały element testu. Bardziej dokuczało mi, że Studio 110 faworyzują pewne gatunki muzyczne, a innych po prostu nie trawią. Słuchanie elektroniki, ciężkiego rocka czy trance’u radzę sobie darować. Nawet z symfoniką było średnio. Kolumny nie radzą sobie ze skalą tego zjawiska.
Przestrzeń jest budowana na linii łączącej głośniki. Dźwięki rzadko wychodzą poza boczne ścianki, ale głębia jest zaznaczona bardzo sugestywnie. Studio 110 lubią przybliżać muzykę do słuchacza, ale za tym pierwszym planem również sporo się dzieje. Nie dostajemy porażającej precyzji ani hektolitrów świeżego powietrza. Zestawy oferują przyjemny, choć może trochę ciasny klimat.
Najbardziej cieszy mnie to, że ProAc pozostaje wierny swojej wizji kształtowania dźwięku. Nie zamierza stroić głośników tak, żeby były bardziej uniwersalne. I dobrze, bo byłoby nie do zniesienia, gdyby wszystkie kolumny grały tak samo – neutralnie i nudno.

Reklama

Konkluzja
Na szczęście są firmy, które gusta i poglądy jednych mają w nosie, a robią kolumny dla tych, którym najbardziej pasuje firmowe brzmienie. Jeżeli nie mieliście nigdy styczności z takim stylem grania, koniecznie wybierzcie się na odsłuch. Niewykluczone, że wyjdziecie zakochani. A patrząc na kropeczki, nie zapominajcie, że to najtańsze monitory w teście.

51-72 01 2010 ProAcStudio110 T

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 01/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF