HFM

Infinity Classia 336

23-39 03 2010 InfinityClassia336 01Firma Infinity może się pochwalić high-endowymi korzeniami. Powstała w 1968 roku i od samego początku celowała w najbardziej wymagających klientów.

Jeżeli mielibyśmy wskazać jakąś cechę wyróżniającą Infinity na tle konkurencji, to chyba byłaby nią innowacyjność. Już pierwsza konstrukcja, stworzona w mitycznym garażu, była nie pospolitą skrzynką a trójdrożnym elektrostatem ze sterowanym przez serwo subwooferem.

Przed przyłączeniem do grupy Harman International (1982) powstał jeden z najbardziej spektakularnych projektów – Infinity Reference Standard, przez wielu recenzentów uznany wówczas za najlepiej brzmiący system głośnikowy na świecie. Osiem lat później debiutowała seria Kappa, także entuzjastycznie przyjęta przez rynek.
Dzisiejsza oferta kolumn domowych (firma ma także spore osiągnięcia w samochodówce) zawiera bardzo oryginalne konstrukcje, których nie sposób pomylić z dokonaniami innych producentów. Flagowy model Prelude i seria Cascade to jedne z najbardziej futurystycznie wyglądających kolumn, jakie znajdziecie w dowolnej szerokości geograficznej. Przy nich opisywane Classie to szczyt konserwatyzmu.

Budowa
Kolumny od razu zwracają uwagę swoim wzrostem. Są zdecydowanie wyższe od wszystkich z tej stawki, co dodatkowo podkreślają smukłe proporcje. Drewniane wykończenia zaprojektowano tak, by tworzyły całość z estetycznymi maskownicami. Jeżeli zechcemy je zdjąć, musimy się liczyć z protestem piękniejszej połowy.
Obudowy wykonano z grubych płyt MDF. Wewnątrz zamontowano skomplikowane kratownice usztywniające konstrukcję. Pozostałe miejsce wypełniono pianką. Nawet kable (grube, solidne) owinięto materiałem tłumiącym.
Głośnik średniotonowy pracuje w zamkniętym walcu. Wysokotonowy ma własny falowód. Kopułkę schowano głęboko w tubie wykładniczej, poprawiającej jej skuteczność. Firma chwali się, że membrana z CMMD (Ceramic Metal Matrix Diaphragm – technologia polegająca na obustronnym pokryciu aluminiowej formy materiałem ceramicznym) swobodnie odtwarza pasmo powyżej 40 kHz, a falowód ma zapewniać aksamitne brzmienie i poprawiać współpracę z resztą głośników.

23-39 03 2010 InfinityClassia336 04

Tych nie żałowano. Oprócz średniotonowca, zintegrowanego wspólnym mocowaniem z kopułką, na froncie każdej skrzynki znalazły się aż trzy membrany basowe. Ich stalowe kosze wieńczą ogromne i ciężkie jak diabli magnesy. Takiego napędu nie powstydziłyby się nawet 30-cm potwory z subwooferów. Wszystkie membrany wykonano z CMMD. Filtr o nachyleniu 24 dB/okt. dzieli pasmo przy 500 Hz i 2,8 kHz. Osoby, które się obawiają o kompatybilność Infinity, uspokajam – skuteczność 91 dB zapowiada dużą tolerancję dla elektroniki.
Z tyłu znajdziemy dwie pary solidnych złoconych gniazd. Całość opiera się na rozsuniętych na boki nóżkach, które poprawiają stabilność wysokich skrzyń. Wykonanie, jakość materiałów i dbałość o szczegóły zasługują na pochwałę. Trudno będzie znaleźć drugie tak okazałe, a przy tym starannie wykonane kolumny w tej cenie.

23-39 03 2010 InfinityClassia336 02     23-39 03 2010 InfinityClassia336 05     23-39 03 2010 InfinityClassia336 03

Wrażenia odsłuchowe
Zanim rozpocząłem właściwy odsłuch, kolumny pracowały kilka dni. W tym czasie oglądałem filmy. Infinity w pewnym sensie spełniały rolę systemu kina domowego, chociaż były podłączone do stereofonicznego wzmacniacza. Już wtedy zauważyłem, że ich zdolność generowania potężnego basu zdecydowanie wykracza ponad to, do czego przyzwyczaiły mnie głośniki w zbliżonej cenie.
W czasie słuchania dobrze nagranych płyt popowych te obserwacje się potwierdziły. W dodatku od razu dała o sobie znać góra pasma. Bardzo wyrazista, trochę ostra, a jednocześnie mająca w sobie odrobinę aksamitu. Dźwięk był bezpośredni, czytelny i wysunięty przed linię głośników. Infinity odrobinę przybliżały scenę, ale to podkreślało wrażenie otwartości i bezpośredniości. Kiedy wchodził potężny i głęboki bas, pokój wypełniał się fizycznie odczuwalną falą. Muszę przyznać, że nieraz wyrwało mi się niecenzuralne słowo, bo takiej potęgi dołu się nie spodziewałem, nawet patrząc na sześć głośników, które ją wytwarzają.
W takich przypadkach bas zwykle dominuje nad resztą. Przykrywa średnicę i zamazuje rysunek sceny i grających na niej instrumentów. Tymczasem Infinity zachowywały czystość i jeśli nawet czasem przesadziły z górą, to nadal byłem pod wrażeniem ich mocy. Chyba jeszcze nie słyszałem w tej cenie kolumn, które potrafiłyby stworzyć w domu atmosferę koncertu, zwłaszcza tego z DVD.
Classia najlepiej się czują w muzyce rozrywkowej. W symfonice nadal zadziwiają dynamiką, ale czuć lekkie cofnięcie średnicy. Jednak do przestrzeni nie można mieć zastrzeżeń. Mimo pokaźnych gabarytów kolumny potrafią zniknąć z pokoju, o ile będziemy dysponować odpowiedniej klasy elektroniką i oczywiście nagraniem. W muzyce fortepianowej daje się słyszeć osuszenie średnicy i uprzywilejowanie góry, ale dźwięk pozostaje wyraźny i czysty. Za to perkusja w składach jazzowych – armata! Nie każdy zaakceptuje taki przekaz, ale osoby poszukujące mocnych wrażeń będą zachwycone.
Kiedy jednak włączyłem „3121” Prince’a, stało się coś dziwnego. Bas się cofnął, a pojawiła się góra w zaskakującej obfitości. Oznacza to, że wyższy zakres dołu jest cofnięty, przez co uzyskano wrażenie nadprzejrzystości i porządku, za to najgłębsze pomruki są traktowane priorytetowo.

Reklama

Konkluzja
Nie zmienia to faktu, że w kinie domowym i audiofilskich realizacjach z potężnym basem kolumny pokazują rozmach, o który można posądzić wielkie, koncertowe skrzynie do nagłaśniania dużych sal.

23-39 03 2010 InfinityClassia336 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF